Które banki centralne inwestują w złoto? NBP kupuje, a Bank Rosji sprzedaje
Polska jest w grupie 10 krajów, których banki centralne w ostatnim 15-leciu kupiły najwięcej złota. Narodowy Bank Polski w kwietniu i maju zwiększył rezerwy kruszcu o około 34,7 tony. Tymczasem rosyjski bank centralny w maju sprzedał prawie 4 tony złota, by poprawić sytuację budżetu państwa.
- Przypuszcza się, że Rosja, zaraz po napaści na Ukrainę i pod wpływem zachodnich sankcji, mogła zamienić część swoich rezerw walutowych na złotom, które umożliwia dokonywanie anonimowych transakcji z pominięciem sektora bankowego.
- Przez ostatnich 15 lat banki centralne nabyły ponad 5 tysięcy ton złota, zwiększając rezerwy ulokowane w tym aktywie o 15 proc. NBP w tym czasie powiększył złotą rezerwę o ponad 125 ton, a to oznacza, że co najmniej podwoił swój stan posiadania
- Ekonomiści Credit Suisse i ANZ Banku prognozują, że do końca tego roku uncja złota osiągnie cenę 2 100 dolarów. Analitycy Standard Chartered przewidują zaś, że cena wzrośnie do 2 120 dolarów w ciągu najbliższych 12 miesięcy
Tylko przez pierwsze trzy miesiące tego roku banki centralne na całym świecie kupiły 228,4 tony złota. To najlepszy kwartalny wynik w historii. Rekordowy był także cały 2022 rok, gdy popyt ze strony banków centralnych zamknął się na nienotowanym nigdy wcześniej poziomie 1 135,7 tony.
Wiele wskazuje na to, że w zeszłym miesiącu Narodowy Bank Polski zwiększył swoje rezerwy złota o około 19,9 tony i teraz wynoszą one 263,4 tony. W kwietniu nasz bank centralny powiększył zasoby kruszcu o 14,8 tony. Było to pierwsze istotne zwiększenie stanu rezerw od blisko czterech lat.
NBP bardzo poważnych zakupów złota dokonał pod koniec 2018 roku i w 2019 roku. Pod tym względem przodował w całej Unii Europejskiej. Jednak już kilka lat wcześniej na kruszec zaczęły stawiać banki centralne w Chinach, Rosji, Indiach, Turcji i Kazachstanie.
Przypuszcza się, że Rosja, zaraz po napaści na Ukrainę i pod wpływem zachodnich sankcji, mogła zamienić część swoich rezerw walutowych na złotom, które umożliwia dokonywanie anonimowych transakcji z pominięciem sektora bankowego.
Z oficjalnych danych wynika, że rosyjskie rezerwy złota w 2022 roku wzrosły o 28 ton. Ta liczba może być jednak myląca. Analitycy mają problem z dokładną odpowiedzią na pytanie, co się dzieje ze złotem wydobywanym w samej Rosji. Z pewnością jest go dużo więcej niż wynoszą oficjalne rezerwy banku centralnego.
Rosyjskie Ministerstwo Finansów poinformowało, że w maju w celu osiągnięcia dodatkowych środków na finansowanie deficytu budżetowego, rosyjski bank centralny pozbył się 3,86 tony złota i 2,59 miliarda juanów. Wpływy ze sprzedaży wyniosły 48,97 miliarda rubli (około 2,5 miliarda złotych). Trzeba tu dodać, że także w marcu rosyjski bank centralny sprzedał 3,1 tony złota. Było to w czasie, gdy "żółty metal" rozpoczął wielki rajd cenowy.
Rząd w Moskwie boryka się w tej chwili z deficytem budżetowym w wysokości 3,4 biliona rubli (około 175 miliardów złotych), głównie z powodu malejących przychodów z ropy i gazu. Ministerstwo Finansów szacuje, że wpływy z tytułu sprzedaży obu tych surowców spadły w maju o 36 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem rok temu.
Paliwowe problemy Rosji uderzają w Fundusz Bogactwa Narodowego (FBN) prowadzony w banku centralnym. Został on utworzony przede wszystkim w celu wspierania systemu emerytalnego, a finansowany jest głównie z dochodów z ropy naftowej.
Z najnowszych danych wynika, że na kontach FBN znajduje się ponad 9 miliardów euro, 285,7 miliarda juanów, 517,1 ton złota i 228 milionów rubli. Aktywa funduszu przechowywane w euro, funtach i jenach japońskich zostały zamrożone w ramach sankcji nałożonych na Rosję po inwazji na Ukrainę.
O ile Rosja, a także Turcja czy Kazachstan, ostatnio sprzedawały złoto, to w wypadku wielu innych banków centralnych mamy do czynienia z dużym popytem na metal szlachetny. Głównym powodem jest wielki niepokój geopolityczny związany z wojną w Ukrainie. Ponadto większość państw obawia się mniejszej lub większej recesji. Do tego trzeba dołożyć problemy amerykańskiego sektora finansowego oraz trend tzw. dedolaryzacji globalnych rezerw. Złoto w coraz większym stopniu staje się "walutą międzynarodową". Dojrzałe banki centralne nie spekulują złotem, ale kupują kruszec, by w sytuacjach najbardziej dramatycznych móc się na nim oprzeć.
Jak wynika z danych Światowej Rady Złota, na koniec marca 2023 roku instytucje dbające o wartość pieniądza na całym globie miały 35 tysięcy 682 tony złota. Na przełomie lat 2007-08, gdy globalna gospodarka dopiero zaczynała się chwiać, a Lehman Brothers jeszcze nie upadł, światowe zapasy wynosiły 30 tysięcy 438 ton.
To oznacza, że przez 15 lat banki centralne nabyły ponad 5 tysięcy ton złota, zwiększając rezerwy ulokowane w tym aktywie o 15 proc. W grupie 10 państw, które w tym czasie kupiły najwięcej kruszcu, znalazła się także Polska. NBP w ostatnim 15-leciu zwiększył złotą rezerwę o ponad 125 ton, a to oznacza, że co najmniej podwoił swój stan posiadania.
Ostatnie tygodnie na światowym rynku złota są niespokojne. Po dwukrotnym przekroczeniu poziomu 2 050 dolarów za uncję w kwietniu i maju, notowania złota osunęły się do poziomu 1 950-1 975 dolarów. Presję na niższe ceny kruszcu wywierał silniejszy dolar. Jednak pod koniec maja waluta amerykańska w relacji do euro przestała drożeć i złoto poprawiło swoje perspektywy.
Analitycy Standard Chartered są przekonani, że "żółtemu metalowi" sprzyjać będzie także utrzymujący się popyt ze strony banków centralnych i indywidualnych nabywców. Ich zdaniem, cena złota wzrośnie do 2 120 dolarów za uncję w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Przyjmują oni niemal za pewnik scenariusz wkraczania przez Fed na ścieżkę luźniejsze polityki monetarnej.
"Zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych przez Rezerwę Federalną w pierwszej połowie roku, a następnie obniżki stóp w czwartym kwartale, prowadzić będą do spadku realnych rentowności i wartości dolara. Dodatkowo, pozytywne przepływy netto do złotych funduszy ETF będą kontynuowane, ponieważ inwestorzy szukają zabezpieczenia przed niepewnością makroekonomiczną i geopolityczną" - napisano w raporcie.
Nie tylko analitycy Standard Chartered spodziewają się znacznej poprawy kursu "żółtego metalu". Podobne prognozy przedstawiają Credit Suisse i ANZ Bank.
Według ekonomistów Credit Suisse utrzymanie ceny uncji złota powyżej poziomu 1 940 dolarów jest punktem wyjścia do poprawy notowań. Ich zdaniem, do końca tego roku uncja osiągnie cenę 2 100 dolarów.
Cenowa prognoza ANZ Banku jest dokładnie taka sama. Ekonomiści tego banku czynią jednak jedno zastrzeżenie. Zauważają, że najnowsze bardzo dobre dane z rynku pracy w Stanach Zjednoczonych mogą być zwiastunem dalszego zacieśnienia polityki pieniężnej przez Fed. Analitycy ANZ Banku - inaczej niż eksperci Standard Chartered - nie wykluczają dalszych podwyżek stóp procentowych. Takie decyzje Fed podejmowałby z myślą o sprowadzeniu inflacji do docelowego zakresu. To z kolei byłby czynnik powstrzymujący szybką zwyżkę ceny złota.
Jacek Brzeski