Leo Express wciąż walczy o dostęp do torów
Zgodnie z przewidywaniami, w grudniu na polskie tory nie wjedzie czeski Leo Express. Aktualnie wciąż są szanse na uruchomienie przewozów z Warszawy do Poznania w czerwcu 2014 r. Jednak wydanie decyzji przez UTK potrwa jeszcze nawet kilka miesięcy.
O tym, że Leo Express chce stworzyć w Polsce konkurencję dla PKP Intercity "Rynek Kolejowy" informował jako pierwszy. Planem było uruchomienie przewozów już w nowym rozkładzie jazdy, który wejdzie w życie 15 grudnia 2013 roku. Tak się jednak nie stanie. Spółka planuje otworzyć przewozy w czerwcu 2014 roku.
UTK wciąż jednak nie przyznał spółce Dolnośląskie Linie Autobusowe, które w imieniu czeskiego przewoźnika starają się o licencję, decyzji o otwartym dostępie do torów, potrzebnej przewoźnikom, którzy zawiesili działalność. Urząd był na ten temat w sporze z przewoźnikiem, który uważa, że działalności nie zawiesił, a jedynie nie miał zleceń na przewozy kolejowe w ciągu kilku ostatnich lat. UTK był jednak nieugięty.
- Prezes UTK wyda decyzję w sprawie otwartego dostępu do końca roku. Jeżeli będzie pozytywna to ruszamy w czerwcu 2014 - mówi "Rynkowi Kolejowemu" Wanda Zielińska z DLA. Jak się dowiedzieliśmy, pomiędzy urzędem a przewoźnikiem jest kolejny spór - o wysokość opłaty za decyzję. UTK chce 5 tys. euro opłaty za każdą linię, na której będzie obowiązywać decyzja.
Urząd i DLA od miesięcy przerzucają się dokumentami. Teraz UTK znowu wystąpił o doprecyzowanie wniosku. - Wniosek DLA dotyczył kilku tras, na których Wnioskodawca planuje realizować przejazdy w ramach otwartego dostępu. W obecnej chwili procedowane są trzy trasy Oczekujemy teraz na odpowiedź DLA w sprawie oczekiwanego przez Przewoźnika sposobu traktowania czwartego wniosku trasy - mówi rzecznika UTK Katarzyna Rud.
- Formalny wymóg podania wnioskowanych numerów linii kolejowych też został spełniony, lecz musi jeszcze zostać skorygowany przez wnioskodawcę. UTK bada wpływ na świadczenie usług publicznych na danej trasie, lecz musimy mieć jednoznacznie podany przebieg tej trasy. Decyzja, jeśli byłaby pozytywna dla Wnioskodawcy, musi, zgodnie z ustawą o transporcie kolejowym zawierać numery linii kolejowych, po których mogą być realizowane przewozy w ramach otwartego dostępu na danej trasie, co wnioskodawca musi uzupełnić - dodaje rzeczniczka.
Do Leo Expressu nie dotarły jeszcze dokumenty z UTK wzywające do skorygowania wniosku, ale jak nasi Czytelnicy pamiętają, długi obieg dokumentów pomiędzy UTK, PKP PLK i przewoźnikiem od początku jest zmorą projektu. Przez to wszystko, do końca roku UTK nie wyda decyzji w sprawie połączeń DLA i Leo Expressu.
- Termin wydania decyzji zależy w dużej mierze od realizacji działań wynikających z postanowień ustawy o transporcie kolejowym i tego czy DLA przekaże w ciągu siedmiu dni od otrzymania wezwania informacje, o których mowa wyżej. Ponadto, konieczne będzie wystąpienie do wszystkich, których to dotyczy, stron umów o świadczenie usług publicznych o dostarczenie informacji, dokumentów i wyliczeń niezbędnych do przeprowadzenia analizy wpływu wnioskowanego otwartego dostępu na usługi realizowane na podstawie tych umów. Na ich odpowiedź ustawodawca przewidział 30 dni.
Potem dokonana będzie analiza, o której mowa w art. 28r ust. 1b ustawy o transporcie kolejowym i na jej podstawie przygotowana decyzja - tłumaczy Katarzyna Rud.
Trasy, na których chce w Polsce jeździć Leo Express prowadzą z Warszawy do Szczecina przez Poznań, do Katowic, oraz do Krakowa. Niestety dla czeskiego przewoźnika, w najbliższym rozkładzie nie będzie możliwe prowadzenie pociągów na tych dwóch ostatnich trasach. Jak poinformował "Rynek Kolejowy" prezes PKP PLK Remigiusz Paszkiewicz, przepustowość Centralnej Magistrali Kolejowej została ograniczona o kolejne 30 procent z powodu jej modernizacji do prędkości 200 km/h przed wejściem na tory pociągów Pendolino. Całą przepustowość na przyszły rok zajęły już przyznane trasy dla pociągów PKP Intercity.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze