Kredyty: Klienci banków w pułapce stóp procentowych

Osoby zaciągające kredyty na dłuższy okres nie mogą zapominać o rosnącym ryzyku podwyżki stóp procentowych. Zaostrzenie polityki pieniężnej może być szczególnie dotkliwe dla posiadaczy kredytów hipotecznych. Ekonomiści wzrostu stóp spodziewają się na przełomie tego i przyszłego roku.

Im wyższa inflacja, tym presja na NBP, by podwyższał stopy procentowe rośnie. Ceny towarów i usług były w lipcu o 5 proc. wyższe niż rok wcześniej. Ten sam wskaźnik dla czerwca wyniósł 4,4 proc., byliśmy więc świadkami spektakularnego wzrostu inflacji. Trzeba tu przypomnieć, że cel inflacyjny NBP jest dużo niższy - wynosi 2,5 proc. z możliwym odchyleniem do 3,5 proc.

Spod kontroli wymyka się także inflacja bazowa (pomijająca wzrost cen żywności i energii), która w ciągu miesiąca wzrosła z 3,5 do 3,7 proc. W dodatku, szybko rosną ceny produkcji sprzedanej przemysłu (z 7,2 do 8,2 proc.).

Reklama

Przeciąganie liny w RPP

Narodowy Bank Polski trwa na stanowisku, że skok cen jest zjawiskiem przejściowym i że podnoszenie stóp procentowych jest ciągle niewskazane. W tym względzie nasz bank centralny upodabnia się do amerykańskiego Fedu. Jednak w ostatnich dniach zwiększa się liczba członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy opowiadają się za szybkim rozpoczęciem procesu zacieśniania polityki monetarnej.

Już jakiś czas temu Łukasz Hardt i Eugeniusz Gatnar ujawnili, że są zwolennikami rychłego podnoszenia stóp procentowych. Dołącza do nich Jerzy Kropiwnicki, który na początku sierpnia zadeklarował, że już w listopadzie gotów jest zagłosować za podwyżką stóp procentowych o 15 punktów bazowych.

Listopadowa data nie jest przypadkowa - właśnie wówczas poznamy kolejny zestaw projekcji makroekonomicznych NBP, wśród których znajdzie się także inflacja. Do zmiany stóp potrzebne są jednak głosy pięciu członków RPP, licząc z prezesem NBP Adamem Glapińskim, lub sześciu członków bez prezesa.

O wielkiej wadze listopadowej projekcji NBP przekonani są ekonomiści PKO Banku Polskiego. "Pozwoli ona zweryfikować dwie bardzo istotne tezy - czy szczepienia skutecznie przeciwdziałają kolejnym falom pandemii oraz na ile przejściowe są napięcia inflacyjne. Wynikiem tej weryfikacji może być początek normalizacji polityki pieniężnej, która w pierwszym etapie polegać będzie na ograniczeniu skali skupu aktywów. Dopiero w 2022 roku nastąpi pierwsza podwyżka stóp procentowych" - przewidują eksperci PKO BP.

Ewolucja poglądów prezesa NBP

Scenariusz wcześniejszego podniesienia stóp - nawet w listopadzie tego roku - kreślą analitycy ING, którzy są zdania, że w nadchodzących miesiącach RPP może stopniowo zmieniać swoje podejście do polityki monetarnej pod wpływem nowych odczytów inflacyjnych.

Eksperci ING zwracają uwagę na ewolucję poglądów prezesa NBP Adama Glapińskiego - "w kwietniu mówił o braku podwyżek stóp do końca kadencji RPP, w maju przyznał, że mogą mieć miejsce w połowie 2022 roku, a w lipcu dopuszczał, że nastąpią pod koniec 2021 roku".

ING prognozuje, że inflację w Polsce w latach 2022-23 może dodatkowo podsycać podwójny impuls fiskalny, czyli pieniądze z Funduszu Odbudowy Unii Europejskiej oraz z Polskiego Ładu. To będzie różnić polską gospodarkę od amerykańskiej, gdyż w USA wciąż mówi się że skok inflacji jest przejściowy, ale tam w sezonie 2022-23 ma dojść do zacieśniania polityki fiskalnej.

Podwyżek polskich stóp procentowych jeszcze przed końcem 2021 roku nie wykluczają ekonomiści Banku Pekao, choć za bardziej prawdopodobną datę uznają pierwszy kwartał przyszłego roku. Ich zdaniem, w najbliższych latach Polskę czeka dynamiczny wzrost gospodarczy, któremu jednak towarzyszyć będzie podwyższona inflacja.

"Nawet w przypadku wystąpienia jesienią kolejnej fali zachorowań na Covid-19, ryzyko dla wzrostu PKB jest ograniczone. Rynki finansowe oczekują wzrostu stóp o około 10 punktów bazowych przed końcem 2021 roku, a w 2022 roku ich dalszego podniesienia o około 75 punktów" - zauważają analitycy Pekao.

Na przeciwnym biegunie prognoz lokują się eksperci Credit Agricole, którzy uważają, że RPP długo jeszcze wytrwa w postanowieniu o utrzymywaniu stóp na obecnym poziomie. Analitycy banku są zdania, że pierwszej podwyżki stopy referencyjnej z 0,10 proc. do 0,25 proc. należy spodziewać się dopiero w styczniu 2023 roku.

"Choć w niedawnej wypowiedzi prezes NBP dopuścił początek zaostrzenia polityki pieniężnej nawet jesienią tego roku, to uważamy, że ten scenariusz jest wątpliwy ze względu na wysokie prawdopodobieństwo pojawienia się w czwartym kwartale następnej fali pandemii, co jest związane z relatywnie niskim wyszczepieniem populacji w Polsce" - twierdzą ekonomiści Credit Agricole.

Hipoteczne dylematy

Na ostatnie zmiany stóp procentowych RPP zdecydowała się wiosną 2020 roku. Operację wykonała w trzech szybkich krokach - od połowy marca do końca maja. Łącznie stopa referencyjna obniżona została z 1,50 proc. do 0,10 proc., czyli d najmniejszej wartości w historii. Działania te, połączone ze skupem aktywów, motywowane były walką z gospodarczymi skutkami pandemii.

Następstwem bardzo niskich stóp jest niezwykle skromne oprocentowanie lokat i niemal całkowity brak atrakcyjnych ofert kont osobistych. Obniżone stopy są jednym z czynników zachęcających Polaków do sięgania po kredyty. Biuro Informacji Kredytowej (BIK) i Szkoła Główna Handlowa (SGH) ostrzegają klientów banków - zwłaszcza osoby, które zaciągnęły kredyty hipoteczne - przed rosnącym ryzykiem podwyżki stóp procentowych.

W pierwszym półroczu tego roku banki udzieliły 13 proc. więcej kredytów mieszkaniowych niż w 2019 roku i prawie 23 proc. więcej w porównaniu z 2020 rokiem. Kwota tych kredytów jest wyższa aż o 33 proc. niż z pierwszym półroczu 2019 roku.

- Zaciągając długoterminowe kredyty, zwłaszcza hipoteczne, zawsze trzeba mieć na względzie obciążenie ryzykiem. Skoro od dłuższego czasu stopy procentowe nie były podnoszone, należy liczyć się z tym, że w końcu może to nastąpić, a koszt zobowiązania wzrośnie - przypomina prof. Piotr Wachowiak, rektor SGH w Warszawie.

- Wysoka akcja kredytowa niewątpliwie stymuluje rozwój gospodarczy. Należy jednak pamiętać o ryzyku stopy procentowej, która z aktualnie bardzo niskiego poziomu może w przyszłości zacząć rosnąć. Jej wzrost to w konsekwencji wyższe kwoty rat kredytów zaciągniętych w środowisku najniższych historycznie stóp. Może to wpłynąć negatywnie na spłacalność kredytów, a tym samym na bezpieczeństwo ekonomiczne gospodarstw domowych, zwłaszcza tych, których poziom zadłużenia w stosunku do dochodu już dziś jest wysoki - dodaje prezes BIK Mariusz Cholewa.

Nie ulega wątpliwości, ze rynek mieszkaniowy jest "rozgrzewany" niskimi stopami procentowymi i stosunkowo tanimi kredytami. Polacy kupują mieszkania, by w ten sposób chronić pieniądze przed stratą wartości w obliczu wysokiej inflacji.

Z danych NBP wynika, że ceny transakcyjne mieszkań rosną coraz szybciej. Jak policzyła dokładnie firma Expander Advisors, w siedmiu największych miastach nowe lokale drożały w minionym kwartale szybciej niż przed pandemią. Ceny były bowiem o 11,3 proc. wyższe niż w drugim kwartale 2020 roku. To najszybszy wzrost od pierwszego kwartału 2008 roku.

Niektórzy eksperci obawiają się, że podniesienie stóp procentowych do poziomu rynkowego rozbiłoby bańkę na rynku nieruchomości, ale wówczas mieszkania mogłyby potanieć o 30-40 proc. Jarosław Sadowski, główny analityk Expander Advisors, podkreśla, że z bańką mamy do czynienia wtedy, gdy zakupy są dokonywane gwałtownie, bo kupujący wierzą, że za chwilę będzie jeszcze drożej. Chcą w ten sposób szybko osiągnąć wysokie zyski. Może to jednak wywindować ceny do absurdalnych poziomów.

Jacek Brzeski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »