Kościół biedny jak mysz kościelna?
Do niedawna zawód księdza uchodził za jedną z lepiej płatnych profesji. Recesja ostatnich lat odbiła się jednak niekorzystnie na ich dochodach. Skutki zubożenia parafian odczuwa zresztą cały Kościół.
Według danych Episkopatu, roczne wpływy Kościoła w Polsce wynoszą ok. 1,3 mld zł. Niewiele. Większe zyski osiągają największe spółki giełdowe notowane na warszawskiej giełdzie.
Jak średniej wielkości firma
Niewiele spraw budzi tyle emocji co finanse Kościoła. Mało kto daje wiarę zapewnieniom o jego ubóstwie materialnym. Dość powszechne jest za to przekonanie o nagromadzonych bogactwach. Kontrowersji byłoby mniej, gdyby Kościół zdecydował się ujawnić źródła i wysokość swoich dochodów i pokazać w jaki sposób oraz na jakie cele pieniądze są wydawane. Tego jednak robić nie chce.
Poza wyjątkami, bo są biskupi, którzy nie boją się ujawnić stanu finansów podległych sobie diecezji. Swoich finansów nie ukrywa np. diecezja lubelska, która, od kiedy zarządza nią abp Józef Życiński, co roku publikuje informacje o rocznych wpływach i rozchodach. Do niedawna nieszczególnie miała się czym pochwalić. Przez szereg lat budżet kurii lubelskiej nie bilansował się, a nadwyżka rozchodów nad wpływami wynosiła już nawet 2 mln zł. Tegoroczny raport o stanie finansów, opublikowany na początku stycznia, pokazał, że diecezji udało się wreszcie wyjść na prostą i odnotować niewielka nadwyżkę - 56 tys. zł.
Zwolenników teorii o doczesnych bogactwach Kościoła, informacje o zasobach finansowych kurii biskupiej muszą mocno rozczarować. Dochody diecezji lubelskiej można porównać z wpływamy firmy średniej wielkości. W ubiegłym roku wyniosły one niespełna 10,6 mln zł. Z tego najwięcej, bo 4,8 mln zł, lokalny Kościół wydał na działalność kurii, Caritas dostał 2,4 mln zł, prawie tyle samo miejscowe seminarium. Ostatnia znacząca pozycja w budżecie to 900 tys. zł przeznaczone na utrzymanie domu dla starszych i chorych księży.
Transparentne parafie
Za przykładem abp Życińskiego idą kolejne diecezje (na razie nie jest ich za dużo), a na upublicznienie swoich finansów decydują się też parafie. Zresztą w przypadku probostw problemy z jawnością finansową są najmniejsze, gdyż obyczaj informowania parafian przez miejscowych duszpasterzy - co zwykle odbywa się podczas ostatniej mszy w roku - o przychodach i rozchodach utrwalił się już wcześniej. Sztandarowym przykładem transparentności finansowej jest parafia w Topolnie, która od 2000 r. publikuje na stronie internetowej pełne roczne rozliczenie parafialnego budżetu.
- Brakuje danych za 2004 r. Po prostu nie miałem kiedy wrzucić informacji na stronę. Rozliczenie wydrukowałem i rozdałem parafianom podczas kolędy - wyjaśnia proboszcz ks. Andrzej Regent, usprawiedliwiając się obowiązkami związanymi z trwającymi od 4 lat pracami przy renowacji zabytkowego ołtarza głównego w miejscowym kościele, które pochłonęły kwotę 400 tys. zł. Sfinansował je wojewódzki Fundusz Ochrony Zabytków.
- Parafii nie byłoby stać na taki wydatek - wyjaśnia ks. Regent. Jej roczny budżet to zaledwie 41 tys. zł, z czego trzeba utrzymać służbę kościelną, opłacić utrzymanie kościoła. O większych inwestycjach nie może więc być mowy.
Finanse udaje się bilansować, ale proboszcz nie ukrywa, że przychodzi mu to z coraz większym trudem. Parafianie zubożeli w ostatnich latach, co wyraźnie widać nawet nie po niedzielnej tacy, ale po dobrowolnych wpłatach wrzucanych do skarbonki, do której z roku na rok trafia coraz mniej datków.
Recesja odbiła się też mocno na hojności firm, wspierających dotąd lokalne kościoły. O ile w latach 90. przedsiębiorcy chętnie sięgali do portfeli, żeby ufundować witraż, ołtarz, sztandar, czy figurę to dzisiaj łożą na cele kościelne ze znacznie większą wstrzemięźliwością.
Na tym nie koniec. Po pieniądze wiernych coraz częściej rękę wyciągają różne organizacje charytatywne oraz fundacje i w konsekwencji to co miał podczas mszy zebrać zakrystian, trafia na ich konta, uszczuplając wpływy kościoła.
Tymczasem na barkach proboszczów spoczywa nie tylko obowiązek utrzymania służby kościelnej i dbałość o stan budynków sakralnych. Muszą oni także regularnie oddawać pieniądze na rozmaite cele kościelne: kurię diecezjalną, seminarium duchowne, KUL, misje katolickie, na Bazylikę Grobu Pańskiego, na Stolicę Apostolską (świętopietrze), na fundację "Trzeciego Tysiąclecia" i szereg innych. Łącznie poza parafie wędruje co trzecia złotówka wrzucona na tacę i piąta część rocznych wpływów.
Proboszcz poniżej średniej krajowej
Do parafialnego budżetu nie wlicza się wynagrodzenie proboszcza i innych księży pracujących parafii, którzy utrzymują się z różnych datków oraz opłat przysługujących im z tytułu tzw. iura stolae, czyli ofiar za chrzty, śluby, pogrzeby, wypominki, a także z pieniędzy zebranych w czasie kolędy (oficjalnie pobieranie opłat podczas dorocznych "wizytacji duszpasterskich" zostało zniesione).
Chociaż składników gaży plebana na pozór jest całkiem sporo to przeciętna miesięczna jego pensja bywa czasem bardzo skromna. Wszystko zależy od tego, w jakiej parafii rezyduje: na wsi czy w mieście i czy jest to małe miasteczko, czy duża aglomeracja. Według szacunków KAI, ksiądz w mieście może miesięcznie uzyskać z intencji mszalnych 900-1000 złotych, w parafii wiejskiej 400-600 zł.
Ofiary na mszę to najważniejsza, lecz nie jedyna pozycja w budżecie proboszcza. Jak już wspomnieliśmy, uzupełniają ją wpływy z posługi kościelnej: chrztów itp. I znowu - cennik zależy od parafii. Przyjmuje się, że najhojniejsi są parafianie z południa Polski, gdzie opłata za udzielenie ślubu w wysokości 400-500 zł to standard. Tyle też nowożeńcy płacą w dużych miastach. W północnej części kraju i na ścianie wschodniej ceremonia ślubna kosztuje kosztuje co najwyżej 300 zł.
Według szacunków, przeciętny zarobek księdza utrzymującego się z ofiar parafian nie przekracza średniej pensji krajowej, a często jest znacznie niższa. Przyjmując bowiem, że zamówienie mszy kosztuje 50 zł (zwykle jest to mniejszy datek), to po przemnożeniu tej kwoty przez 30 dni w miesiącu otrzymamy sumę 1500 zł. Jeśli założymy, że w każdym miesiącu ksiądz udziela chrztu (200 zł), ślubu (500 zł) i pogrzebu (300 zł) wtedy jego gaża wyniesie 2500 zł.
Eugeniusz Twaróg