Mateusz Morawiecki: Nie powinniśmy gwałtownie podnosić kwoty wolnej. 5 tysięcy? Może nawet mniej

- Zakładam, że obietnicę wyborczą pt. kwota wolna od podatku trzeba w mądry sposób fazować. W tym roku nie powinniśmy wdrażać gwałtownego podniesienia tej kwoty - mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki.

Kwota wolna na poziomie 5 tys., zamiast 8 tys. zł? - Może nawet mniej, niż na poziomie 5 tys. - odpowiada wicepremier. Plan Morawieckiego? - Absolutnie to jest sen o potędze i chwale. Wszyscy kochamy Polskę, ale trzeba to zrobić dobrze. Nie chcemy budować gigantycznych fabryk, nie mamy bizantyjskiej gigantomanii. Chcemy doprowadzić do sytuacji, gdzie polscy przedsiębiorcy będą mieli takie wsparcie, jak niemieccy, austriaccy, czy holenderscy - mówi gość Kontrwywiadu. Pytany o to, czy prezes banku Morawiecki dałby kredyt wicepremierowi Morawieckiemu na realizację planu, odpowiada: - Oczywiście!. Wszystko bym zainwestował, żeby tylko plan się powiódł - zapewnia. Poniżej zapis rozmowy.

Reklama

[...]

Czy prezes banku Mateusz Morawiecki dałby wicepremierowi Morawieckiemu kredyt na realizację jego planu?

- Oczywiście, wszystko bym zainwestował, żeby tylko ten plan się powiódł.

A nie powiedziałby mu: szanowny premierze, twój rząd ma ponad 50-miliardowy deficyt budżetu, ma do zrealizowania mnóstwo bardzo drogich obietnic wyborczych, ty nie myśl o wielkich inwestycjach, ty się martw jak przeżyć następny rok?

- To jest kwestia, jaki model rozwoju gospodarczego wybierzemy. Czy model rozwoju bardzo spolaryzowanego, opartego na nierównościach, czy bardziej zrównoważonego rozwoju, takiego jak chociażby w Skandynawii? My dużo bardziej staramy się wybrać ten drugi model.

Tylko, że Skandynawia miała z czego czerpać, a my dzisiaj nie mamy za bardzo z czego czerpać, bo mamy gigantyczny dług publiczny i spory deficyt budżetowy.

- Ten dług publiczny jest bardzo, bardzo wysoki, ale jest też kotwica konstytucyjna na tym długu publicznym, czyli 60-procentowa i ona daje nam też pewien komfort, a zarazem ostrzeżenie przed przekroczeniem.

A nie jest tak, że śmiałe plany skłonią rządzących do machnięcia ręką na te i kotwice budżetowe i kotwice, jeśli chodzi o deficyt?

- Nie. Proszę zauważyć w kontekście tych śmiałych planów, jak pan nazwał, czyli planów zrównoważonego rozwoju, przede wszystkim stawiamy na kapitał prywatny i na wzrost oszczędności w dłuższej perspektywie. Czyli jak pan zestawia z sobą dwie wielkości, czyli nasz dług publiczny, a z drugiej strony plany inwestycyjne, to są dwie trochę różne rzeczy, ponieważ z długu publicznego my aż tak dużo pieniędzy nie zakładamy.

Ale naprawdę pan uważa, że da się pogodzić ambitne plany prorozwojowe no z takim... rozdawnictwem, które jest zapisane i było zapisane w programie Prawa i Sprawiedliwości?

- Ja się nie zgadzam na słowo rozdawnictwo, ponieważ wyrównywanie szans i przekazywanie więcej środków osobom, które były poszkodowane w tych 25 latach transformacji jest bardzo ważnym obowiązkiem nas wszystkich.

Ale to jest spór semantyczny.

- Nie do końca semantyczny, natomiast druga rzecz to warto podkreślić następującą zależność. Wszystkie wydatki budżetowe, czyli tak jak pewnie pan, gdzieś z tyłu głowy, ma 500 złotych na dziecko...

500 złotych, ale mam też obniżenie wieku emerytalnego, mam darmowe leki czy tanie leki dla seniorów, podwyższenie kwoty wolnej - to wszystko jest drogie.

- Nie wszystko jest drogie. Podwyższenie, leki dla seniorów to jest zupełnie inna skala wydatków niż 500 złotych na dziecko, ale zostańmy przy wszystkich tych razem elementach. One stanowią rzeczywiście o wzroście wydatków budżetowych, natomiast z drugiej strony mamy aktywizację kapitału prywatnego, akumulację kapitału prywatnego i unijnego oraz funduszy międzynarodowych pod realizację projektów infrastrukturalnych i przemysłowych, rozwojowych. To są zupełnie inne pieniądze, no tak należy powiedzieć.

Czyli rozumiem, że nie zakłada pan tego, że trzeba będzie położyć na szali, którąś z tych obietnic i powiedzieć: "Nie da się tego zrealizować"?

- Ja zakładam, bo to, w kontekście zupełnie innych też debat, wspominałem, że obietnica wyborcza pod tytułem "kwota wolna od podatku - podwyższenie kwoty wolnej od podatku" trzeba ją w mądry sposób fazować, to znaczy w tym roku, moim zdaniem, nie powinniśmy wdrażać takiego gwałtownego podniesienia.

Czyli nie 8 tysięcy, a na przykład 5, tak?

- Może nawet nie 5, może mniej - należy to bardzo dobrze policzyć. Przede wszystkim ten rok jest bardzo bezpieczny i tam będzie niższy deficyt niż nawet sobie zakładaliśmy, takie jest moje zdanie, tak mi się wydaję.

Mniej niż te 54, tak?

- Mniej niż 54, tak.

Ale zakłada pan, że ile 40, 30?

- Nie zakładam tego, nie robiliśmy wyliczeń, ale na pewno mniej. Natomiast w przyszły rok trzeba bardzo dobrze popatrzyć ile uda się dodatkowo ściągnąć pieniędzy z VAT-u i CIT-u, który umyka, gdzieś tam, różnymi lukami po to, żeby wiedzieć na ile sobie możemy pozwolić.

Zakłada pan, że jednym z kół zamachowych, również dla pańskiego programu, mogą być pieniądze OFE?

- Nie, tego w ogóle nie było w tym programie.

Nie ma pan gdzieś z tyłu głowy, takiego pomysłu?

- Raczej bym powiedział inaczej, że nad giełdą polską należy popracować i zbudować takie mechanizmy stabilnego, długoterminowego bezpieczeństwa, żeby wszyscy, którzy chcą pozyskiwać kapitał na giełdzie wiedzieli, że to jest bardzo dobre miejsce, a wszyscy, którzy chcą inwestować na giełdzie swoje oszczędności wiedzieli też, że w perspektywie długofalowej mogą być one nie tylko bezpieczne, ale również korzystne.

Mamy wielki plan Morawieckiego, drony bojowe, samochody elektryczne made in Poland i obok skrzeczącą finansową rzeczywistość. To typowy prawicowy sen o potędze i chwale. Tak mówi Jacek Rostowski.

- Ja bym raczej powiedział inaczej. Mamy pewne programy o charakterze usługowym i industrialnym, przede wszystkim industrialnym, ponieważ wiemy, że na świecie bijemy się przede wszystkim o najwyższą wartość dodaną produktów i usług sprzedawanych. Czyli nie chcemy puścić tylko na absolutnie wolną amerykankę wszystkich branż, tylko chcemy je wspierać. Wspierać w mądry sposób. Nie chcemy budować gigantycznych fabryk, nie mamy tutaj jakiejś bizantyjskiej gigantomanii. Tylko chcemy doprowadzić przede wszystkim do takiej sytuacji, gdzie polscy przedsiębiorcy będą co najmniej mieli takie wsparcie, jak niemieccy, austriaccy czy holenderscy.

Czyli nie wielki sen o potędze i chwale, a metoda małych kroczków?

- Absolutnie sen o potędze i chwale..Oczywiście, że wszyscy mamy...

Ale metodą małych kroczków realizowany?

- Oczywiście, że wszyscy kochamy Polskę, tak samo jak i pan zaczynałem historię jak jeszcze komuna była, w związku z tym mam ogromny sen o potędze i chwale, ale trzeba zrobić to mądrze, tak jak robiły to inne kraje, które dzisiaj są potężne.

Ale wie pan, że innym się nie udało, pańskim poprzednikom. Oni też snuli wielkie plany o potędze i chwale i coś zawiodło, co?

- Może za mało było determinacji, a może też warto zwrócić uwagę na taki czynnik banalny, to jest termin, który krąży w przestrzeni publicznej, mianowicie "Polska resortowa".

A trzeba zwrócić uwagę też na czynnik ludzki, znaczy, gdyby zabrakło Morawieckiego, to jego plan się rozsypie?

- Nie, myślę, że dzisiaj już, kiedy we współpracy z wieloma innymi ministrami udało się zbudować ten plan, to jest to plan po prostu całego rządu, nie ma ludzi niezastąpionych.

Rozumiem, że czuje pan silne wsparcie i szefowej rządu, ale też prezesa PiS-u.

- Oj, czuję ogromne wsparcie oczywiście szefowej rządu, szefa Prawa i Sprawiedliwości i nie tylko tych osób. Oczywiście czuję ogromne wsparcie całego Prawa i Sprawiedliwości, bo spotykałem się z parlamentarzystami, spotykałem się z prezydium klubu na bardzo wielu forach.

A kiedy pan słyszy snute tu i ówdzie wizje, że zostanie pan następcą Jarosława Kaczyńskiego, przemawia to do pana ambicji?

- Ja nie słyszałem żadnych takich wizji. Naprawdę uważam, że to są jakieś spekulacje.

Ale być może spekulacje miłe pańskiemu sercu?

- Pominę to milczeniem.

Czy rząd weźmie na siebie zmianę ustawy frankowej, mówię o ustawie o przewalutowaniu kredytów, bo pan też - rozumiem - nie jest zachwycony tym, co wyszło z Pałacu Prezydenckiego.

- Rząd na razie nie pracuje nad tą ustawą frankową, bo zaproponował jakąś opcję pan prezydent i obecnie czekamy na dokładniejsze analizy, natomiast moim zdaniem powinniśmy tutaj postawić na współpracę czy na dogadanie się pomiędzy tymi dwoma grupami, które do tej pory nie potrafiły się dogadać. Jedna podchodziła do tego emocjonalnie, a druga może zbyt za mało serca na dłoni.

Czyli świata bankowego i świata politycznego, jak rozumiem?

- Nie, świata bankowego i świata kredytobiorców.

Również kredytobiorców. Ale to przez polityków wszystko musi przejść jakoś tam.

- Nie musi. Najlepiej by było jakby nie przechodziło przez polityków. Tak by było idealnie, a jeżeli się nie da, to będziemy pomagać.

Zgadza się pan z tezą, że ten projekt prezydencki jest groźny dla polskiego systemu bankowego?

- Ten projekt prezydencki, gdyby przeszedł, jeżeli prawdą są te pierwotne wyliczenia, które teraz mamy, czyli 40 mld straty itd. czy kwota koło tego, byłby dużym zagrożeniem dla sektora, tak.

Rozmawiał Konrad Piasecki

Więcej informacji ekonomicznych na RMF24.pl

RMF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »