Kotecki: Nie czas na obniżki stóp; jest przestrzeń do podwyżek
- Podwyżka nie musi być bardzo wysoka, ale RPP powinna wysłać sygnał, że nie akceptuje wysokiej inflacji konsumenckiej - przekonuje Ludwik Kotecki, członek Rady Polityki Pieniężnej.
- We wrześniu, październiku jest przestrzeń do podwyżki stóp proc., która nie musi być bardzo wysoka, ale RPP powinna wysłać sygnał, że nie akceptuje wysokiej CPI - powiedział członek RPP Ludwik Kotecki. Dodał, że nie ma miejsca na dyskusję o obniżkach stóp, a Rada powinna przedyskutować inne instrumenty polityki pieniężnej.
- (...) W przyszłym tygodniu szykuje się na Radzie długa dyskusja. Na pewno trzeba jednak przyjąć, że wciąż, we wrześniu czy październiku, jest przestrzeń do podwyżki stóp procentowych. Podwyżka niekoniecznie musi być bardzo wysoka, ale Rada powinna wysłać przypomnienie, że poziom inflacji po wakacjach nie jest akceptowalny przez RPP. Tym bardziej, że mocno osłabił się złoty. Pozostawienie niezmienionych stóp procentowych mogłoby, w momencie gdy wszystkie poważne banki centralne kontynuują zacieśnienie polityki pieniężnej, doprowadzić do dalszego osłabienia PLN, co tylko wzmocniłoby presję inflacyjną. Obawiam się, że deprecjacja PLN w obecnych warunkach to zjawisko trwałe. A przydałby się mocniejszy złoty - powiedział Kotecki.
- W mojej opinii nie ma wciąż mowy o definitywnym zakończenie cyklu. Tym bardziej nie ma w ogóle miejsca na dyskusję o obniżkach stóp procentowych, gdy inflacja kontynuuje trend wzrostowy i ma swoje podłoże w coraz większym stopniu w krajowych czynnikach. Sierpniowe dane o CPI pokazują, że inflacja bazowa wzrosła do ok. 10 proc. - dodał.
Prezes NBP Adam Glapiński powiedział w poniedziałek, przed odczytem flash CPI za sierpień, który zaskoczył wyższym od oczekiwań odczytem 16,1 proc., że z dyskusji RPP może wyłonić się scenariusz jeszcze jednej lub dwóch podwyżek stóp po 25 pb. Glapiński nie wykluczył, że podwyższanie stóp na razie się skończy, ale RPP nie zwiąże sobie rąk i nie ogłosi końca cyklu. Prezes NBP dodał, że w ostatnim kwartale 2023 r. roku możliwa będzie już obniżka stóp procentowych.
Według Koteckiego, w Polsce istnieje problem uporczywej inflacji i rysuje się scenariusz stagflacyjny. W takiej sytuacji - jego zdaniem - RPP powinna przedyskutować także inne instrumenty oprócz podwyżek stóp.
- Alternatywą jest zacieśnienie ilościowe, działanie odwrotne do luzowania ilościowego w latach 2020-21, które odpowiada zresztą za inflację krajową. Bardzo dobrą alternatywą byłaby emisja antyinflacyjnych obligacji przez NBP, o czym wspominam od pewnego czasu. Być może stopa rezerwy obowiązkowej powinna zostać znów podwyższona - powiedział.
Według Koteckiego, RPP znajduje się obecnie w niezbyt łatwym położeniu, ponieważ ma do czynienia ze zbiegiem kilku czynników związanych z inflacją, które oddziałują w różnych kierunkach.
- Od strony wzrostu gospodarczego, potwierdziły się przypuszczenia, że za spadek PKB II kw. odpowiadały głównie zapasy, które będą w kolejnych kwartałach negatywnie oddziaływać na wzrost. Przedsiębiorstwa nie będą produkować i zwiększać zapasów, raczej je będą przejadać. Trzeba się więc liczyć ze spadkiem PKB w III i IV kw. w ujęciu kdk, co oznacza, że będziemy mieli zapewne trzy kwartały z rzędu z ujemnym wzrostem, a co się będzie działo w I kw. przyszłego roku zależy od głębokości kryzysu energetycznego. Mamy więc spowolnienie gospodarcze, które może oddziaływać dezinflacyjnie - powiedział członek RPP.
PKB Polski w II kw. spadł o 2,1 proc. kdk, przy wzroście rdr o 5,5 proc.
Od strony fiskalnej Kotecki wskazuje, że choć rząd w projekcie budżetu na 2023 r. ocenia nastawienie polityki jako neutralne, to jednak - jego zdaniem - same liczby z projektu sugerują "solidne luzowanie".
"Ponadto deficyt w sektorze może być wyższy, jeżeli wzrost gospodarczy zejdzie w okolice 1 proc. lub poniżej w 2023 r., a tego absolutnie nie można wykluczyć, więc strona dochodowa może być gorsza od założeń. Wydatki budżetowe z kolei będą wyższe niż zakłada projekt, z uwagi na zapowiadane kolejne transfery socjalne i rok wyborczy" - powiedział.
"Pamiętajmy też, że budżet nie zawiera wszystkich wydatków, bo rząd ponownie wyprowadził dużą część wydatków poza budżet. Nikt chyba dziś nie traktuje poważnie tego dokumentu. Deficyt sektora finansów publicznych nie wyniesie więc ok. 4 proc. i zapewne wyraźnie przekroczy 5 proc. Rząd zresztą ciągle sygnalizuje, że kolejne rzeczy będą finansowane deficytem i długiem. Silne poluzowanie fiskalne będzie oddziaływać mocno proinflacyjnie" - dodał.
Rząd w projekcie na 2023 r. zakłada deficyt budżetu na 65 mld zł i deficyt sektora finansów publicznych 4,4 proc.
Członek RPP zaznacza, że z rynku pracy cały czas płyną bardzo dobre informacje. W ocenie Koteckiego nie widać problemu bezrobocia, a jedynie sezonowe wahania zatrudnienia, więc podwyżki stóp "nie załamią" rynku pracy.
"Płace też ciągle mocno rosną, mamy do czynienia z pętlą płacową. Finanse przedsiębiorstw też są wciąż w doskonałej formie" - dodaje.
Według Koteckiego struktura inflacji wygląda "niepokojąco", a ścieżka CPI będzie wyższa niż w lipcowej projekcji NBP.
"Pomimo spadku cen paliw, czyli tej zewnętrznej części czynników w koszyku CPI, inflacja w sierpniu ponownie wzrosła, co może wskazywać, że zaczynają dominować w niej czynniki wewnętrzne. Do tego dochodzą negatywne zaskoczenia w cenach skupu towarów rolnych. To może powodować utrzymywanie się inflacji na wyższym poziomie niż w projekcji NBP, czyli ścieżka inflacji najprawdopodobniej będzie wyższa niż w lipcowej projekcji. Nie widać żadnych sygnałów, żeby CPI ewidentnie miała się obniżać w przyszłym roku. Co najwyżej przestanie mocno rosnąć" - ocenia członek RPP.
Kotecki obawia się też wzrostu rentowności polskich obligacji - w momencie, gdy rynki "poskładają" sobie stronę fiskalną.
- Budżet bowiem w coraz mniejszym stopniu obrazuje stan finansów państwa - wydatki wypychane są poza budżet centralny. Rynki i analitycy coraz lepiej jednak szacują te wypychane wydatki. Złoty też może dalej się niestety osłabiać, podwyższając inflację - dodaje.
Kotecki na posiedzeniu RPP w maju złożył wniosek o podwyżkę stóp proc. o 100 pb., który nie uzyskał większości (pozostali członkowie RPP obecni na tym posiedzeniu głosowali przeciw).
Informacji o bezskutecznym wniosku nie zamieszczono w opisie dyskusji z posiedzenia RPP w V, które opublikowano 10 czerwca, choć wcześniej informacje o wnioskach, które nie uzyskały większości były w pierwszej kolejności publikowane w minutes (tzn. publikowana była sama informacja o wniosku, bez rozkładu głosów).
Informacja o wniosku Koteckiego pojawiła się dopiero 4 sierpnia, gdy NBP opublikował pełne wyniki głosowań na posiedzeniu RPP w maju, po uprzedniej publikacji wyników głosowania ws. stóp procentowych w Monitorze Sądowym i Gospodarczym (MSiG).
Kotecki postuluje, żeby wrócić do wcześniejszych zasad publikowania informacji o bezskutecznych wnioskach w minutes.
- Zakładam, że nie było tutaj złej woli. Raczej przeoczenie. Chciałbym, żebyśmy wrócili do zwyczaju, że także informacje o wnioskach, które nie uzyskały większości, będą pojawiać się najpierw w minutes, a potem w innych dokumentach Rady i w Monitorze Polskim - powiedział Kotecki.
NBP nie odpowiedział do tej pory na pytania PAP Biznes ws. braku informacji o wniosku o podwyżkę o 100 pb. w minutes RPP z maja.
W MSiG nie opublikowano jeszcze wyników głosowania RPP z czerwca.
Kotecki poinformował, że członkowie RPP w sierpniu zadeklarowali, że nie będą angażować się w bieżącą politykę. Dyskusję w tej kwestii wywołały wakacyjne wydarzenia z udziałem prezesa NBP Adama Glapińskiego - nagranie na molo w Sopocie oraz jego wywiady.
- Sierpniowe posiedzenie Rady nie było decyzyjne, więc było więcej czasu na omówienie roli, czy postrzegania RPP przez społeczeństwo. Podniesione zostały dwie kwestie, które pojawiły się w przestrzeni publicznej w miesiącach wakacyjnych. Po pierwsze, prezes NBP zapowiedział, a wręcz obiecał w rozmowie z działaczką Agrounii w Sopocie tylko jedną podwyżkę o 25 pb. we wrześniu. W ten sposób wyszedł poza swoje kompetencje, bo prezes jednoosobowo nie decyduje o stopach procentowych, więc nie powinien takich deklaracji składać - nawet jeżeli nie był świadomy, że jest nagrywany. Prezes Glapiński przyznał jednak na ostatnim posiedzeniu, że ta sytuacja była 'niepotrzebna' i 'niewłaściwa'. Rada się zgodziła, że to było absolutnie niepotrzebne - powiedział Kotecki.
W połowie lipca w mediach społecznościowych zostało opublikowane nagranie, na którym prezes NBP, zapytany na sopockim molo przez kobietę podającą się za działaczkę Agrounii, zasygnalizował, że RPP może podnieść stopy procentowe jeszcze tylko raz - o 25 pb.
Kotecki odniósł się ponadto do kwestii apolityczności Rady, która, jak podał, na początku kadencji umówiła się, że nie będzie wchodzić w bieżącą politykę. Po dyskusji o niektórych wakacyjnych wywiadach prezesa NBP członkowie RPP ponowili w sierpniu pierwotną deklarację o niewchodzeniu w bieżącą politykę.
- Wydawało się, że to (wchodzenie w politykę - PAP) też obowiązuje prezesa, ale niektórych jego ostatnich wywiadów nie można żadną miarą uznać za apolityczne. Na pewno nie były to wywiady wyłącznie o wejściu Polski do strefy euro. Co więcej, były one szeroko komentowane, również w prasie zagranicznej, a to szkodzi wizerunkowi Rady. Oczywiście prezes NBP sprawuje też inne funkcje, jest przewodniczącym Zarządu NBP, ale też jest przewodniczącym RPP. Zresztą w żadnej z tych ról nie powinien udzielać tak politycznych wywiadów. Na ostatnim posiedzeniu, po dłuższej niż zwykle dyskusji, prezes Glapiński przyznał, że nacechowane politycznie wywiady również były niepotrzebne - powiedział Kotecki.
- Rada doszła do konkluzji, że podobne sytuacje nie powinny się w przyszłości powtarzać. Mam nadzieję, że będziemy się trzymać tych ustaleń. Wszyscy zadeklarowali, że nie będą wchodzić w bieżącą politykę. Rada jest jednym z ostatnim ciał, które nie są uwikłane w politykę, jest to ważna wartość i powinniśmy się dalej tego trzymać - dodał.
***