Meksyk: Atak koronawirusa i spadek cen ropy - fatalne rokowania dla gospodarki
Niemal całkowicie puste ulice, nie licząc samochodów policyjnych i zamknięte od środy rano decyzją rządu domy towarowe w 24-milionowym mieście, to obraz stolicy Meksyku znanej z kilometrowych korków i tłumów turystów.
Liczba pacjentów hospitalizowanych z rozpoznanym koronowirusem przekroczyła we wtorek w Meksyku tysiąc osób, ale prognozy rządowych ekspertów, dotyczące zagrożenia epidemicznego oraz jego społecznych i gospodarczych następstw dla kraju zmagającego się z ostrym kryzysem gospodarczym, są głęboko pesymistyczne.
Dzienniki i telewizja meksykańska przynoszą obok raportów dotyczących postępów epidemii zdjęcia ze słynnych na cały świat meksykańskich plaż Acapulco i innych: nie widać na nich w szczycie sezonu dosłownie ani jednego turysty. Dochody z turystyki, to 8 proc. PKB tego kraju.
Rząd lewicowego prezydenta Lopeza Obradora - powtarzają komentatorzy - został "wzięty w kleszcze": epidemia zbiegła się z recesją w meksykańskiej gospodarce spowodowaną głównie spadkiem cen ropy na światowych rynkach, której Meksyk jest ważnym eksporterem. Podczas gdy koszt wydobycia baryłki ropy wynosi w Meksyku 14 dolarów, cena sprzedaży nie przekracza obecnie 13,5 dolara. Tymczasem budżet państwa był w tym roku konstruowany na podstawie prognozowanej ceny sprzedaży 40 dolarów za baryłkę.
Pogłębienie się kryzysu gospodarczego ugodzi przede wszystkim w najuboższą ludność kraju. Według stale uaktualnianych danych UNICEF, aż 21 milionów meksykańskich dzieci żyje w nędzy.
Nancy Ramirez, dyrektorka działającej w Meksyku organizacji pod nazwą "Ratujmy Dzieci", w wywiadzie dla wtorkowego wydania wielkiego madryckiego dziennika "El Pais" powiedziała: "Naszą najpoważniejszą troską są dzieci do lat pięciu, których system immunologiczny jeszcze nie okrzepł. Potrzebna jest niezwłocznie poważna inicjatywa państwa".
Zwłaszcza, że bezdomność wśród tych najmłodszych - widoczna również w stolicy kraju - jest częstym zjawiskiem, chociaż brak dokładnych statystyk.
Rząd meksykański ogłosił we wtorek, że "wstrzyma się z wydatkami na mniej istotne cele" i w obliczu epidemii zagrażającej ludności i miejscom pracy "jednorazowo zasili budżety miliona rodzin w stolicy". Każda otrzyma jednorazowo bon zakupowy w wysokości 500 meksykańskich peset, co stanowi równowartość 20 dolarów USA.