Kreowanie talentów i kluczowa rola armii. Które rozwiązania mogłyby sprawdzić się w Polsce?
Izrael uznawany jest za trzeci najbardziej innowacyjny kraj na świecie. System edukacji w tym kraju wspiera jego osiągnięcia na polu innowacji i zaawansowanych technologii.
Szkoły jednak nie mają w tym zakresie wcale pierwszorzędnego znaczenia.
Izraelskie dzieci wypadają raczej przeciętnie na tle swoich rówieśników w międzynarodowych testach wiedzy z matematyki, nauk ścisłych i umiejętności czytania. Polska jest notowana o kilkanaście miejsc wyżej w światowym rankingu PISA. - Testy jednak weryfikują wiedzę i sposób jej odtworzenia, a nie kreatywność i umiejętność rozwiązywania problemów - twierdzi Eugene Kandel, profesor i dyrektor Startup Nation Central, organizacji non-profit, która łączy globalne firmy z izraelskimi startup-ami. Bo sytuacja wygląda zgoła odmiennie, jak weźmie się pod uwagę ranking uniwersytetów. W pierwszej pięćsetce najlepszych szkól wyższych Izrael ma aż sześciu reprezentantów na osiem ośrodków o statusie naukowo-badawczym, w tym najwyżej, na 93. miejscu, został w zeszłym roku sklasyfikowany Technion - Izraelski Instytut Technologii z Hajfy. Polska może się pochwalić jedynie dwoma przedstawicielami - Uniwersytet Warszawski w czwartej setce, Jagielloński w piątej. Co więcej, trzy izraelskie uniwersytety znajdują się w pierwszej setce najbardziej innowacyjnych ośrodków na świecie. Państwo nad Jordanem ma też dwóch laureatów Nagrody Nobla z nauk ścisłych. Uniwersytety z tego kraju i afiliowane przy nich komercyjne ośrodki naukowo-badawcze rejestrują więcej patentów niż firmy oraz laboratoria wojskowe i cywilne w kraju. Trzy izraelskie badawcze centra uniwersyteckie (Technion, Ramot, Yissum) znajdują się też w pierwszej setce podmiotów rejestrujących najwięcej patentów na rynku amerykańskim.
Trudno o jednoznaczną odpowiedź, ale warto zwrócić uwagę na kilka cech szczególnych izraelskiej edukacji technicznej (STEM), obejmującej matematykę, technologię, nauki inżynieryjne i ścisłe. Właściwie zaczyna się ona już w przedszkolu, choć nie ma charakteru powszechnego, a jest wspierana przez organizacje pozarządowe i korporacje zainteresowane wychowaniem kadr dla sektora technologicznego. Na przykład w 2015 roku Lockheed Martin, amerykański potentat przemysłu zbrojeniowo-lotniczego mający centra badawcze w Izraelu podpisał z tamtejszymi Ministerstwami Edukacji i Nauki porozumienie o rozwoju szkolnictwa w obszarze STEM w 70 przedszkolach. Program obejmuje 300 godzin nauki. Chodzi o rozbudzenie technicznej ciekawości, zachęcenie do eksperymentowania w zakresie chemii, fizyki, astronomii i robotyki. W oparciu zarówno o klocki Lego jak i programy komputerowe. Inicjatywa jest częścią programu MadaKids, którego celem jest wychowywanie przyszłych naukowców. Jest on prowadzony przez organizację Beit Yatziv, która szkoli też nauczycieli. Programem objętych jest również 40 tys. uczniów szkół podstawowych. Dzieci z klas czwartych uczą się programowania, a o klika lat starsze kodowania i przeciwdziałania hakerom czyli podstaw cyberbezpieczeństwa, a więc dziedziny w której Izrael jest światową potęgą. Między innymi dlatego kraj ten wypada znacznie lepiej w edukacji technicznej dla dzieci w wieku 7-10 lat niż większość rozwiniętych krajów zrzeszonych w organizacji OECD.
W późniejszym wieku szczególne znaczenie mają programy edukacji pozaszkolnej Gvahim i Magshimim adresowane do utalentowanej technicznie młodzieży w przedziale wiekowym 12-18 lat, pierwotnie nastawione na przygotowanie kandydatów do służby wojskowej w jednostkach wywiadu elektronicznego. Aby dostać się na kurs obejmujący 10 godzin zajęć i warsztatów tygodniowo uczniowie muszą przejść przez egzamin zawierający problemy i wyzwania z obszaru matematyki, logiki i algorytmów, pomocą jest możliwość korzystania z Internetu. Siedemnastoletni Gilad Lifshitz tak charakteryzował istotę zajęć w 2017 roku: "po krótkim instruktażu w zakresie kodowania jesteśmy od razu wrzucani na głęboką wodę - zadanie polega na przykład na zbudowaniu video gry w szachy w zdefiniowanym czasie". Zbyt szybkie rozwiązanie zadania nie jest jednak równoznaczne z sukcesem.
Jak twierdzi Adi Sharabani, rezerwista i instruktor programu Magshimim jeśli uczestnik rozwiązał zbyt szybko 20 zadań to jest to strata czasu jego i instruktora - prawdopodobnie niewiele się nauczył, bo rozwiązania były standardowe. Dlatego uczestnicy bardziej nagradzani i oceniani są według liczby podejmowanych prób i porażek. Strach przed nią nie może bowiem ograniczać kreatywności. To istota izraelskiej kultury rozwijania przełomowych innowacji, startup-ów i przedsiębiorczości. Szczególna rola przypada tu nauczycielom, którzy w wielu przypadkach nie znają rozwiązań do przekazanych zadań i problemów. Często mówią po prostu "nie wiem". Dla tradycyjnego pedagoga to sytuacja trudna, a nawet nie do zaakceptowania. Tu jednak raczej nauczyciel jest trenerem i motywatorem odkrywającym potencjał przyszłych innowatorów i przedsiębiorców i do takiej roli trzeba go specjalnie przygotować. Sagi Bar, dyrektor programu wierzy, że sukces wynika z umiejętności postrzegania dzieci jak osób o niezwykłym potencjale rozumienia i podejmowania wyzwań - chodzi o to by go nie zniszczyć rutyną i ocenami. Przedstawione programy uzupełnia adresowane również do młodych ludzi powołane rok temu Narodowe Centrum Cyberedukacji, którego celem jest "zwiększenie liczby uzdolnionych młodych Izraelczyków w służbach specjalnych, przemyśle i świecie akademickim".
Kuźnią kadr technologicznych są jednostki wywiadu elektronicznego izraelskiej armii, do której w wieku 18 lat powołany zostaje prawie każdy Izraelczyk (poza ortodoksami) - mężczyźni na 3, a kobiety na dwa lata. Służy w nich od kilku do kilkunastu tysięcy rekrutów. Do pracy w wywiadzie technologicznym aplikować nie można, ale biegli w matematyce, programowaniu i językach mają największe szanse. Jak przystało na wywiad najbardziej znana jednostka o numerze 8200 założona już w 1952 roku sama dyskretnie namierza i rekrutuje kandydatów. W większości przypadków rekruterami są żołnierze, których rekruci wkrótce zastąpią, Takie podejście gwarantuje płynną kontynuację prac nad wieloma projektami w sytuacji, gdy co roku skład jednostki zmienia się o 20-30 proc. Rekruci przechodzą rygorystyczne testy, rozwiązują zadania i uczą się pracować pod presję, samodzielnie i w małych grupach. Po zakończeniu służby do wieku 40 lat rezerwiści co roku wracają do macierzystej jednostki na 3 tygodnie odświeżając swoje przygotowanie bojowe, choć znaczna ich część pracuję ciągle w branży, tyle, że w cywilu. Dla wielu służba jest przygodą i okazją do zdobycia wielu technicznych i społecznych kompetencji. Yossi Melman, izraelski dziennikarz specjalizujący się w zagadnieniach bezpieczeństwa nazywa ją "fabryką wywiadowczych zabawek, zdolną wyprodukować wszystko" - od min wyglądających jak kamienie, po zaawansowane algorytmy identyfikujące planowane akty terrorystyczne na świecie. Służba w wywiadzie elektronicznym wiele ma więc wspólnego z prowadzeniem startup-ów. - Jak na polu walki musisz przeć do przodu, nie poddawać się i walczyć do końca -- podsumowuje Eyal Gura, założyciel i prezes Zebra Medical Vision Ltd., która wdraża inteligentne, algorytmiczne rozwiązania umożliwiające diagnozowanie pacjentów bez udziału lekarza.
Jednostki wywiadu wojskowego Sił Obrony Izraela (IDF), po obowiązkowej służbie próbują zatrzymać na dłużej cennych specjalistów fundując im studia, w tym doktorskie i kusząc udziałem w wielu projektach o charakterze komercyjnym. Elitarnym programem jest Havatzalot, który kształci wybitnych specjalistów w zakresie cyberbezpieczeństwa, który obejmuje również przedmioty akademickie z obszaru kultury, etyki czy psychologii To kluczowy program z punktu widzenia bezpieczeństwa Izraela podkreśla były dowódca wywiadu wojskowego gen. Yossi Kuperwasser. Weterani służby wywiadu elektronicznego odnoszą potem sukcesy zakładając startupy, pracując dla międzynarodowych korporacji, izraelskich i amerykańskich uniwersytetów. Wielu zostaje milionerami. Inni są cenionymi instruktorami w szkołach, organizacjach pozarządowych, przedsiębiorstwach. Tak działa mechanizm rozpraszania wiedzy i cennych kompetencji.
Izraelski system kształcenia szkolnego i pozaszkolnego jest z zasady nastawiony na kreatywność, różnorodność i innowacje. Dyrektorzy szkół mają dużą autonomię w realizacji programów kształcenia i angażowania w ten proces zewnętrznych organizacji, które realizują około 10 procent zajęć, z których korzysta prawie 90 procent szkół. Różnorodność jest środkiem do innowacji i kreatywności, ale wynika także z dużego zróżnicowania izraelskiego społeczeństwa. Co czwarty żydowski obywatel tego kraju nie urodził się w nim, co piąty jest Arabem, a 7 procent to ortodoksyjni Żydzi (Haredi). Całkowite ujednolicenie procesu edukacji byłoby więc złym pomysłem. Według danych prawie połowa dorosłej populacji Izraela ma wykształcenie wyższe, z czego 50 proc, z zakresu nauk technicznych. Systemowi edukacji jednak sporo brakuje do ideału. Inwestycji wymaga infrastruktura, płaca nauczycieli nie jest powiązana z ich osiągnięciami, integracja mniejszości społecznych i etnicznych pozostawia sporo do życzenia, mimo że pochłania znaczne środki, powstaje zbyt wiele szkół wyższych o niebadawczym charakterze. Nacisk na umiejętności techniczne sprawia, że izraelscy przedsiębiorcy nie zdobywają wystarczających umiejętności menedżerskich na studiach MBA. Może dlatego wolą bardziej zakładać i rozwijać startupy aby je następnie sprzedać, głównie kapitałowi zagranicznemu niż prowadzić dojrzałe przedsiębiorstwa.
Doświadczenia Izraela w zakresie edukacji technologicznej trudno przenieść na grunt polski. Wynikają one po części z kultury, mentalności i priorytetów bezpieczeństwa kraju, a tego po prostu nie da się przeszczepić. Izraelski system kształcenia oparty na kwestionowaniu rzeczywistości, uznanych rozwiązań i prawd, oraz zdetronizowaniu autorytetu nauczyciela mógłby być szokiem. Poza tym wymaga to czasu. Pewne oznaki zmian jednak już widać, bo sektor młodych firm technologicznych w Polsce się rozwija, mimo, że priorytety w polskiej szkole i innych instytucjach odpowiedzialnych za przedsiębiorczość i innowacje zasadniczo się nie zmieniły. Chyba ciągle szukamy polskiej drogi.
Mirosław Ciesielski