Mija rok od pierwszej podwyżki stóp przez RPP. W październiku rada przerywa jednak serię
Rok temu Rada Polityki Pieniężnej po raz pierwszy od prawie dekady zdecydowała się na podniesienie głównej stopy procentowej. Potem podwyższała je jeszcze 10 razy, do poziomu 6,75 proc. Ale na środowym posiedzeniu nie zdecydowała się na taki krok. To oznacza, że główna stopa procentowa wynosi wciąż 6,75 proc. Chociaż do tej pory stopy procentowe rosły, inflacja konsumencka nie wyhamowała. We wrześniu wyniosła ona 17,2 proc., a inflacja bazowa, tj. po wyłączeniu cen energii i żywności, 9,9 proc. (dane za sierpień).
Inflacja, jeśli utrzymuje się w celu inflacyjnym przyjętym przez dany bank centralny, jest dla gospodarki korzystna. Jednak poziom inflacji od ponad roku w Polsce szybko rośnie. W efekcie Rada Polityki Pieniądza podnosi stopy procentowe, by nie dopuścić do utrwalenia się wysokich cen w gospodarce i odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych.
W Polsce wskaźniki stóp procentowych przez długi czas utrzymywały się na niskim poziomie. Decyzje dotyczące ich dodatkowego obniżenia, które zapadły wiosną 2020 roku, miały złagodzić ekonomiczne skutki pandemii COVID-19 i związanego z nią spowolnienia gospodarczego. Na decyzji skorzystali też kredytobiorcy, którzy dzięki obniżce stóp płacili niższe raty kredytów.
Zmianę polityki wymusiła na Radzie Polityki Pieniężnej rosnąca inflacja. Zgodnie z danymi GUS, we wrześniu 2021 roku jej poziom osiągnął prawie 6 proc. (5,9 proc.). Cykl podwyżek stóp rozpoczął się w następnym miesiącu, 6 października. Wtedy, po raz pierwszy od dziewięciu lat, RPP zdecydowała o podniesieniu stopy referencyjnej z 0,1 proc. do 0,5 proc.
Ponieważ inflacja wciąż rosła, osiągając w październiku 6,8 proc. (dane za GUS) - poziom niewidziany w Polsce od maja 2001 roku - 4 listopada stopy procentowe znów poszły w górę. Tym razem stopa referencyjna wzrosła z 0,50 proc. do 1,25 proc. - najwięcej od sierpnia 2000 roku. W grudniu wzrost wyniósł kolejne 0,50 proc. Nowy Rok 2022 NBP przywitał kolejną podwyżką, też o 50 punktów bazowych - z 1,75 proc. do 2,25 proc. Adam Glapiński, prezes NBP, zapowiedział wówczas, że to nie koniec, bo konieczna będzie kolejna podwyżka.
Doszło do niej w lutym, kiedy to inflacja bazowa, rok do roku, po wyłączeniu kontrolowanych przez państwo cen administracyjnych, wyniosła 8 proc., a najpopularniejsza miara inflacji bazowej, tj. po wyłączeniu cen żywności i energii, 6,7 proc.
RPP zdecydowała o podniesieniu stóp referencyjnych o 0,50 proc., do wysokości 2,75 proc. O 150 punktów bazowych, z 2 do 3,5 proc., podniesiono zaś oprocentowanie rezerwy obowiązkowej. Miesiąc później i dwa tygodnie po agresji Rosji na Ukrainę, Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe z 2,75 proc. do 3,5 proc. Tempo zwyżek od października 2021 roku sprawiło, że rynek zaczął spodziewać się przekroczenia przez główną stopę NBP wartości 5 proc. - o jeden punkt procentowy więcej niż wcześniej zakładano.
Tak też się stało. Kolejne podwyżki - w kwietniu, maju, czerwcu i lipcu - uzasadniano utrzymującym się ryzykiem inflacji i wojną w Ukrainie. Mówiło się wtedy, że lipcowa podwyżka jest jedną z ostatnich, kiedy to poziom stóp wzrósł do 6,5 proc. a wielkość inflacji do 16 proc. - wielokrotnie więcej niż wyznaczony przez NBP cel inflacyjny wynoszący 2,5 proc. czy nawet dopuszczalne górne odchylenie - 3,5 proc.
Dlatego nie było zaskoczeniem, że we wrześniu, na pierwszym po wakacjach posiedzeniu, Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła główną stopę procentową ponownie, o 0,25 pkt proc., do 6,75 proc. - poziomu najwyższego od 20 lat. W październiku zdecydowała się utrzymać ten poziom.
Podwyżki stóp to wyższy koszt kredytów i całkowitej kwoty do spłaty. Dlatego decyzje RPP przełożyły się na wzrost miesięcznych obciążeń kredytobiorców. Dzięki wyższym stopom rośnie także oprocentowanie lokat, które obecnie oscyluje wokół 7-8 proc. Jest ono jednak zdecydowanie niższe niż inflacja konsumencka, która we wrześniu - jak wynika ze wstępnego szacunku GUS - sięgnęła poziomu 17,2 proc. To oznacza, że oszczędzający realnie tracą.
Ewa Wysocka