Ministerstwo Zdrowia szykuje wielkie zmiany na rynku leków
Kosmetyki, których wyłącznym lub podstawowym celem jest ochrona, pielęgnacja lub utrzymanie czystości ciała powinny być dostępne w aptekach - oceniła w opublikowanym wczoraj stanowisku Naczelna Rada Aptekarska. Aptekarze krytycznie o pomyśle, by z aptek znikły kosmetyki czy suplementy diety. NRA jest także za utrzymaniem obrotu suplementami diety w aptekach.
inisterstwo zdrowia pracuje nad zmianą prawa farmaceutycznego, projekt - jak zapowiadał w październiku w rozmowie z PAP wiceminister Krzysztof Ładna - powinien trafić do konsultacji zewnętrznych do końca roku. MZ chce m.in., by z aptek znikły kosmetyki, a z obrotu pozaaptecznego niektóre leki.
NRA przypomina w swoim stanowisku, że zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami, apteka może prowadzić obrót wyłącznie "kosmetykami, które nie służą upiększaniu i perfumowaniu".
Rada Aptekarska wskazała, że kosmetyki dopuszczone do obrotu w aptekach stanowią wąską, bardzo specyficzną kategorię produktów. Obejmuje ona jedynie te kosmetyki, których wyłącznym lub podstawowym celem jest ochrona, pielęgnacja lub utrzymanie czystości ciała człowieka.
Zdaniem Naczelnej Rady Aptekarskiej "kosmetyki, które mogą być przedmiotem obrotu w aptekach, z uwagi na cel, któremu służą, tj. ochronie, pielęgnacji, utrzymaniu czystości ciała lub uzupełnieniu procesu terapeutycznego, a także z uwagi na drogę podania (zewnętrzne powierzchnie ciała: skóra, włosy, wargi, paznokcie, zewnętrzne narządy płciowe, zęby i błona śluzowa), powinny nadal być przedmiotem obrotu w aptekach, a ich sprzedaż powinna być dokonywana pod nadzorem farmaceuty, którego wiedza zdobyta na studiach obejmuje również naukę z zakresu kosmetologii".
Naczelna Rada Aptekarska zwraca uwagę, że podjęcie decyzji o wycofaniu kosmetyków z aptek, będzie skutkowało przesunięciem tej grupy produktów do obrotu pozaaptecznego, w tym do sklepów ogólnodostępnych.
NRA przekonuje, że "prozdrowotne kosmetyki" znajdujące się obecnie w aptece w większości nie są dostępne w obrocie pozaaptecznym. Według Naczelnej Rady Aptekarskiej, ok. 90 proc. kosmetyków, które można kupić w aptekach, nie jest sprzedawanych w innych miejscach.
"Kosmetyki przeznaczone do obrotu w aptekach stanowią szczególną z punktu widzenia wymogów prozdrowotnych, kategorię produktów, które nie tylko nie mogą szkodzić zdrowiu, ale powinny realizować cele w zakresie ochrony zdrowia" - przekonuje Rada Aptekarzy.
W innym opublikowanym w czwartek stanowisku, NRA opowiedziała się także za utrzymaniem obrotu suplementami diety w aptekach. "Uznając za konieczne utrzymanie w asortymencie aptek suplementów diety, Naczelna Rada Aptekarska stoi na stanowisku, że zakres dopuszczonych do obrotu suplementów nie powinien obejmować tych suplementów, które przedstawiane są odbiorcy w sposób wprowadzający go w błąd, w szczególności w zakresie składu, jego działania lub efektów, jakie mogą być osiągnięte w związku z jego stosowaniem" - wskazała NRA.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda w rozmowie z PAP w październiku przekonywał, że "apteka musi mieć wyroby medyczne i leki ważne dla zachowania zdrowia społeczeństwa i dla chorych, a nie handlować kosmetykami, farbami do włosów i dziwnymi substancjami o nieudowodnionej skuteczności".- Nie widzę powodu, dla którego, np. parafarmaceutyki, które wprawdzie nikomu nie zaszkodzą, ale także nikomu nie pomogą, były sprzedawane w aptekach - mówił.
Wiceminister informował, że planowane zmiany zakładają, iż niektóre leki nie będą mogły trafiać do obrotu pozaaptecznego czyli np. na stacje paliw czy do sklepów. Zastrzegł jednak, że pojawią się w nim także nowe, których obecnie nie ma. Dodał, że część leków dostępnych w obrocie pozaaptecznym zostanie ograniczona do najmniejszych opakowań, bowiem mają one służyć jedynie celom doraźnym.
Podczas październikowej konferencji "PharmLab 2016 - I ogólnopolskie forum pacjent-lekarz-farmaceuta" Łanda podkreślał, że za tym, że "apteka nie powinna być sklepem" przemawiają poważne przesłanki systemowe i naukowe. "Chcielibyśmy wykorzystać potencjał, który drzemie w farmaceutach. (...) Sprowadzenie farmaceuty do sklepikarza jest stratą jego potencjału. Magistrzy farmacji mają ogromną wiedzę i ona powinna być wykorzystana" - mówił.
................................
.................
- Resort zdrowia nie wycofuje się z planów zmian w dostępie do tzw. antykoncepcji awaryjnej. Prace nad przepisami w tej sprawie się przedłużyły, ale już dobiegają końca - mówi w rozmowie z PAP minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Pod koniec marca do konsultacji trafił projekt przewidujący, że leki antykoncepcyjne w aptekach będą mogły być sprzedawane jedynie na podstawie recepty.
Oznaczałoby to, że na receptę byłyby także pigułki tzw. antykoncepcji awaryjnej ellaOne, które osoby powyżej 15. roku życia od 2015 r. mogły kupić bez konieczności wizyty u lekarza.
W uzasadnieniu projektu podano, że nowe przepisy wejdą w życie w czerwcu, dotąd jednak prace nad nimi nie zostały zakończone. W rozmowie z PAP minister powiedział, że nie oznacza to, że resort wycofuje się z takich planów.
"To nie jest projekt, który dotyczy tylko tej kwestii. Ten projekt reguluje wiele zagadnień z zakresu prawa farmaceutycznego, m.in. ratunkowy dostęp do technologii lekowych. Minister zdrowia nie ma wpływu na tempo prac sejmowych, ale myślę, że już dochodzimy do końca tej procedury legislacyjnej" - wyjaśnił.
Powiedział, że przywrócona tam zostanie zasada, że każdy rodzaj antykoncepcji hormonalnej będzie dostępny wyłącznie na receptę.
Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu projekt trafi na Stały Komitet Rady Ministrów.
W styczniu 2015 r. Komisja Europejska zezwoliła na dopuszczenie do sprzedaży bez recepty preparatu ellaOne (tzw. pigułki dzień po, czyli antykoncepcji awaryjnej, stosowanej po stosunku). Ministerstwo zdrowia informowało wówczas, że pigułki będzie można sprzedawać w kraju bez recepty, bo odbiorcą decyzji KE jest firma wprowadzająca lek na rynek, a rząd polski ani resort nie są stroną w sprawie.
Na początku kwietnia 2015 r. ówczesny minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podpisał zmianę rozporządzenia, zgodnie z którą tzw. pigułka "dzień po" może być sprzedawana bez recepty wyłącznie osobom, które skończyły 15 lat. Po objęciu kierownictwa resortu Radziwiłł poinformował, że ministerstwo analizuje możliwości prawne powrotu do sytuacji sprzed decyzji KE, kiedy sprzedaż wszystkich antykoncepcyjnych preparatów hormonalnych odbywała się tylko na receptę.
Pigułki ellaOne zostały dopuszczone do obrotu w UE w 2009 r. Substancja czynna preparatu to octan uliprystalu. Główny mechanizm działania polega na hamowaniu lub opóźnianiu owulacji. Według charakterystyki ellaOne nie jest przeznaczona do stosowania w trakcie ciąży i nie powinna być przyjmowana przez kobiety podejrzewające, że są w ciąży, jednak - jak podkreślono - nie powoduje ona przerwania istniejącej ciąży. W dalszej części charakterystyki napisano, że nie wykazano żadnych różnic w zakresie bezpieczeństwa lub skuteczności w przypadku osób młodocianych, w porównaniu z kobietami dorosłymi.