Lekcja ekonomii Richard Mbewe - Polski grzech

Już kilka miesięcy temu na łamach ,,FE'' mówiłem, że Polska nie jest narażona na kryzys gospodarczy na miarę Stanów Zjednoczonych czy państw Unii Europejskiej, gdzie mamy do czynienia z minusowymi wskaźnikami rozwoju gospodarczego.

Już kilka miesięcy temu na łamach ,,FE'' mówiłem, że Polska nie jest narażona na kryzys gospodarczy na miarę Stanów Zjednoczonych czy państw Unii Europejskiej, gdzie mamy do czynienia z minusowymi wskaźnikami rozwoju gospodarczego.

Mówiłem o istotnym spowolnieniu i ostrzegałem, że ów kryzys może naszą gospodarkę dogonić, jeśli nie wykorzystamy szans, jakie dają środki unijne z budżetu UE na lata 2007-2013. Nie jest z tym dobrze niestety! Przede wszystkim za sprawą naszych polityków, których - z punktu widzenia gospodarki - zajmują sprawy trzeciorzędne. Marnują czas na wewnętrzne spory choćby o to, kto jest ważniejszy w tym państwie, kto był Bolkiem, a kto Alkiem itp.

A działać trzeba szybko i zdecydowanie. W miarę naszych możliwości podobnie jak najbogatsze państwa z grupy G-20, do której ponoć aspirujemy. Niezbędnym jest, jak wskazywał podczas londyńskiego szczytu jego gospodarz Gordon Brown, odejście od restrykcyjnych zapisów tzw. Konsensusu Waszyngtońskiego regulującego liberalną gospodarkę wolnorynkową. Moim zdaniem nasi politycy muszą szybko wybrać, co dla nas ważniejsze.

Reklama

Czy szybkie wejście do strefy euro, czy może raczej kreowanie koniunktury wewnątrz. W sytuacji kryzysowej interwencja państwa wydaje się być nieodzowna. Ma ono instrumenty - unijne fundusze, ale ich nie wykorzystuje w sposób efektywny, trwoniąc czas na spory. To taki polski grzech. Polska gospodarka nastawiona na eksport do krajów ,,starej unii'' kurczy się. Tymczasem nasz rząd nie tylko nie interweniuje, nie kreuje, ale i nie wykorzystuje szans. Przykładem choćby EURO 2012. Ponoć budujemy stadiony, a inwestycje w infrastrukturę... się oddalają! Trzeba wszystkie siły skierować na budowę infrastruktury. W ten sposób stworzyć miejsca pracy, ożywić gospodarkę i wykreować koniunkturę. Nie jest dziś problemem, kiedy wejdziemy do strefy euro, bo to stanie się prędzej czy później. Problemem jest natomiast, czy do tego czasu przeżyjemy.

Dla Polaków - zwykłych ludzi, w tym inwestorów i przedsiębiorców - ważny jest aspekt psychologiczny. Póki co bronią się w tej sytuacji jak mogą: tracą pracę, ale i jednocześnie tworzą nowe firmy, starają się przetrwać, wykorzystywać pieniądze z unii. To bardzo dobrze. Trzeba mieć jednak świadomość, że nie wszystkim się uda.

Spisał: Krzysztof Spiralski

Fundusze Europejskie
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | kryzys gospodarczy | grzech | lekcja | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »