Miasta pozbywają się "kopciuchów"
Od lipca w Małopolsce zaczęła obowiązywać uchwała antysmogowa. W nowych domach można montować tylko piece grzewcze na paliwa stałe, ale wyłącznie spełniające najwyższe normy emisyjne.Wiele samorządów i miast wprowadza programy wymiany pieców, dotacje sięgają nawet kilkunastu tys. zł.
Sejmik Woj. Małopolskiego przyjął uchwałę antysmogową w styczniu tego roku, a Sejmik Woj. Śląskiego w kwietniu. Uchwały zakazują stosowania najbardziej szkodliwych dla środowiska paliw oraz nakazują stopniową wymianę przestarzałych instalacji cieplnych. Intencją jest stosowanie odpowiednich jakościowo paliw stałych w odpowiednich urządzeniach, by poprawić jakość powietrza.
Zabronione jest korzystanie z mułów i flotów węglowych oraz drewna o wilgotności powyżej 20 proc.
Małopolska jest pierwszym regionem w Polsce, w którym przyjęto regulacje antysmogowe na poziomie całego województwa. Zakaz używania złej jakości paliw będzie obowiązywał także w Krakowie.
"1 lipca to przełomowy dzień. Rozpoczynamy ważny okres, ale nie jest tak, że przepisy załatwiają wszystko. Musimy nadal edukować i przekonywać Małopolan do tego, żeby stosowali się do tych przepisów dla własnego dobra. Tu nie chodzi o władze, ale o to, żebyśmy mieli w Małopolsce zdrowe powietrze" - mówił ostatnio marszałek województwa Jacek Krupa.
Dodał, że celem jest osiągnięcie w 2023 r. stanu, w którym powietrze w Małopolsce będzie spełniało normy każdego dnia."Nie możemy się więcej truć. Musimy powiedzieć +dość+ paleniu w piecach śmieciami i najgorszymi paliwami" - mówił wicemarszałek Małopolski Wojciech Kozak.
Zgodnie z uchwałą sejmiku województwa z 23 stycznia tego roku w Małopolsce nadal będzie można używać paliw stałych do ogrzewania, w tym węgla, ale zabronione będzie montowanie przestarzałych pieców "kopciuchów" i korzystanie z paliw niskiej jakości: mułów i flotów węglowych oraz drewna o wilgotności powyżej 20 proc.
Jeśli chodzi o piece: w nowo budowanych domach i obiektach od lipca będą musiały być montowane kotły grzewcze piątej generacji. Do 1 stycznia 2023 r. mają zostać wymienione wszystkie stare piece, z wyjątkiem pieców klasy 3 i 4, dla których przewidziano 10-letni okres przejściowy.
Do końca 2026 r. kominki będą musiały mieć sprawność cieplną na poziomie co najmniej 80 proc. Nie trzeba będzie wymieniać kominków już zamontowanych. Żeby spełniały wskazane poziomy sprawności, wystarczy doposażyć je w specjalne urządzenia np. elektrofiltry dostępne już na polskim rynku.
Zgodnie z nią od 1 września 2019 r. w stolicy Małopolski nie będzie można spalać węgla i drewna w kotłach, piecach i kominkach. Dopuszczalny będzie gaz oraz lekki olej opałowy.
Kraków otrzyma na wymianę starych pieców węglowych niemal 75 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego. Marszałek Jacek Krupa i wicemarszałek Wojciech Kozak przekazali w piątek prezydentowi Krakowa Jackowi Majchrowskiemu umowę gwarantującą dofinansowanie.
- Kraków od dłuższego czasu realizuje program ochrony powietrza. Dokonujemy wymiany pieców. Po 2017 r. ok. 2/3 pieców węglowych powinno zostać zlikwidowanych - mówił Majchrowski.
Na koniec 2016 r. w Krakowie do wymiany pozostało ok. 16 tys. pieców węglowych. Mieszkańcy złożyli ok. 8 tys. wniosków o dotację, z 5,6 tys. z nich już zawarto umowy.
W związku z tym, że zakaz stosowania złej jakości paliw w Krakowie wchodzi w życie już teraz - dwa lata wcześniej niż zakaz używania węgla, władze miasta przeprowadziły kampanię informacyjną. Komunikaty o nowych regulacjach są podawane w prasie, radiu i telewizji oraz wyświetlane na tablicach informacyjnych na przystankach komunikacji miejskiej, w autobusach i tramwajach. Dzięki współpracy z kurią przekazali je wiernym także księża.
"Strażnicy miejscy odwiedzili składy węglowe w Krakowie i gminach graniczących z nim. Przekazywali informacje o parametrach paliw, jakich można używać od 1 lipca.
Okazało się, że właściciele składów to wiedzą i potrafią udokumentować, jakiej jakości opał sprzedają. Zapewniali, że mogą takie zaświadczenia pochodzące najczęściej z kopalni wydawać klientom - zapowiedział PAP pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza Witold Śmiałek.
Dodał, że jeszcze przed sezonem grzewczym powinna być wyłoniona certyfikowana jednostka uprawniona do badań jakości paliw i będzie gotowa procedura przeprowadzania takich kontroli. - Na kontrole palenisk do końca tego roku w budżecie miasta zarezerwowano 140 tys. zł - mówił Śmiałek.Z wejścia w życie nowych przepisów zadowoleni są działacze Krakowskiego Alarmu Smogowego. "Cieszymy się z tego, że przepisy uchwały antysmogowej wchodzą w życie, bo to coś o co walczyliśmy od kilku lat. Mamy jednak świadomość, że to nie kończy sprawy.
Uchwała zapewnia gminom narzędzia konieczne do podjęcia skutecznej walki z zanieczyszczeniem powietrza, ale wiele zależy od tego, czy te będą chciały z nich korzystać i kontrolować, czy mieszkańcy przestrzegają tych przepisów" - mówił Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego i podkreślił, że przepisy przewidują grzywny do 5 tys. zł.
Kontrolę jakości spalanych paliw może prowadzić straż miejska lub gminna. Osoby, które nie stosują się do przepisów, mogą zostać pouczone, a jeśli sprawa zostanie skierowana do sądu, otrzymać karę nagany lub grzywny sięgającej do 5 tys. zł.
W 2016 roku do urzędu wpłynęła rekordowa liczba ponad 7 tys. 300 wniosków o udzielenie dotacji, tylko w grudniu było ich blisko 2 tys. 300. Jedną z przyczyn tak dużego zainteresowania był fakt, że ci, którzy do końca roku wystąpili o dotację mogli liczyć na zwrot do 100 proc. poniesionych kosztów. Średnia kwota dotacji w 2016 r. wyniosła ponad 21 tys. zł.
......................
Kolejne miasta z wymianą pieców
Do łódzkiego magistratu wpłynęły 444 wnioski mieszkańców i wspólnot mieszkaniowych na dofinansowanie wymiany pieców i źródeł ogrzewania. W tym roku na dotacje inwestycji, które mają ograniczyć smog w mieście, przeznaczono 3 mln zł.
Jak zapewnił dyrektor Departamentu Spraw Społecznych UMŁ Marek Kondraciuk, "walka ze smogiem jest jednym z priorytetów naszego samorządu". Dodał, że zainteresowanie tym, aby przyłączyć się do sieci ciepłowniczej lub gazowej, bądź też wymienić stare piece węglowe na nowej generacji "było bardzo duże, bo przyjęliśmy 444 wnioski".
Jak podał, że suma zgłoszeń przekracza o 740 tys. zł tegoroczną pulę 3 mln zł przeznaczoną na ten cel przez magistrat. Wyboru beneficjentów ma teraz dokonać komisja, która oceni wnioski pod względem merytorycznym i pod kątem ich spodziewanego efektu ekologicznego.
Indywidualni mieszkańcy na wymianę istniejących instalacji grzewczych na nowe bardziej ekologiczne źródła ogrzewania mogą otrzymać do 5 tys. zł dotacji, a wspólnoty mieszkaniowe - do 50 tys. zł. Dotyczy to wymiany systemów ogrzewania z pieców na paliwa stałe (węgiel, koks, drewno) na przyłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej lub gazociągu. Jak zaznaczył, ważnym kryterium przyznania dotacji jest zakończenie i rozliczenie inwestycji do 30 listopada br. Zdaniem władz miasta smog w Łodzi to w 80 proc. przypadków efekt wykorzystywania indywidualnych źródeł ciepła, opalania niskokalorycznym miałem, kiepskim węglem, a jeszcze częściej - odpadami.
Prawie pół miliona zł wydało już miasto Suwałki (Podlaskie) na wymianę starych pieców centralnego ogrzewania. Z dofinansowania skorzystały dotąd 143 rodziny.
Jak informuje biuro prasowe prezydenta Suwałk, w roku ubiegłym samorząd przeznaczył na ten cel 151 tysięcy zł, zaś w tym roku 302 tysiące zł. W 2018 roku program ograniczenia niskiej emisji będzie kontynuowany. Program dopłat do wymiany źródeł ciepła cieszy się wśród mieszkańców dużą popularnością.
Program zakłada dofinansowanie do 3 tys. zł dla gospodarstwa domowego. W 2016 roku z takiej dotacji skorzystało 45 osób, z czego 14 domów zostało przyłączonych do sieci miejskiej, 19 do sieci Polskiej Spółki Gazownictwa, zaś 14 chętnych zamieniło stare piece na nowe, np. opalane peletem.
Przyjęte przez samorządy Małopolski i Śląska tzw. uchwały antysmogowe eliminują z rynku ok. 2,5 mln ton węgla określonych gatunków - szacuje Polska Grupa Górnicza (PGG). Spółka planuje inwestycje służące zwiększeniu produkcji tzw. groszków, które spełniają parametry ujęte w uchwałach.
PGG, będąca największym polskim producentem węgla, przeanalizowała skutki wejścia w życie obu uchwał dla górnictwa. Jak poinformował ostatnio prezes PGG Tomasz Rogala, wyeliminują one ok. 2,5 mln ton węgla - nie tylko najbardziej uciążliwe muły węglowe i tzw. flotokoncentraty (kilkaset tysięcy ton), ale także wysokiej jakości miały węglowe i tzw. węgiel gruby (w sumie ok. 2 mln ton).
Rogala podkreślił, że środowisko górnicze w pełni zgadza się z regulacjami dotyczącymi wycofania z rynku indywidualnych odbiorców węgla najniższej jakości - mułów węglowych i tzw. flotokoncentratów, krytykuje natomiast przepisy eliminujące z rynku także gatunki lepsze, a przy tym znacznie tańsze od preferowanych w uchwałach groszków.
Muły i flotokoncentraty to faktycznie odpady z produkcji lepszych gatunków. Ich spalanie w indywidualnych paleniskach starego typu to jedna z istotnych przyczyn smogu. W ostatnim czasie wszyscy krajowi producenci węgla deklarują, że muły nie będą już oferowane indywidualnym odbiorcom, ale zagospodarowywane w zawodowej energetyce. Trwają też analizy dotyczące możliwości zgazowania mułów.
Miały węglowe są dostępne w cenie ok. 370-400 zł za tonę, wobec ceny groszków rzędu 800-1000 zł. - Dla klientów oznacza to z dnia na dzień wzrost kosztów ogrzewania, a dla nas konieczność zamiany w krótkim czasie 2,5 mln ton miałów i węgli grubych w podobną ilość groszków - wyjaśnił prezes, oceniając, że w tym zakresie producentom węgla "bardzo wysoko zawieszono poprzeczkę".Według szacunków PGG, zmiana gatunku węgla spowoduje dla klientów wzrost rocznych kosztów ogrzewania domu średnio z obecnych 2,3 tys. zł do ponad 4 tys. zł.
Rogala poinformował, że PGG zamierza tak zmodernizować zakład przeróbki mechanicznej węgla w kopalni Chwałowice (część kopalni ROW), by znacząco zwiększyć produkcję groszków. Zastrzegł jednak, że tego typu inwestycje wymagają czasu - nawet do półtora roku. W tej sytuacji indywidualni użytkownicy węgla mogą być skazani na groszki z importu.
Prezes PGG wyraził ubolewanie, że samorządy Śląska i Małopolski nie wzięły pod uwagę postulatów Grupy, która generuje rocznie ok. 10 mld zł przepływów finansowych, odprowadza do budżetu i innych instytucji ok. 2,5 mld zł danin publicznych oraz zatrudnia bezpośrednio ponad 40 tys. osób i wielokrotnie więcej u kooperantów.
- Nie obrażamy się, nie mamy zastrzeżeń wobec trendów czy kierunków działania. Chodzi jednak o czas, dłuższe vacatio legis, abyśmy mogli przygotować się do nowych rozwiązań - podsumował Rogala.
.