Kościński: Wykonywałem to, co nam kazano

- Jeszcze nikt mi nie pokazał, która ustawa Polskiego Ładu i w którym miejscu jest błędna. Błędne są koncepcje, a one przychodziły z zewnątrz - powiedział Tadeusz Kościński, były minister finansów.

- Jeszcze nikt mi nie pokazał, która ustawa Polskiego Ładu i w którym miejscu jest błędna. Błędne są koncepcje, a one przychodziły z zewnątrz - powiedział Tadeusz Kościński, były minister finansów.

- Wykonywałem to, co nam kazano. Nie mnie oceniać czy to był błąd - podkreślił w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

- Naszym zleceniodawcą był głównie pan premier. A on zbierał wszystkie pomysły, które wychodziły z Nowogrodzkiej, z innych ministerstw i z różnych instytucji, na przykład Polskiego Instytutu Ekonomicznego - dodał.

"Błędne są koncepcje, a one przychodziły z zewnątrz"

Kościński podał się do dymisji w związku z chaosem jaki powstał po wejściu w życie Polskiego Ładu.

Reklama

Pytany o rolę resortu finansów mówi: Po pierwsze kalkulowaliśmy, ile to będzie kosztowało. Następnie mieliśmy to zamienić w legislację. Pomysł musi być w formie ustawy, więc naszą rolą było to napisać.

- Temat głównie pchali Jan Sarnowski, Piotr Patkowski i Piotr Arak. Oni mieli najwięcej kontaktów z rynkiem. Tylko, że jeszcze nikt mi nie pokazał, która ustawa, w którym miejscu jest błędna. Błędne są koncepcje, a one przychodziły z zewnątrz - podkreślił Kościński.

"Bigos, czyli łatka na łatce"

Kościński zwraca uwagę, że "jeszcze przed wyborami pojawił się temat przywrócenia sprawiedliwości podatkowej, aby osoby, które zarabiają mniej, nie musiały płacić tyle podatków". - Później doszła pandemia, więc trzeba było dofinansować sektor zdrowia. I to był moim zdaniem błąd, że te dwie rzeczy były połączone - ocenia.

- Gdyby w jednym miesiącu ogłoszono podwyżkę składki zdrowotnej, to wszyscy by pokrzyczeli, ale większość społeczeństwa zrozumiałaby, że trzeba bardziej finansować służbę zdrowia. W dodatku sprawiedliwie, bo wszyscy płaciliby procentowo tyle samo. Miesiąc później można było zaś na osłodę ogłosić, że będzie wyższa kwota wolna od podatku. Tymczasem ogłoszono to w jednym momencie, a wicepremier Gowin, choć nie tylko on, powiedział, że osoby, które zarabiają powyżej 5 tys. złotych, będą tracić - dodał.

Kościński uważa, że "to nałożyło zupełnie inną perspektywę na Polski Ład". - Zapomniano, że będą tracić, bo będą finansować sektor zdrowia. I tak powstała narracja, że tracą na Polskim Ładzie i z tego powodu jest on negatywny. Pierwsza odpowiedź na to, była taka, że osoby, które są na umowie o pracę, dostaną ulgę dla klasy średniej. Pojawiły się pytania, dlaczego nie dla innych. Zaczęliśmy robić niezły bigos. Łatka na łatce - mówi w rozmowie z "Rz".

- To jeszcze może byłoby do przeżycia, ale w styczniu pojawił się PIT-2 i nauczyciele, którzy zaczęli mówić, że oni tracą na Polskim Ładzie i to podchwyciły media. Tylko, że oni wcale nie tracili, pensje w skali roku się przecież nie zmienią. Narracja jednak poszła i pojawiła się panika. A do Polskiego Ładu zaczęli być włączani wszyscy pozostali, emeryci, nauczyciele akademiccy, umowy zlecenia i... jest co jest - dodał.

Pytany o możliwe korekty w Polskim Ładzie podkreśla, że "jesteśmy w trakcie roku podatkowego, więc wszystkie zmiany muszą być neutralne lub pozytywne dla podatnika".

- Nie można nic cofnąć, można tylko dodawać. Jesteśmy rok przed wyborami, więc rzeczy wprowadzone w tym roku nie mogą być korygowane w przyszłym. Tak samo budżet na rok 2024. Będzie omawiany przed wyborami lub w trakcie. Rozwiązanie, które mamy teraz musi być na co najmniej trzy lata - zwraca uwagę Kościński.

"Może premier się uratuje"

Pytany o dymisję, Kościński mówi: -Biorę za całą sytuację polityczną odpowiedzialność, bo to była moja ekipa.

- Rozmawialiśmy (z premierem - red.) i podjąłem decyzję, że to jest jedyny sposób, by uciąć narrację. Wiadomo było przecież, że jak premier poleci, to ja też. Naturalne było, że lepiej, by poleciał minister finansów i może premier się uratuje, niż pewne odwołanie premiera - ocenił były minister finansów.

- Z Nowogrodzką nie miałem żadnego kontaktu. Czytam gazety, więc już miesiąc wcześniej wiedziałem, że na mnie polują. Zresztą nie tylko na mnie, na Jana Sarnowskiego i Renatę Oszast również. Czy mógłbym się uratować? Wątpię. Może bym przedłużył to o tydzień - dodał.

Kościński na uwagę, że w jednym z wywiadów mówił, że "podnoszenie podatków byłoby nielogiczne, skoro konsumpcja ma napędzać wzrost gospodarczy", a teraz zarabiający ponad 12,8 tys. zł 800 zł brutto miesięcznie zapłacą de facto 40-procentową stawkę PIT, odpowiada:

- Tak, ale mam na myśli osoby, które mniej zarabiają. Takie osoby otrzymują dodatkowe pieniądze i od razu idą kupować. Nie oszczędzają więc jak najbardziej napędza to wzrost gospodarczy. Osoby, które więcej zarabiają nie wydają tych pieniędzy od razu tylko oszczędzają lub jeszcze gorzej wydają te pieniądze na urlopy zagranicą i pomagają w ten sposób zagranicznym gospodarkom - mówi były minister.

"Skutki tego będą bolesne"

Kościński ocenia, że w kolejnym roku - a w 2023 r. odbędą się wyboru parlamentarne - rząd będzie musiał wydawać więcej pieniędzy choćby z uwagi na waloryzację emerytur.

 - Więcej pieniędzy trzeba będzie wydać bez względu na wybory. Będzie waloryzacja w wysokości 7 proc. - dużo, ale to jeszcze nie tak dużo, jak pewnie będzie w 2023 r. - podkreśla.

Pytany do kiedy może działać tarczy antyinflacyjna mówi, że "im dłużej tarcza antyinflacyjna będzie działać, tym trudniej będzie ją przed wyborami wyłączyć".

- Skutki tego na pewno będą bolesne. Ludzka natura jest taka, że jak coś się obniży, to cieszymy się przez pięć minut, a jak coś rośnie, to będziemy narzekać przez pięć miesięcy. Ale gdy inflacja zacznie spadać, to pewnie tarcza zostanie wyłączona. Kłopot się pojawi, gdy inflacja nie będzie spadać albo będzie jeszcze większa. Nie jestem bowiem pewien, czy będzie tyle pieniędzy, aby ją utrzymać - podkreśla Kościński.

VAT na paliwa: "Może Bruksela będzie siedzieć cicho"

Kościński zwraca uwagę na "obniżenie stawki VAT na paliwa".

- Wiedzieliśmy, że Komisja Europejska nie powie "tak", ale nie powie też "nie" (na obniżenie VAT na żywność- red.). Nowa dyrektywa pozwala bowiem na takie rozwiązanie. Tylko, że w tym dokumencie nie ma nic o obniżaniu VAT na paliwa. Trwa więc test, jak zareaguje Komisja. Może dowiemy się, że postąpiliśmy niesłusznie z dyrektywą i będziemy musieli to bardzo szybko odkręcić, przywracając normalne stawki podatków na paliwa, a może urzędnicy w Brukseli będą siedzieć cicho - dodaje.

Pytany co będzie teraz robił, Kościński mówi: Chciałbym jeszcze pracować. Tam, gdzie służyłbym społeczeństwu i nie musiałbym 5 dni w tygodniu zaczynać pracę o 9.00 godzinie. To już nie ten czas, bo już nie muszę pracować. Chcę pracować tak, aby sprawiało mi to przyjemność. Przyjemnością jest na przykład spotykanie się z ludźmi.

INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Polski Ład | podatki | Tadeusz Kościński
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »