Mały biznes zagrożony. MFW radzi rządom, co powinny zrobić

Pandemia uderzyła szczególnie mocno w małe i średnie firmy. Gdy minie, może zacząć się fala upadłości takich przedsiębiorstw, a z nią likwidacja milionów miejsc pracy, kłopoty banków i osłabienie ożywienia całej gospodarki. Co powinni zrobić rządzący, by skalę zniszczeń złagodzić - radzą eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

 

Co grozi małym i średnim firmom po pandemii i dlaczego? Pokazują to badania przeprowadzone przez czworo ekonomistów MFW Federica Díeza, Romaina Duvala, Chiarę Maggi i Nicolę Pierriego. Zbadali oni sytuację MŚP w 20 najbardziej rozwiniętych gospodarkach w Europie i Azji. Okazało się, że niewypłacalnością w tym roku zagrożonych jest ok. 16 proc. takich przedsiębiorstw, co grozi likwidacją 20 mln miejsc pracy, czyli zwolnieniem ok. 10 proc. osób pracujących w tym sektorze.

P jak płynność, W jak wypłacalność

Na czas lockdownów MŚP otrzymały od rządów wsparcie płynności - poprzez pożyczki, gwarancje kredytowe i moratoria na spłatę zadłużenia. Ale to nie wystarczy, żeby zapobiec upadłościom. Bo pożyczki i kredyty trzeba będzie spłacić, a moratoria przestaną w końcu obowiązywać. Wtedy narastające straty spowodowane lockdownami spowodują, że zadłużenie będzie większe niż zdolność do jego spłaty. Do tego dojdzie jeszcze ok. 18 proc. przedsiębiorstw, które mogą stracić płynność, kiedy ta przestanie być dostarczana.

Reklama

"Wsparcie płynności uchroniło wiele małych i średnich przedsiębiorstw przed bezpośrednim ryzykiem upadłości. Jednak wsparcie płynności nie może rozwiązać problemów z wypłacalnością" - napisali badacze MFW.

Jaka będzie skala upadłości MŚP po pandemii? Podobna do tej, jak po wielkim globalnym kryzysie finansowym z lat 2007-9. Różnica jest jednak taka, że wtedy pokryzysowa fala zmiatała przedsiębiorstwa przez około pięć lat. Teraz fala upadłości i likwidacji firm skumulowałaby się w znacznie krótszym okresie - wynika z ich badań.   

Upadłości po pandemii będą miały oczywiste konsekwencje dla banków, które na razie tworzą rezerwy na możliwe straty w przyszłości, a nie na straty rzeczywiste. Niewypłacalność małych i średnich przedsiębiorstw może spowodować kolejne znaczne odpisy i zmniejszyć kapitały banków. Jakie będą tego skutki?

W krajach dotkniętych kryzysem, głównie w Europie Południowej, najtwardszy kapitał banków może spaść o ponad 2 punkty procentowe. W mniejszych bankach obniży się jeszcze bardziej, ponieważ często specjalizują się w udzielaniu pożyczek mniejszym firmom. W jednej czwartej z nich kapitał może skurczyć się o co najmniej 3 punkty procentowe, a w 10 proc. banków - o 7 pp.

Słowem - gospodarcze i społeczne koszty upadłości małych i średnich firm będą ogromne. Upadłości to nie tylko likwidacja miejsc pracy, ale też koszty indywidualnych dłużników i wierzycieli. To także straty w sieciach zaopatrzenia i w kapitale ludzkim i zagrożenie dla systemu finansowego.

Co doradzają w tej sytuacji eksperci MFW?

Trzeba połączyć stałe wsparcie płynności i dodać do tego "zastrzyki quasi-kapitałowe" oraz poprawić mechanizmy restrukturyzacji firm.

Państwa, które mają takie możliwości, czyli wystarczającą "przestrzeń fiskalną", mogłyby zastosować "zastrzyki quasi-kapitałowe" dla małych i średnich przedsiębiorstw. Na czym to polega? Chodzi o to, żeby zamienić istniejące finansowanie lub udzielić nowego w zamian za udział w przyszłych zyskach. Ważne, żeby pożyczki te byłyby podporządkowane w stosunku do wszystkich innych istniejących wierzytelności firmy, a więc spłacane w ostatniej kolejności. Ich spłata mogłaby być częściowo indeksowana do zysków przedsiębiorstwa. Kilka państw w Europie sprawdza już teraz takie rozwiązania.

Bardzo trudna sprawa to skierować pomoc do właściwych firm, czyli takich, które w wyniku pandemii stały się niewypłacalne, ale mają zdrowe modele biznesowe. Rządy powinny wobec tego rozważyć uzależnienie "państwowego" finansowania od inwestorów prywatnych. Na przykład od tego, czy banki gotowe byłyby finansować dalej daną firmę pod warunkiem udzielenia jej przez państwo pomocy na to, żeby stanęła na nogi.

To nie "mądrość państwa" powinna odegrać główną rolę w identyfikacji firm dających nadzieję na powrót do rentowności, a więc takich, którym warto pomóc. We Francji, Włoszech i Irlandii wprowadzana jest już polityka zachęcającą inwestorów prywatnych do wnoszenia kapitału. Ważne jest też to, żeby wsparcie było rozłożone w czasie, a kolejne pieniądze firma dostawała wtedy, gdy pokaże, że radzi sobie coraz lepiej.

Unikać dosypywania łatwych pieniędzy "każdemu"

Takie "zastrzyki" trafiają albo do firm, które ich wcale nie potrzebują, albo też do tych, które upadłyby wcześniej czy później nawet bez pandemii. Jakie mogą być efekty dobrze ukierunkowanego wsparcia zamiast rozrzucania pieniędzy?

Analitycy MFW obliczyli, że dobrze ukierunkowany program wsparcia z budżetem w przybliżeniu w wysokości ok. 0,5 proc. całkowitego PKB dwudziestu analizowanych krajów mógłby pomóc wrócić na powierzchnię, czyli do poziomu minimalnej wypłacalności ponad 80 proc. firm rentownych, ale obecnie niewypłacalnych. To ponad cztery razy więcej, niż gdyby wsparcie trafiało do wszystkich małych i średnich przedsiębiorstw, bez rozróżnienia.

Konieczne jest także doskonalenie mechanizmów upadłości i restrukturyzacji zadłużenia, bo nawet przy celowanym wsparciu ze strony rządu liczba upadłości prawdopodobnie wzrośnie. Dodajmy, że brak odpowiednio elastycznego i sprawnie funkcjonującego prawa upadłościowego, jak też i samego wymiaru sprawiedliwości, był jedną z głównych przyczyn narosłych po poprzednim kryzysie gór złych długów w kilku krajach Południa Europy.

Gospodarka - by uniknąć zatkania się sądów na wiele lat - potrzebuje zatem pozasądowych mechanizmów restrukturyzacji oraz lepszych procedur upadłościowych - na przykład uproszczonych mechanizmów dla mniejszych firm. Gdy ruszy fala upadłości, rządy powinny także stworzyć zachęty finansowe, żeby firmy były raczej restrukturyzowane niż likwidowane.

Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!

"Aby zapewnić silne ożywienie, rządy w gospodarkach rozwiniętych muszą stawić czoła zagrożeniom dla małych i średnich przedsiębiorstw" - napisali badacze MFW.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pandemia koronawirusa | MFW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »