Mieszkańców miast czekają kolejne podwyżki cen biletów
Eksploatacja tramwajów, trolejbusów oraz autobusów elektrycznych staje się kompletnie nieopłacalna. Powodem są galopujące koszty zakupu prądu i diesla. Mieszkańcy miast muszą liczyć się z podwyżkami cen biletów oraz cięciami ofert przewozowych.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", horrendalne podwyżki cen energii uderzą w miejskie autobusy w Kutnie, dla których prąd miałby kosztować niemal dziesięciokrotnie więcej niż obecnie. "Tamtejszy Miejski Zakład Komunikacyjny płaci 395 zł za 1 MWh, ale umowa na dostawę energii upływa z końcem roku. Pierwsza oferta w uruchomionym przetargu na dostawy w 2023 r. zakłada podwyżkę do 3,2 tys. zł. Przy takiej cenie energii elektrobusy przestaną się opłacać" - napisano.
"Z początkiem stycznia każdy zarządzający, który otrzyma takie rachunki, powinien postawić autobusy pod płot" - uważa, cytowany przez "Rz", prezes kutnowskiego MZK Jacek Sikora. Przy tym możliwe, że przyszłoroczna podwyżka okaże się jeszcze wyższa - dodano.
Gazeta wskazuje, że na zdobycie dodatkowych wpływów, najprawdopodobniej poprzez podwyżkę cen biletów, będzie musiał zdecydować się Elbląg, gdzie cena energii w grupowym przetargu podskoczyła z 13 mln zł w 2022 r. do 88 mln zł w 2023 r. Uderzy to m.in. w przewoźnika Tramwaje Elbląskie.
Jak pisze dziennik, sytuację miejskich przewoźników dodatkowo komplikuje fakt, że ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych zmusza samorządy do wprowadzania coraz większej liczby autobusów gazowych, elektrycznych i wodorowych, których eksploatacja - wobec obecnych podwyżek - staje się nieopłacalna.
Dodaje, że efektem będą kolejne podwyżki cen biletów, które mają także finansować rosnące żądania płacowe pracowników spółek przewozowych. "Można się też spodziewać, że dla obniżenia kosztów miasta będą ograniczać ofertę przewozową, a także ciąć plany zakupów taboru i wymianę pojazdów z tradycyjnym napędem na nisko- i bezemisyjne" - czytamy.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami