Ludwik Sobolewski: To nie są czasy katedr?
Wkrótce przybędzie Święty Mikołaj. Wydawałoby się, że jego peregrynacje na saniach nie pasują do dzisiejszych stechnologizowanych czasów. A jednak pasują. Konsumpcyjne szaleństwo potrzebuje personifikacji i wyobrażeń, ocieplających fakt, że pieniądz musi się kręcić. Jak to ktoś powiedział - wydaje mi się że słyszałem to lata temu z ust Andrzeja Nartowskiego, orędownika zasad ładu korporacyjnego (odszedł od nas kilka lat temu) - "kapitalizm polega na tym, że pieniądz krąży z rąk do rąk, aż trafi we właściwe ręce". To zbliża do siebie wędrówki Mikołaja, róże Walentynek, wybryki Halloween, nie mówiąc już o dostojnych dniach świąt genetycznie religijnych.
Zacząłem nieradośnie, może nawet sceptycznie i ponuro. Niewiele bowiem jest świadectw tego, że jeszcze poruszają nas te sprawy, które nie mają oczywistego konsumpcyjnego piętna. Chociaż zasadniczo opowiadam się za tym pędem ku konsumpcji, bo jest on pochodną pędu do bogacenia się, ten zaś jest katalizatorem ludzkiej aktywności. Tam, gdzie nie ma aktywności, nic wartościowego - czy mniej wartościowego, ale taki jest koszt tak zwanego rozwoju - powstać nie może. Tu wchodzi Eduard Bernstein: "Cel, czymkolwiek on jest, jest dla mnie niczym; ruch - jest wszystkim".
Skłonność ludzi od obchodzenia rocznic i dokonywania podsumowań, uwydatniająca się zwłaszcza w takich momentach, jak końcówka roku, sprawia że wszędzie się czyta o tym, jak wypada Polska w porównaniach. Polska gospodarka i styl życia przede wszystkim. Rzadziej to obejmuje inne dziedziny, chociaż poniekąd wszystko lub prawie mieści się w stylu i jakości życia.
I w tych porównaniach dobrze wypadamy, szczególnie jeśli weźmie się za punkt odniesienia to, jak wyglądaliśmy kilkadziesiąt lat temu. Kilkadziesiąt, bo tyle już minęło od przełomu, powiedzmy że przypadającego na rok 1989 (proces zmiany to zupełnie inna historia, trudno przybić mu stempel konkretnej daty, nawet rocznej).
Ale hola, hola, przecież to nie jest coś aż tak bardzo zaskakującego. Od dziś wstecz do 1989 r. minęło trzydzieści pięć lat. To jest tak jak na przykład Ameryka między rokiem 1969, kiedy człowiek wylądował na Księżycu, a rokiem 1934. Brzmi jak przywołanie dwóch mocno różnych rzeczywistości, prawda? Może więc nie ma co się aż tak zachłystywać tą bez wątpienia kolosalną zmianą, która dokonała się w Polsce. Tak zwykle bywa, gdy do głosu dojdzie jako tako nieskrępowana ludzka aktywność. Cel jest niczym; ruch - jest wszystkim.
Są porównania dokonywane w odniesieniu do czasu historycznego, a są też te wybiegające w przyszłość. W takich ramach widać, że przyszłość Europy nie zapowiada się jakoś wybitnie różowo. Weźmy pierwszy przykład z brzegu, lecz zapewne najważniejszy. Jeśli jest tak, że dysponowanie przez państwa rozwiniętymi systemami sztucznej inteligencji staje się odpowiednikiem posiadania broni atomowej, to Europa już przegrywa rywalizację. Bo cierpi ona na inflację celów, strategii, regulacji - generalnie na nadmiar porządków normatywnych, duszących wolność i ryzyko. Tymczasem cel jest niczym; ruch - jest wszystkim.
Ożywcze na tym tle jest, że zdarzają się takie pierwsze strony prasy finansowej, jak ta "Financial Times" sprzed paru dni. Na niej omówienie długoterminowych obligacji chińskich (z których yield spadł poniżej podobnych japońskich), a obok, centralnie, zdjęcie wnętrza Katedry Notre-Dame. Paryskiej, ale to obiekt uniwersalny. Teraz również przykład powstania Feniksa z popiołów. Po nieco ponad pięciu latach od ściskającego za serca pożaru, 15 kwietnia 2019 roku, w najbliższy weekend 7/8 grudnia zobaczymy jej uroczyste ponowne otwarcie. Były w tym zaangażowane pieniądze całkiem spore, ze zbiórki publicznej - 840 milionów euro i 340 000 darczyńców. Ale nie o pieniądze tu chodzi, nie o biznes i nawet nie o kapitalizm. Stąd pewnie i taka pierwsza strona "FT".
Jak powiedział kierujący odbudową pięciogwiazdkowy generał (sic! ale w sumie nic dziwnego, zważywszy na rozmiar i wyjątkowość przedsięwzięci), Jean-Louis Georgelin: "To bitwa o Francję. To nasze przeznaczenie".
To także bitwa o Europę.
Ludwik Sobolewski, adwokat, w latach 2006-2017 prezes giełd w Warszawie i w Bukareszcie, obecnie CEO funduszu Better Europe EuSEF ASI
Autor felietonu wyraża własne opinie i poglądy.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.