Korupcja w śląskim urzędzie wojewódzkim
Wojewoda Marek Kempski zdymisjonował dwóch dyrektorów, a dyrektora generalnego śląskiego urzędu zawiesił w czynnościach służbowych. Zwolnione osoby miały bowiem wykorzystywać stanowiska do osiągnięcia prywatnych korzyści.
"Nie jest to nagła decyzja, tylko konsekwencja tego, co działo się u nas
od ponad roku" - mówił jeszcze wczoraj Paweł Wieczorek z biura prasowego
wojewody. Twierdził, że to efekt realizowanej ustawy antykorupcyjnej. O
tym co działo się w urzędzie powiadomiono policję oraz Urząd Ochrony Państwa.
Tymczasem według "Rzeczypospolitej" to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Dzięki znajomościom z urzędnikami wojewody najbardziej korzystał Aleksander
Ćwik, bliski znajomy oraz nieformalny doradca wojewody Kempskiego. Rozmiarem
korupcji w śląskim urzędzie zaskoczony wydaje się być sam wojewoda.
Na razie jednak wojewoda, który przebywa na 13 zjeździe Solidarności w Spale,
nie zamierza podawać się do dymisji. Czeka na potwierdzenie zarzutów przez
UOP i policję. Jeżeli się potwierdzą, jak powiedział. "Chyba będę zmuszony
podjąć bardzo radykalne decyzje i to decyzje dotyczące mojej osoby. Chyba,
że takie decyzje wcześniej podejmie pan premier". Te radykalne decyzje
to nawet wycofanie się z polityki.
Ale Kempski twierdzi, że nie można jeszcze mówić o korupcji w urzędzie
i zaprzecza, iż utracił kontrolę nad swymi podwładnymi: "Chcę zdecydowanie
zaprzeczyć, że nie panuję i nie panowałem nad tym co się dzieje w urzędzie
wojewódzkim". Wojewoda przyznaje, że zna Aleksandra Ćwika, ale twierdzi,
że nigdy nie pojawiały się sygnały ze strony biznesmena ani żadne naciski
ani próby korupcji.