Krytyka zapowiedzi dodatkowych ceł Trumpa. Niemiecki minister wzywa UE do szybkich działań
W mediach pojawiają się kolejne głosy w sprawie polityki celnej Donalda Trumpa. Tym razem do taryf, które mogą pogrążyć branżę motoryzacyjną, odniósł się minister gospodarki Niemiec Robert Habeck. Wicekanclerz naszych zachodnich sąsiadów podkreślił, że Unia Europejska musi odpowiedzieć na amerykańskie taryfy. "Musi być jasne, że nie cofniemy się przed USA" - powiedział polityk, którego słowa przytacza Reuters. W podobnym tonie wypowiedzieli się m.in. przedstawiciele Francji i Japonii.
Przypomnijmy, że prezydent USA Donald Trump zagroził w czwartek, że nałoży dodatkowe cła na import z UE i Kanady, jeśli uzna, że koordynują działania na szkodę jego kraju w odpowiedzi na rozpoczętą przez Waszyngton wojnę handlową. Dzień wcześniej Trump zapowiedział wprowadzenie 25-proc. ceł na zagraniczne samochody. Na reakcję polityków z różnych krajów i stron sceny politycznej nie trzeba było długo czekać.
Głos w sprawie ogłoszonych przez Donalda Trumpa ceł na zagraniczne samochody zabrał niemiecki minister gospodarki. "UE musi teraz dać stanowczą odpowiedź na cła - musi być jasne, że nie cofniemy się przed USA" - stwierdził Robert Habeck.
Sprawę skomentował również niemiecki związek samochodowy Verband der Automobilindustrie (VDA). Prezes organizacji zajmującej się standaryzacją, rozwojem i badaniami z branży motoryzacyjnej podkreślił, że nowe opłaty zaszkodzą przedsiębiorcom i zakłócą łańcuchy dostaw. "Niemiecki przemysł motoryzacyjny domaga się natychmiastowych negocjacji między USA a UE w sprawie umowy dwustronnej" - zaapelował prezes VDA Hildegard Mueller, którego słowa przytacza Reuters.
Według Instytutu Gospodarki Światowej (IfW) w Kilonii, amerykańskie cła na samochody w najwyższym stopniu dotkną sąsiadów USA: według szacunku ekspertów IfW PKB Meksyku skurczy się o 1,81 proc., a PKB Kanady - o 0,6 proc. Dla Niemiec ewentualne cła będą oznaczać uszczerbek PKB na poziomie 0,18 procent. "Ogólnie rzecz biorąc, straty eksportowe są ograniczone, ponieważ samochody są często produkowane blisko rynku sprzedaży" - powiedział ekonomista Julian Hinz.
Minister finansów Francji Eric Lombard zaznaczył, że wciąż liczy na zmianę decyzji amerykańskich władz. W wywiadzie dla radia France Inter wyraził nadzieję, że w najbliższych dniach będzie rozmawiać o tym z przedstawicielami administracji USA. Dodał, że ewentualna wojna handlowa "do niczego nie doprowadzi" i zastrzegł, że w przypadku braku porozumienia UE odpowie działaniami odwetowymi.
Rząd Japonii zwrócił się do władz USA o zwolnienie z dodatkowych ceł. Tokio oceniło zapowiedź Waszyngtonu jako "godną ubolewania". Kancelaria premiera Shigeru Ishiby poinformowała, że działania USA mogą mieć "duży wpływ na dwustronne stosunki gospodarcze, gospodarkę światową i wielostronny system handlowy".
Władze Korei Płd. również wyraziły nadzieję, że uda się jeszcze wypracować dwustronne porozumienie, które uchroni miejscowych producentów od dodatkowych taryf. Mimo to notowania południowokoreańskich koncernów motoryzacyjnych odnotowały w czwartek silne spadki na giełdzie w Seulu.
Reuters podkreśla, że najbardziej narażonym niemieckim producentem samochodów jest Volkswagen, który ma dużą bazę dostawców w Meksyku. Kłopoty mogą mieć również Audi i Porsche, które w ogóle nie produkują w USA.
Już pod koniec stycznia agencja informowała o tym, że koncern Volkswagen, który zarządza takimi markami jak Audi i Porsche, rozważa utworzenie zakładów produkcyjnych w Stanach Zjednoczonych. W ten sposób niemiecki gigant chciałby uniknąć skutków ceł grożących ze strony Trumpa.