MG: Trzy scenariusze dla energetyki do 2050 roku

Opracowana na zlecenie Ministerstwa Gospodarki najnowsza prognoza krajowego zapotrzebowania na surowce energetyczne do 2050 roku zakłada trzy scenariusze. W każdym z nich istotną rolę odgrywa węgiel, którego jednak - bez inwestycji w nowe złoża - może zabraknąć.

Główne tezy opracowania, przygotowanego przez naukowców z Polskiej Akademii Nauk, Akademii Górniczo-Hutniczej oraz Instytutu Studiów Energetycznych, przedstawił we wtorek w Katowicach dyrektor departamentu górnictwa w Ministerstwie Gospodarki Maciej Kaliski. Prognoza ma być jednym z materiałów wykorzystywanych przy aktualizacji polskiej polityki energetycznej na kolejne 20-30 lat.

Naukowcy wskazali trzy scenariusze rozwoju sytuacji, w zależności od podejmowanych działań w tej dziedzinie. Pierwszy scenariusz - referencyjny - zakłada inwestowanie w udostępnienie nowych złóż węgla kamiennego i brunatnego oraz budowę nowych kopalń. Zgodnie z nim w 2050 r. energetyka ma zużywać ok. 60 mln ton węgla brunatnego i 50 mln ton węgla kamiennego z krajowych źródeł. Taki szacunek wynika m.in. z oceny zapotrzebowania na energię oraz bilansu istniejących mocy wytwórczych i tych, których budowa jest w planie.

Drugi scenariusz, określany jako status quo, prognozuje sytuację w energetyce przy zaniechaniu inwestycji górniczych. W tym scenariuszu w 2050 roku niemal w ogóle znika krajowy węgiel brunatny, wobec wyczerpania jego udostępnionych zasobów, a węgiel kamienny z krajowych źródeł może stanowić jedynie ok. 20 mln ton, bo tyle kopalnie byłyby w stanie wydobyć; kolejne dwa razy tyle musiałoby pochodzić z importu.

Reklama

- Cykl budowy kopalni trwa około 10 lat. Bez racjonalnego zagospodarowania złóż i budowy nowych kopalń węgla kamiennego i brunatnego za 30-40 lat nasi synowie i wnuki znajdą się w zupełnie innej sytuacji energetycznej - wskazał Kaliski.

Trzeci scenariusz - jądrowy - uwzględnia pojawienie się około 2025 roku energii jądrowej i przyrost mocy w tej dziedzinie o ok. tysiąc megawatów co pięć lat. Wówczas zmniejsza się zapotrzebowanie na węgiel, nadal jednak pozostaje on istotnym nośnikiem energii w całości zapotrzebowania na surowce energetyczne.

Dyrektor ocenił, że scenariusz referencyjny jest również najbezpieczniejszy dla energetyki, ponieważ daje tzw. wskaźnik bezpieczeństwa energetycznego w wysokości 90 proc., podczas gdy przy scenariuszu jądrowym jest to ok. 70-75 proc., a przy zachowaniu status quo - mniej więcej 50 proc., czyli tyle, ile wynosi średnia europejska w tym zakresie.

Również w scenariuszu referencyjnym najniższe są koszty pozyskania energii, które rosną w scenariuszu przewidującym status quo, a najwyższe są w scenariuszu jądrowym.

- Nie ma obecnie możliwości zastąpienia w polskiej energetyce węgla na dużą skalę. Nie zastąpimy go gazem, bo go nie mamy w takiej ilości, a ten, który jest, jest za drogi, gdy chodzi o produkcję energii elektrycznej. OZE może partycypować w miksie energetycznym jedynie w określonym procencie. Energia jądrowa, o ile się pojawi, będzie to dopiero w 2025 roku i to nie od razu na dużą skalę, ale ok. 1,5 tys. megawatów - powiedział Kaliski.

Uzupełnieniem miksu energetycznego może być gaz z łupków, na razie jednak trudno prognozować, czy i jak szybko rozwinie się jego eksploatacja. Jak powiedział Kaliski, nakłady na rozwinięcie przemysłowej eksploatacji tego gazu tylko na tych terenach, gdzie już trwają jego poszukiwania, szacuje się na ok. 500 mld zł. Te środki musieliby wydać inwestorzy, jeżeli uznają, że inwestycja będzie dla nich opłacalna, a warunki prawne są sprzyjające.

Kaliski odwołał się do wtorkowego wystąpienia premiera Donalda Tuska, który otwierając targi górnicze w Katowicach zapowiedział, że węgiel pozostanie podstawą polskiej energetyki i gospodarki na długie lata, a odnawialne źródła energii będą jedynie uzupełnieniem w tym zakresie.

- Żeby mieć określoną moc z OZE, musimy mieć rezerwę mocy w konwencjonalnych źródłach energii, ze względu na ryzyko. Jest jeszcze problem z siecią przesyłową, bo dostawy energii ze źródeł odnawialnych nie są regularne. Dlatego sądzę, że Polska będzie wypełniała swoje zobowiązania względem UE, ale nie będziemy się specjalnie starać, aby być w tym zakresie liderem - skomentował Kaliski.

Podkreślił, że ok. 70 proc. unijnych zasobów węgla znajduje się w Polsce, przy czym z czasem - jeżeli Polska będzie inwestować w nowe kopalnie - ważniejszy dla energetyki może być tańszy węgiel brunatny, od droższego - kamiennego.

- Węgiel brunatny jest najtańszym paliwem, natomiast on się nie transportuje. Dlatego musimy budować nowe moce przy nowych złożach. To, czy takie inwestycje będą, zależy m.in. od tego, czy będzie wprowadzona - na co liczę - ochrona złóż strategicznych, czyli wykaz złóż strategicznych, które będą zabezpieczone przed zabudową i trudnościami w ich udostępnieniu. Ważne też będzie stanowisko społeczności lokalnych odnośnie budowy nowych kopalń - wskazał dyrektor.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »