Morgan Stanley: Koronawirus obniży polski PKB w 2020 roku
W scenariuszu istotnego szoku popytowo-podażowego, wywołanego epidemią koronawirusa, dojdzie do zmniejszenia wzrostu krajowego PKB w 2020 roku o 0,2 p.p. do 2,7 proc. Polska relatywnie mniej ucierpi niż inne gospodarki regionu, w tym Czechy i Ukraina - napisali w komentarzu analitycy amerykańskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley.
"W tym tygodniu widzieliśmy, że światowa gospodarka została poddana dwóm kluczowym wstrząsom: nieudane rozmowy OPEC+, doprowadziły do spadku cen ropy naftowej poniżej 40 dolarów za baryłkę, co nałożyło się na oczekiwania spowolnienia wzrostu gospodarczego, związanego z dalszym rozprzestrzenianiem się koronawirusa" - podano w opracowaniu.
W scenariuszu istotnego szoku popytowo-podażowego w następstwie rozprzestrzeniania się koronowirusa COVID-19, zdaniem ekspertów Morgan Stanley, wzrost gospodarczy w Polsce w 2020 roku może być mniejszy o 0,2 p.p. (do 2,7 proc.) w porównaniu z wcześniejszymi szacunkami, przygotowanymi przed wybuchem epidemii.
Na 2021 rok amerykański bank przewiduje wzrost polskiego PKB o 2,6 proc., a bilans wpływu koronawirusa na wzrost gospodarczy ma być neutralny. Według obliczeń ekspertów Morgan Stanley, polska gospodarka relatywnie mniej ucierpi z powodu epidemii. Silniejsze ubytki z tej przyczyny odczują Czechy (zmniejszenie wzrostu PKB o 0,6 p.p. do 1,4 proc. w 2020 roku) i Ukraina (zmniejszenie wzrostu PKB o 0,3 p.p. do 3,3 proc.).
................
Epidemia koronawirusa w najbardziej pesymistycznym scenariuszu może obniżyć wzrost PKB Polski w 2020 r. nawet o1,3 pkt. proc. - ocenił w czwartek Polski Instytut Ekonomiczny. Oznaczałaby to, że wzrost gospodarczy w Polsce w tym roku zmniejszy się do ok. 2 proc, z prognozowanych wcześniej 3 - 3,5 proc.
Jak wyjaśnili analitycy PIE, scenariusze najbardziej pesymistyczne oznaczają, że epidemia przekształci się w pandemię, której nie uda się opanować i będzie odnawiała się cyklicznie przez nieokreślony czas, a zarażonych wirusem zostanie większość światowej populacji. "Zakładamy spadek popytu na polski eksport, a także niższy import do polski i wynikające z tego problemy z dostawami półproduktów do polskich fabryk" - czytamy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE". W scenariuszu pesymistycznym, jak wyjaśnili eksperci PIE, duże znaczenie mają problemy na rynku wewnętrznym.
"Spadek popytu krajowego obniża wzrost PKB o 0,57 pkt. proc. Spadek po stronie eksportu dokłada 0,30 pkt. proc., a efekt przerwanych łańcuchów dostaw wynosi -0,42 pkt. proc." - wyjaśnili. Realizacja tego scenariusza, jak dodali, oznaczałaby, że wzrost gospodarczy w Polsce w 2020 r. zmniejszy się z prognozowanych wcześniej 3,0-3,5 proc. do około 2,0 proc. "Podobnej skali spowolnienie obserwowaliśmy w Polsce w poprzednich kryzysowych latach: 2009, 2012 oraz 2013" - przypomnieli. PIE kreśli też tzw. scenariusz podstawowy.
Zgodnie z nim epidemia koronawirusa obniża wzrost PKB Polski w 2020 r. o 0,4 pkt. proc. Największe znaczenie mają w takim scenariuszu, jak wskazali, przerwane łańcuchy dostaw. "Obniżają wzrost PKB o 0,20 pkt. proc. Kolejne 0,12 pkt. proc. wynika ze spadku popytu na polski eksport, a 0,08 pkt. proc. z zaburzeń na rynku wewnętrznym" - oszacowali.
Analitycy przyjęli też, że obniży się aktywność gospodarcza na polskim rynku wewnętrznym w branżach usługowych - tych, które są najbardziej narażone na skutki koronawirusa- wskazali eksperci. "W scenariuszu podstawowym są to: turystyka, kultura i rekreacja oraz transport. W scenariuszu alternatywnym również: gastronomia, edukacja, handel detaliczny i ubezpieczenia" - prognozują. W obu scenariuszach PIE przyjęło założenie, że epidemia jest zjawiskiem przejściowym - będzie trwała maksymalnie kilkanaście tygodni, po czym gospodarka będzie stopniowo wracała na normalne tory. "Produkcja odzieży i produkcja elektroniki - to dwie branże najsilniej zależne od dostaw z krajów najbardziej dotkniętych epidemią. W tych branżach należy spodziewać się największych problemów z przerwanymi łańcuchami dostaw w związku z epidemią koronawirusa" - napisali.
W usługach, jak zaznaczyli, największe najbardziej znaczący wpływu epidemii koronawirusa powinien być widoczny w transporcie, turystyce oraz kulturze i rekreacji. "Sygnały o znaczącym spadku popytu pojawiają się już w przypadku transportu lotniczego i wodnego oraz w międzynarodowym przewozie osób" - podkreślili. Prawdopodobny spadek wymiany handlowej między krajami będzie potęgował problemy w lądowym transporcie drogowym. "Paradoksalnie, epidemia może być korzystna dla branży pocztowej i kurierskiej, ze względu na większy popyt konsumentów na tego typu usługi" - wskazał PIE.
W przypadku turystyki, szczególne problemy mogą mieć natomiast biura podróży bazujące na wycieczkach zagranicznych. Według analityków bankructwa przedsiębiorstw spowodowane epidemią (np. w branży turystycznej) mogą być źródłem problemów w branży ubezpieczeniowej. "W dłuższej perspektywie efekty psychologiczne związane z epidemią mogą jednak zwiększyć popyt na ubezpieczenia na życie" - podsumowali.