Mieszkańcy Radomia zapłacą za lotnisko
Opóźnienie budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego można ocenić na trzy lata, natomiast rzeczywiście można zauważyć, że powstaje Port Lotniczy w Radomiu - za bardzo duże pieniądze, dwa razy większe niż wynikało to z analizy. Jest to zmartwienie nie tylko przedsiębiorstwa Porty Lotnicze, które je buduje - ale także mieszkańców Radomia. To oni będą musieli spłacić tę budowę.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Obecnie jest to już niemal miliard zł. Niestety nadal pozostaje pytanie, dla kogo właściwie ten port lotniczy jest budowany. W zamyśle lotnisko ma odciążyć Okęcie. Aktualnie nie jest to pilna potrzeba - ponieważ głównie przez pandemię przepustowość Okęcia nie jest w złym stanie i można mówić o sporych luzach.
- W jaki sposób zachęcić do latania z Radomia, którego nigdy na rynku nie było? Nie wystarczy zbudować lotnisko - powiedział serwisowi eNewsroom Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. - Oczywiście potrzebne jest zainteresowanie pasażerów oraz linii lotniczych. Najwięksi przewoźnicy, dla których to lotnisko jest rzekomo budowane - czyli tani przewoźnicy jak Wizzair czy Ryanair - nie są zainteresowani inwestycją. Latający z Okęcia Wizzair nie ma zamiaru opuszczać rynku, który znajduje się w Warszawie. Jedyna możliwość, o której się mówi, to administracyjny podział ruchu. Polegałby on na przymusowym usunięciu poszczególnych linii lotniczych z Okęcia. Na przeszkodzie stoją jednak bardzo rygorystyczne przepisy. Niewykluczone jest, że na lotnisku w Radomiu pojawi się 40-50 tys. pasażerów pojedynczych lotów czarterowych - natomiast straty przestałyby być ponoszone, gdyby na lotnisku odprawiano 1,5 mln ludzi. Cały czas widać, że jest to niestety nietrafiona inwestycja - ocenia Furgalski.