Kradną kable na Śląsku
Średnio dziewięć razy dziennie na Śląsku dochodzi do kradzieży kabli telekomunikacyjnych i dewastacji innych elementów infrastruktury. Tylko w jednym na niespełna 35 przypadków udaje się złapać złodziei. Koszty odtworzenia skradzionych lub zniszczonych rzeczy liczone są w milionach złotych.
Śląsk, to obok Warszawy i okolic, region najbardziej dotknięty plagą kradzieży. Dlatego właśnie tu pilotażowo wdrażane są nowe metody walki ze złodziejami, m.in. specjalne zamknięcia studzienek telekomunikacyjnych, znakowanie kabli niewidoczną dla oka farbą oraz montowanie elektronicznego monitoringu.
Telekomunikacja Polska apeluje, aby w walkę włączyli się wszyscy ci, którzy widzą coś podejrzanego wokół studzienek czy szaf telekomunikacyjnych. Kierowane do policji lub obsługi "błękitnej linii" sygnały od takich osób mogą pomóc w schwytaniu złodziei na gorącym uczynku lub przynajmniej spłoszeniu ich i udaremnieniu kradzieży. Zgłaszający mogą pozostać anonimowi.
- Kradzieże i dewastacje to nie tylko liczone w milionach złotych straty dla firmy, ale przede wszystkim bardzo poważne skutki społeczne, wynikające z przerw w łączności u naszych klientów" - oceniła podczas konferencji prasowej w Katowicach Maria Piskier z TP SA.
Tylko do połowy tego roku na Śląsku doszło do 1 tys. 439 przypadków kradzieży. Złapano sprawców niespełna 3 proc. tych incydentów. Średni koszt odtworzenia zniszczonej lub skradzionej infrastruktury to ok. 3-3,5 tys. zł, co oznacza blisko 4,7 mln zł w ciągu pół roku. Do tego dochodzi wartość utraconych urządzeń, koszty ewentualnych odszkodowań dla klientów oraz utracone przychody.
Według obecnych cen miedzi, za ok. 100-metrowy miedziany przewód telekomunikacyjny w skupie złomu można dostać ok. 630 zł. Przestępcy stosują nieraz bardzo wymyślne metody kradzieży, np. podkopy. Zdarza się, że kilka godzin po naprawie uszkodzenia w tym samym miejscu dochodzi do ponownej kradzieży. Wśród instytucji wielokrotnie pozbawianych z tego powodu łączności były m.in. szpital w Sosnowcu, Urząd Miejski w Zabrzu i duże firmy, m.in. gliwicka fabryka Opla, kopalnie i huty.
Na Śląsku do kradzieży najczęściej dochodzi w Katowicach, Bytomiu, Zabrzu, Chorzowie, Tarnowskich Górach i Świętochłowicach. Telekomunikacja Polska wydała specjalną broszurę, która ma pomóc w walce ze złodziejami. Przedstawiciele firmy postulują też m.in. wprowadzenie koncesjonowania działalności punktów skupu złomu i zakaz ich pracy przez całą dobę, co dziś często ma miejsce.