Kto uzdrowi polską gospodarkę?
Programy naprawy finansów Rzeczpospolitej mnożą się niczym grzyby po deszczu. Najpierw wicepremier Kołodko zaprezentował Program Naprawy Finansów Rzeczpospolitej, następnie minister Hausner zaprezentował zbiór swoich pomysłów, a dzisiaj plan ramowy reformy finansów przedstawił publicznie Bank Światowy.
Dwa pierwsze z nich przyprawiają o ból głowy, natomiast ostatni to przyjemna lektura z gatunku political fiction.
Grzegorz uzdrowiciel
Lektura planu naprawy finansów Rzeczpospolitej autorstwa ministra Kołodki to lektura fascynująca. Zdaniem autora programu wydatki możliwe do sfinansowania są o około 30 miliardów mniejsze niż zaplanowane. Nie stanowi to jednak większego problemu. Ministerstwo planuje bowiem załatać tę dziurę środkami z rezerwy rewaluacyjnej. W tym roku wydaje się to wątpliwe wobec oporu RPP. Dodatkowo warto wspomnieć, że nie byłby to wpływ do budżetu, ale jedynie środki finansujące deficyt. Utrzymanie wydatków na planowanym poziomie oznacza więc wzrost deficytu budżetowego oraz długu publicznego, które według raportu Banku Światowego sięgnęły w 2002 roku odpowiednio 6,6 proc. PKB oraz 49,8 proc. PKB. Dalsza lektura dokumentu firmowanego nazwiskiem ministra Kołodki dostarcza jeszcze większych emocji. Zdaniem autora trwały powrót na ścieżkę zrównoważonego wzrostu uzależniony jest od dalszych obniżek stóp procentowych, stopniowego rozwiązywania rezerwy NBP oraz na kontrolowaniu deficytu budżetowego. Jeżeli kontrola deficytu ma wyglądać tak jak obecnie, a do tego wydrukujemy pieniądze i obniżymy stopy procentowe, co sugeruje program to zamiast sanacji będzie można co najwyżej przeprowadzić sekcję zwłok, gdyż taka polityka może doprowadzić do przegrzania gospodarki i poważnych problemów. W programie można znaleźć jednak również słuszne postulaty. Warto wymienić reformę KRUS, wprowadzenie opodatkowania działalności rolniczej, odejście od waloryzacji i indeksacji świadczeń takich jak renty, emerytury oraz płac w budżetówce. Niestety wymienione wcześniej wady dyskwalifikują program, a jego nazwa Program Naprawy Finansów Rzeczpospolitej to jedynie piękne słowa bez pokrycia.
Kontratak Hausnera
Program ministra Hausnera przedstawia państwo jako aktywnego uczestnika życia gospodarczego w skali mikro. Pojawia się pomysł wprowadzenia bonów turystycznych, które miałyby ożywić branżę turystyczną. Kwota na ich zakup jeżeli nie przekroczy w roku podatkowym najniższego wynagrodzenia zostanie zwolniona od składek na ZUS i od podatku. Z dużą nadzieją oczekują na kolejne propozycje rolnicy, branża budowlana oraz inni przedsiębiorcy. Może pojawią się też bony na szynkę, materiały budowlane albo np. na pralki? Bon brzmi ładnie, ale może lepiej używać nazwy talon gdyż tak jak ta druga nazwa tak i pomysł wydaje się być sprawdzona w PRL-u. Plan Hausnera podobnie jak plan Kołodki zawiera, obok oryginalnych rozwiązań, również propozycje warte rozważenia. Takimi propozycjami są np. zmniejszenie podatku CIT, podniesienie kwoty wolnej od podatku oraz propozycje działań mających służyć aktywizacji zawodowej Polaków.
Bank Światowy na ratunek
Program ramowy przygotowany przez Bank Światowy (Toward a Fiscal Framework for Growth) jest najbardziej spójny i rzetelny spośród trzech prezentowanych. Zalecenia Banku Światowego, które mają służyć uzdrowieniu finansów w Polsce są jednak nierealne do przeprowadzenia. Nie oznacza to, że Bank Światowy przedstawił złe propozycje. Jest wręcz przeciwnie. Rozwiązania proponowane przez Bank Światowy służą ograniczeniu deficytu, uporządkowaniu finansów publicznych, reformie świadczeń socjalnych, edukacji i służby zdrowia. Pomimo tego można założyć, że propozycje Banku Światowego nie zostaną w większości a może nawet w ogóle wdrożone. Wynika to z czynników politycznych. Trudno sobie w tej chwili wyobrazić aby jakakolwiek partia przedłożyła interes wyborczy nad interes państwa tym bardziej, że wiele wskazuje na to, że wybory odbędą się już w przyszłym roku. Dodaje to atrakcyjności tym rozwiązaniom, które przełożą się na szybką poprawę wskaźników makroekonomicznych nawet jeśli poprawa ta okaże się krótkotrwała. Głębokie reformy proponowane przez Bank Światowy zaowocowałyby poprawą sytuacji w dłuższym okresie, ale z pewnością to właśnie one, a nie rządowe propozycje mogłyby spowodować wejście polskiej gospodarki na ścieżkę zrównoważonego wzrostu.
Realistycznym wyjściem mogłoby być wdrożenie tych propozycji Banku Światowego, które ze względów politycznych nie wzbudziłyby sprzeciwu oraz wprowadzenie w życie sensownych propozycji z planów obu ministrów.
Obserwując to co dzieje się na polskiej scenie politycznej oraz kierunek, w którym podążały do tej pory finanse publiczne w Polsce można mieć jednak niemal pewność, że prawdziwej sanacji finansów prędko nie będzie.