Miał być doradcą - ukradł 30 mln dolarów

Miał być doradcą celebrytów. W rzeczywistości oszukiwał, prał brudne pieniądze i zbudował piramidę finansową o rozmiarze 30 mln USD. 66-letni adwokat Kenneth Starr w efekcie federalnego oskarżenia trafił do nowojorskiego aresztu i nie wyjdzie z niego do rozprawy wstępnej.

W tym samym czasie zatrzymano Andrew Steina (65 lat), byłego przewodniczącego rady miejskiej w Nowym Jorku. Stein korzystał na oszustwach Starra (który wykorzystywał swoje firmy Starr and Co. oraz Starr Investment Advisors LLC) i kłamał w oświadczeniach podatkowych.

Zalega państwu z daniną 2 mln USD, ale on jednak wyszedł za kaucją 250 tys. USD i z wolnej stopy ma stawić się na rozprawę 28 czerwca.

Sprytny Starr w swym procederze przejmował całe finanse celebrytów (m.in. Wesleya Snipesa, Sylvestra Stallone'a czy Martina Scorsese), w tym przychody, oszczędności w bankach ale i rachunki do uregulowania. Od lat okradał swoich klientów pod płaszczykiem intratnego inwestowania pieniędzy.

Za ukradzione pieniądze kupił sobie m.in. posiadłość za 7,5 mln USD. Miał kochankę-aktorkę, której konto wykorzystywał do przelewania ukradzionych pieniędzy (udowodniono 1 mln USD).

Reklama

Rok temu aresztowano Bernarda Madoffa - jego piramida finansowa warta był 50 mld USD i nadal jest światowym rekordem. Madoffowi wymierzono gigantyczny wyrok i za życia więzienia już nie opuści... Przy nim oszustwa Starra to pikuś, ale liczy się determinacja władz w walce z tego rodzaju procederem.

Krzysztof Mrówka

Zobacz autorską galerię Andrzeja Mleczki

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: brudne pieniądze | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »