Krwawe morskie piractwo

4 kwietnia 2008 roku luksusowy francuski jacht Le Ponant przemierzał Zatokę Adeńską między Jemenem a Somalią, gdy rój łodzi motorowych otoczył tę 32-kabinową, trzymasztową jednostkę. Wkrótce na pokład wdarła się banda somalijskich piratów porywając jacht wraz z 30 osobami znajdującymi się na pokładzie.

Kolejny tydzień upłynął na negocjacjach zakończonych przekazaniem zakładników przedstawicielom francuskiej armii 11 kwietnia w zamian za okup, którego wysokość utajniono. Niedługo po zakończeniu wymiany, oddział francuskich komandosów wytropił piratów w odległej zbuntowanej prowincji Puntland, położonej na północy Somalii. Żołnierze zaatakowali z helikopterów na otwartym odcinku drogi pośród pustyni, by pojmać sześciu bandytów.

Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze wody świata

Reklama

Na zdjęciach: Jak zapewnić bezpieczeństwo miliarderom

Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze plaże świata

Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze rejony świata

Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze zawody Ameryki

Somalia to tylko jeden z zapalnych punktów na mapie pirackich ataków, które nasilają się od dziesięciu lat. Dzięki rozwojowi globalnego handlu, w ostatnich dwóch dekadach oceany zaroiły się od statków handlowych - kontenerowców i supertankowców - wyładowanych wszelkim dobrem. Teraz, 80 proc. transportu międzynarodowego odbywa się drogą morską. W każdej chwili na oceanach całego świata pływa ponad 10 milionów kontenerów.

Wzmożony ruch na oceanach (i zawartość ładowni) dał początek fali piractwa morskiego i nowemu rodzajowi piratów, najkrwawszych w dziejach świata. W latach 2000 - 2006 doniesiono o ponad 2400 aktach piractwa na całym świecie, czyli zgłoszono dwa razy więcej napaści niż w poprzednich sześciu latach. Choć ataki piratów zdarzają się co najmniej trzy razy częściej niż kiedyś, to ich faktyczna liczba nie jest znana. Firmy transportowe często nie zgłaszają przypadków piractwa w obawie przed zwiększeniem wysokości stawek ubezpieczeniowych.

Prawie wszystkie agencje rządowe monitorujące piractwo morskie uważają, że oficjalne dane są znacznie zaniżone. Rząd Australii ocenia, że faktyczna liczba pirackich ataków jest większa o 2000 proc. Straty powodowane przez piratów szacuje się na 13 do 16 miliardów dolarów rocznie i mogą one znacznie wzrosnąć w nadchodzących latach.

- Piractwo nie zniknie - mówi Peter Chalk, analityk zagrożeń na skalę międzynarodową w RAND Institute. - W rzeczywistości, ataki stają się coraz poważniejsze i coraz bardziej brutalne, a kwestią czasu pozostaje, kiedy będziemy musieli poważnie zająć się tym problemem.

Właściwie, to ten czas już nadszedł. Zagrożenie ogromnym wyciekiem ropy w wyniku ataku na tankowiec w końcu zmusiło społeczność międzynarodową do zajęcia się problemem piractwa morskiego. Prawo międzynarodowe zezwala jednostkom każdego kraju na walkę z piratami na wodach międzynarodowych. 30 października 2007 roku, dwa amerykańskie niszczyciele, USS Porter i USS Arleigh Burke, zaatakowały i zatopiły dwa somalijskie statki pirackie, które wcześniej porwały japoński tankowiec Golden Mori.

W ubiegłym tygodniu, Rada Bezpieczeństwa ONZ zatwierdziła nowe przepisy, które pozwolą amerykańskiej armii atakować piratów z Somalii.

Jednak Somalia nie jest jedynym krajem, gdzie piraci są tak świetnie zorganizowani. Właściwie, to Somalia niedawno dołączyła do grona współczesnych rajów dla piratów. Od 2000 roku, najniebezpieczniejsze akweny znajdują się w Azji. Po 2000 roku to Malezja i Indonezja przodują w rankingu miejsc, które upodobali sobie morscy bandyci. Marynarze mogą mieć również kłopoty na wodach Nigerii i Iraku.

W przeciwieństwie do piratów z dawnych lat, współcześni napastnicy są świetnie zorganizowani w grupy przestępcze rekrutujące doświadczonych żołnierzy korzystających z łodzi motorowych, telefonów satelitarnych i systemów GPS. Schwytani niedawno somalijscy piraci twierdzą, że należą do zorganizowanych bojówek, które w ten sposób gromadzą fundusze na swą działalność. Piraci zaczęli atakować z kilku stron jednocześnie z wykorzystaniem taktyki przypominającej akcje regularnej armii.

W ostatniej dekadzie zbrojni napastnicy stali się szczególnie brutalni. Jak twierdzi Chalk, narodziny międzynarodowego handlu bronią po upadku Związku Radzieckiego w 1991 roku ułatwiły zostanie piratami tym, którzy bez dostępu do broni mogliby wybrać inne zajęcie. Handlarze bronią dostarczają tanie i potężne uzbrojenie w każdy zakątek świata.

Jeszcze pięć lub sześć lat temu piraci atakowali uzbrojeni w maczety, noże i pistolety. Noel Choong, aktualny dyrektor zlokalizowanego w Kuala Lumpur w Malezji oddziału International Maritime Bureau zajmującego się walką z piractwem powiedział: - Piraci dysponują teraz AK-47, M-16 z podwieszanymi granatnikami, a także wyrzutniami granatów rakietowych.

Stwarza to nie tylko ogromne zagrożenie dla atakowanych ludzi, ale powoduje też powstawanie zagrożeń w żegludze śródlądowej. Zaatakowane statki mogą zostać porzucone przez załogę i dryfować na szlakach żeglugi. - W wielu rejonach uczęszczanych przez statki, ataki piratów stwarzają ogromne niebezpieczeństwo kolizji - mówi Chalk.

- Tak naprawdę, nowoczesne piractwo.. jest gwałtownym, krwawym i bezwzględnym procederem - powiedział kapitan Jayant Abhyankar, zastępca dyrektora International Maritime Bureau podczas konferencji w Singapurze, "a ofiary są tym bardziej przerażone, że znajdują się same, bezbronne, na otwartej przestrzeni i nie mogą liczyć na pomoc z posterunku policji za rogiem".

Na zdjęciach: Najbardziej zdradliwe szczyty górskie

William Pentland

Forbes
Dowiedz się więcej na temat: morskie | Somalia | piraci | piractwo | jacht | statki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »