Kotecki: Limit wydatków w 2014 r. i powinna wyznaczać nowa reguła

- Limit wydatków publicznych w 2014 r. i powinna wyznaczać nowa, tzw. stabilizująca reguła wydatkowa, oparta na średniookresowej dynamice PKB - poinformował dziennikarzy główny ekonomista resortu finansów Ludwik Kotecki.

Wprowadzenie takiej reguły przewidują założenia do projektu nowelizacji ustawy o finansach publicznych, które resort finansów przesłał do konsultacji.

- Chcielibyśmy wprowadzić stabilizującą regułę wydatkową jeszcze w tym roku. Tak, żeby limit wydatków sektora finansów publicznych na 2014 r. był już wyznaczony w oparciu o nią - powiedział Kotecki.

Wyjaśnił, że docelowa reguła wydatkowa zastąpi obecnie stosowaną, zgodnie z którą wydatki państwa nie mogą rosnąć szybciej niż wskaźnik inflacji powiększony o jeden punkt procentowy.

Reklama

Kotecki powiedział, że przygotowane przez ministerstwo rozwiązanie to zaawansowana ekonomicznie koncepcja reguły wydatkowej, a jej głównym celem jest stabilizowanie wyniku całego sektora finansów publicznych, nie tylko budżetu centralnego.

Podkreślił, że reguła ma za zadanie doprowadzić do obniżenia tzw. deficytu strukturalnego do poziomu 1 proc. PKB. To tzw. średniookresowy cel budżetowy (MTO) Polski. Przy obliczaniu deficytu strukturalnego, w przeciwieństwie do deficytu nominalnego nie uwzględnia się wahań cyklicznych związanych z koniunkturą gospodarczą.

- W coraz większym stopniu deficyt strukturalny jest uznawany jako najważniejszy dla oceny sytuacji fiskalnej jakiegoś kraju. Od kilku lat Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, czy OECD zwracają uwagę przede wszystkim na to, co się dzieje z deficytem strukturalnym. Pokazuje on bowiem prawdziwy obraz finansów publicznych - powiedział Kotecki.

W ostatniej Aktualizacji Programu Konwergencji ministerstwo wskazało, że MTO zostanie osiągnięte przez Polskę w 2016 r. - Reguła stabilizująca ma w tym pomóc - zaznaczył główny ekonomista resortu finansów.

Wyjaśnił, że osiągnięcie MTO na poziomie minus 1 proc. PKB pozwoli na utrzymanie deficytu sektora finansów publicznych na poziomie 3 proc. PKB zarówno w czasie ożywienia, jak i spowolnienia gospodarczego.

- Przy jednoprocentowym deficycie strukturalnym normalne wahania koniunktury nie spowodują nigdy przekroczenia przez nominalny deficyt poziomu 3 proc. PKB - dodał. - Jeżeli będziemy pilnować deficytu strukturalnego, to deficyt nominalny będzie bezpieczny - zapewnił.

Zgodnie z propozycją MF nowa, docelowa reguła wydatkowa będzie antycykliczna. Oznacza to, że w latach wysokiej koniunktury gospodarczej wydatki rosłyby wolniej niż bieżący PKB, ale w czasach spowolnienia mogłyby wzrastać szybciej od tego wskaźnika. Aby to osiągnąć resort finansów chce uzależnić wzrost wydatków publicznych od średniookresowej dynamiki PKB.

- Do wyznaczania poziomu limitu wydatków będziemy brali średnią z dynamiki PKB z ośmiu lat; sześciu lat historycznych, szacunku roku bieżącego i prognozy na kolejny rok. Gdybyśmy mieli to robić w tym roku, trzeba by wziąć po uwagę lata 2007-2012, aktualny szacunek PKB na 2013 r. i prognozę na 2014 r. - wyjaśnił Kotecki. Obliczona w ten sposób średnia wyznaczałaby wzrost wydatków sektora finansów publicznych na przyszły rok.

Kotecki zaznaczył, że przyjęcie ośmioletniej średniej zapewnia najbardziej skuteczną antycykliczność reguły. Dodał, że reguła co do zasady obejmie cały sektor finansów publicznych. W określaniu wzrostu wydatków będą brane pod uwagę plany sektora samorządowego, ale ograniczenia nie będą go dotyczyć ze względu na konstytucyjną niezależność samorządów. Oznacza to, że im wyższe prognozowane wydatki samorządów, tym większe ograniczenia trzeba będzie wprowadzić w pozostałej części sektora finansów publicznych.

Ministerstwo przygotowując regułę stabilizującą wzięło pod uwagę, że wahania koniunktury mogą być jednak silniejsze niż normalnie w cyklu. W takiej sytuacji - mimo obowiązywania reguły - deficyt może wymknąć się spod jej kontroli. Resort proponuje więc wprowadzenie mechanizmu korekt, które sprowadzałyby się do ograniczenia wzrostu wydatków bardziej niż wynikałoby to ze średniookresowego wzrostu. Ustawa określałaby ściśle, o ile limit wzrostu wydatków byłby obniżany.

Korekty były stosowane m.in., gdy Polska jest w procedurze nadmiernego deficytu oraz po przekroczeniu progów ostrożnościowych z ustawy o finansach publicznych. Na przykład, gdyby dług publiczny przekroczył 55 proc. PKB, limit wzrostu wydatków wynikający z reguły obniżany byłby o 2 pkt proc. Dwuprocentowa korekta obowiązywałaby także w czasie, gdy Polska podlegałaby procedurze nadmiernego deficytu.

Resort przedstawił także dwie koncepcje korekt, które włączane by były sytuacji, kiedy dług publiczny byłby poniżej 50 proc. PKB i Polska nie byłaby w procedurze nadmiernego deficytu.

Pierwsza propozycja to mechanizm tzw. konta kontrolnego, na którym notowane byłyby odchylenia wyniku nominalnego od celu budżetowego (MTO). Jeżeli kumulacja tych odchyleń przekroczyłaby określony poziom, wtedy limit wydatków wynikający z reguły byłby dodatkowo ograniczany. Alternatywę stanowi wprowadzenie uzależnienie siły korekty od poziomu tej relacji długu do PKB i wprowadzenie nowego progu ostrożnościowego na poziomie 40 proc. długu do PKB.

Główny ekonomista banku Pekao Marcin Mrowiec powiedział w rozmowie z PAP, że uzależnienie wzrostu wydatków od średniookresowego wzrostu PKB ma sens.

"Szkoda, że takiego rozwiązania nie mieliśmy wcześniej. Nowa reguła jest średnioterminowa, nie jest tak procykliczna, jak obecnie stosowana. Da długoterminową ścieżkę stabilizującą finanse publiczne. W latach, kiedy PKB rosłoby słabiej pozwalałaby na relatywnie większe wydatki i nieco większy wzrost deficytu, bowiem i tak byłoby to stabilizowane w dłuższym okresie" - powiedział Mrowiec.

Jego zdaniem, proponowane przez MF rozwiązanie wprowadziłoby także element średnioterminowej stabilizacji dla innych - poza budżetem - uczestników sektora finansów publicznych. Zdaniem ekonomisty, rynek może jednak różnie zareagować, jeżeli doszłoby do zmian sankcji za przekroczenie poziomu 55 proc. relacji długu do PKB.

- - - - - -

- W maju widać lekką poprawę po stronie dochodowej budżetu państwa. Wpływy były lepsze od oczekiwanych. Dodatkowo sytuacja dotycząca potrzeb pożyczkowych państwa na ten rok jest komfortowa. Nie widać odpływu inwestorów długoterminowych z rynku - ocenia Wojciech Kowalczyk, wiceminister finansów.

- W maju wpływy były lepsze od oczekiwanych. Oficjalne dane będą wkrótce dostępne i z nich powinno wynikać, że to topnięcie, które mieliśmy w dochodach kilka miesięcy temu, mamy już za sobą. Jest lekka poprawa - powiedział w rozmowie z "DGP" wiceminister.

Jak wynika z informacji resortu deficyt budżetu po maju jest nieco niższy niż w kwietniu, kiedy skumulowany wyniósł 31,7 mld zł.

Kowalczyk uważa, że nawet gdyby wzrosły potrzeby pożyczkowe, to niekoniecznie musi się to przekładać na dodatkowe emisje obligacji.

- Możemy zaciągnąć kredyty w międzynarodowych instytucjach finansowych - już w wakacje pozyskamy w ten sposób kolejny miliard euro - powiedział.

Dodał, że w IV kwartale 2013 roku "możliwa jest nasza aktywność na rynkach zagranicznych".

Kowalczyk uważa, że sytuacja jeśli chodzi o finansowanie potrzeb pożyczkowych na ten rok jest komfortowa.

Dodatkowo jak podkreśla, zakładając, że resort nie sprzeda żadnych bonów skarbowych, które zapadalność będą miały w 2014 roku, w przyszłym roku trzeba wykupić 82 mld zł długu krajowego i zagranicznego.

- Dla porównania w tym roku zapadło ok.106 mld zł - powiedział.

Jego zdaniem, nie widać, by inwestorzy długoterminowi wychodzili z polskiego rynku dług.

- Wyjścia długoterminowych inwestorów z Polski nie widzimy, na koniec maja wartość zaangażowania zagranicy na krajowym rynku obligacji była taka sama jak w kwietniu. Krótkoterminowy kapitał ma zaś niewielki udział w całym zaangażowaniu inwestorów na naszym rynku długu - powiedział Kowalczyk.

Kowalczyk uważa, że powoli następuję poprawa w gospodarce.

- Dużym zagrożeniem może być jakieś kolejne zawirowanie na rynkach międzynarodowych spowodowane wzrostem niepewności. Ale mam wrażenie, że jesteśmy blisko momentu, gdy zmieni się sentyment w gospodarce i nastąpi odbicie - powiedział.

Pokreślił także, że jego zdaniem jest przestrzeń do obniżek stóp procentowych.

- Nie widzę powodu, dla którego cykl obniżek miałby się zakończyć - powiedział.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »