Kredytobiorcy! Nie liczcie na pomoc rządu

- Nie wyobrażam sobie użycia publicznych pieniędzy dla wspomagania kredytobiorców - powiedział w środę premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej.

Premier podczas środowej konferencji zaznaczył, że polski rząd nie ma żadnego wpływu na kurs franka. - Trzeba się z tym pogodzić - dodał. Polski rząd nie ma instrumentów, aby osłabić kurs franka, ma natomiast ograniczone instrumenty wpływu na kurs PLN/euro i od czasu do czasu korzysta z nich - powiedział premier.

- Polski rząd nie jest graczem na rynku. Dzisiaj rozmawiałem z przewodniczącym KNF Stanisławem Kluzą. W najbliższym czasie Komitet Stabilności Finansowej będzie analizował wydarzenia. Nasze możliwości wpływu na kurs franka są żadne. Państwo polskie nie ma żadnych instrumentów - powiedział.

Reklama

Premier powiedział też, że nie wyobraża sobie budżetowych działań wspomagania określonych grup kredytobiorców.

Rynek kupuje polski dług

- Pozycja polskiej gospodarki i finansów publicznych jest relatywnie dobra, kiedy porównujemy to z innymi krajami. Polska jest dzisiaj (...) bardzo bezpiecznym krajem, jeśli chodzi o finanse publiczne i wiarygodność finansową, ale zdaję sobie sprawę, że w indywidualnym odczuciu może to różnie wyglądać - powiedział premier.

Tusk zaznaczył, że bezpieczną pozycję Polski potwierdza kolejna aukcja polskich obligacji dwuletnich i pięcioletnich. - Każde państwo pożycza pieniądze, w ten sposób, że sprzedaje papiery dłużne, czyli obligacje. Stabilność państwa, wiarygodność i bezpieczeństwo państwa ocenia się po tym, czy jest ktoś gotowy kupić te papiery dłużne i jak wysoko oprocentowane są te papiery dłużne. To jest fundament ratingów wiarygodności państw - powiedział.

Dodał, że wynik aukcji polskich papierów dłużnych potwierdza sens działań przygotowujących Polskę do kryzysu. "Mimo tego ognia wokół nas, w tak trudnych dniach, chętni na polskie obligacje znaleźli się. Ilość chętnych przekraczała wielokrotnie nasze zamiary sprzedaży obligacji na aukcjach. Planowaliśmy sprzedaż obligacji dwuletnich i pięcioletnich w granicach od 2 do 5 miliardów złotych. Zapotrzebowanie było dwukrotnie większe i sięgnęło 9,5 mld zł - powiedział.

Frank nadal rozchwytywany

Frank szwajcarski o 15.24 kosztował 3,98 zł. Tuż po 9 rano trzeba było za niego płacić "tylko"3,88 - był to efekt interwencji banku centralnego Szwajcarii (SNB). Analitycy uważają, że rynek finansowy nadal może być nerwowy. Bank centralny Szwajcarii (SNB) ogłosił w środę, że podejmuje dodatkowe działania, by osłabić silnego franka.

Po tej deklaracji szwajcarska waluta osłabiła się w środę do 1,0430 za euro z 1,0363 we wtorek po południu. Po 15.20 frank odrobił jednak stratę wobec euro i powrócił do poziomu 1,0343 za euro.

W środę na otwarciu w USA Dow Jones Industrial spadł o 1,6 proc., do 11.058 pkt., a Nasdaq Comp. spadł o 2,8 proc., do 2.413 pkt. S&P 500 spadł o 1,7 proc., do 1.152 pkt.

Napięcia na rynku finansowym, to efekt obniżenia - po raz pierwszy w historii - ratingu wiarygodności kredytowej USA. Agencja Standard&Poor's ścięła - w nocy z piątku na sobotę - ocenę Stanów Zjednoczonych z maksymalnej AAA do AA+.

Wzrost minimum 4 proc.

Zdaniem premiera Donalda Tuska wzrost gospodarczy w 2011 roku będzie nie niższy niż 4,0 proc. przewidywane w ustawie budżetowej na 2011 rok.

- Nie sądzę, żeby wzrost mierzony w skali roku był mniejszy niż ten, który zakładaliśmy w ustawie budżetowej - powiedział na konferencji prasowej Tusk.

W ustawie budżetowej na 2011 rok rząd prognozował, że wzrost gospodarczy wyniesie 4,0 proc.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: frank szwajcarski | kredyt | obligacje | recesja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »