Lepsze gwarancje, ale droższe wycieczki
Ministerstwo Sportu i Turystyki przygotowało projekt zmian w ustawie o usługach turystycznych. Nowe przepisy są bardzo korzystne dla klientów, ale ochrona będzie bardzo kosztowna, co przełoży się na wyższe ceny wycieczek.
Biura podróży sygnalizują wręcz, że w takim systemie nie da się prowadzić działalności.
- Wejście ustawy w życie w obecnym kształcie rozłoży polską branżę turystyczną na łopatki - uważa Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.
Szacuje, że z 3 tys. operatorów na rynku zostanie 300. A wszystko przez nowe przepisy dotyczące zabezpieczeń. Obecnie operatorzy wysyłający klientów za granicę muszą płacić składki od sum gwarancji, określonych jako 6 proc. rocznych przychodów z tytułu organizowania imprez turystycznych na rzecz klientów. Według projektu ustawy miałoby to być nie mniej niż 12 proc. od ogółu prognozowanych rocznych przychodów.
- Unia zarzucała polskim biurom, że ich klienci są niewystarczająco zabezpieczeni przed upadkiem biura. Liczyliśmy się więc z tym, że suma gwarancji ulegnie zwiększeniu - bo faktycznie była niewystarczająca - mówi Józef Ratajski.
Pieniądze z tytułu gwarancji starczały bowiem najwyżej na sprowadzenie turystów z zagranicy. Osoby, które w ogóle nie wyjechały, miały trudności z uzyskaniem zwrotu kosztów imprezy, nie mówiąc już o odszkodowaniu.
To nie jedyny problem firm turystycznych. Obecnie składki są wyliczane w oparciu o dane za zamknięty rok, a ustawodawca chce, żeby wyliczać je od prognoz. Ubezpieczyciele obawiają się, że firmy turystyczne będą zaniżać te wartości, żeby płacić niższe składki. A chęć poszukiwania oszczędności może być spora, bo w proponowanym systemie firmy turystyczne będą dwa razy płaciły za pokrycie części ryzyk.
Patrycja Otto, Marcin Jaworski, "Gazeta Prawna"