Może zostać Amerykanką?
Po raz pierwszy Iwona przyleciała do USA w 2004 roku, na wizie studenckiej. Jak większość Polek pracowała jako Au - Pair (niania). Po roku wróciła do kraju, by starać się o kolejną wizę turystyczną. Otrzymała ją bez większych problemów. Mimo, że na początku nie było kolorowo, to postanowiła zostać w Stanach na stałe.
Od pierwszej zatrudniającej ją rodziny uciekła po sześciu tygodniach pracy. Jak sama mówi, czuła się wykorzystywana. Rok później wykonywała różne prace. Lepsze, głównie pod względem finansowym, oferty zawsze znajdowała w internecie, będąc już na miejscu. Kiedy kończyła się ważność wizy turystycznej Iwona starała się o jej przedłużenie.
- Można to zrobić u każdego prawnika który zajmuje się sprawami imigracyjnymi. Można też podjąć ryzyko i zrobić to samemu przez stronę www.uscis.gov. Jednak nie ma pewności, że dokumenty są dobrze wypełnione. W przypadku Nowego Jorku punkty te mieszczą się w polskiej dzielnicy Greenpoint - tłumaczy Iwona.
Wizę można przedłużyć dwa, a czasami trzy razy. Każdorazowo kosztuje to ok. 1000 dolarów. Wyjściem z sytuacji jest także zapisanie się do szkoły językowej, co uprawnia do wydłużenia ważności wizy o kolejne pół roku. Cena kursu zaczyna się od 1800 dolarów. Następnie można zapisać się na studia, do collegu. - W moim wypadku - relacjonuje dalej Iwona - wystarczyło, że tłumacz który ma również uprawnienia notariusza, przetłumaczył na język angielski mój indeks i dyplom studiów wyższych z Polski. Potem wysłałam je do Globe Language Service, czyli do jednej z dwóch organizacji w Stanach, zajmującej się przeliczaniem ocen na punkty, tzw. kredyty. Następnie zdałam placement test, czyli test wstępny do collegu.
Niestety, w Ameryce studiowanie jest bardzo kosztowne. Koszt semestralnej nauki na uczelniach państwowych wynosi co najmniej 3500 dolarów, natomiast w szkołach prywatnych to około 6500 do nawet 25000 dolarów. Co gorsza, po każdym półroczu opłata może wzrastać. Tak było w przypadku studiów Iwony. Obszerne informacje na temat collegów, można znaleźć m. in. na stronie: www.allcollege.org.
Po skończeniu studiów młody człowiek, jeśli nie chce wracać do swojego kraju powinien odbyć tzw. Optional Program Trainning, czyli praktykę zawodową. Czas na znalezienie odpowiedniej instytucji wynosi trzy miesiące. Jeśli w tym czasie nic nie znajdziemy, będziemy musieli opuścić kraj. Najlepiej rozejrzeć się za praktyką jeszcze w trakcie trwania nauki.
Jeśli pracodawca, po odbyciu przez studenta stażu, chce go zatrzymać, musi zdobyć tzw. Work Permit. Pozwolenie można uzyskać korzystając z pomocy prawnika. Trzeba liczyć się z wydatkiem rzędu około 4000 dolarów. Różnie jest z pokryciem kosztów za jego wydanie. - Wszystko zależy od porozumienia pracodawcy z pracownikiem. Czasem w całości pokrywa je szef, a czasem pracownik. Innym razem pieniądze są egzekwowane z wypłaty. Jeśli pracodawcy bardzo zależy na podwładnym, to oczywiście zapłaci za wszystko - zauważa moja rozmówczyni.
Po pięciu latach legalnej pracy można starać się o Zieloną Kartę, czyli prawo stałego pobytu. Innym sposobem jej zdobycia jest zawarcie małżeństwo z osobą, która posiada amerykańskie obywatelstwo lub chociaż jest właścicielem Green Card.
- Po dwóch latach wytrwania w związku małżeńskim można starać się o Citizenship, czyli obywatelstwo. Bardzo pomocna jest strona www.uscis.gov, gdzie można znaleźć wszystkie dokumenty wymagane do przedłużenia wizy lub starania się o Green Card. Niestety czas oczekiwania na wspomniane decyzje trwa czasem po kilka miesięcy - informuje Iwona.
Tak zwana Zielona Karta pozwala czuć się prawie jak Amerykanin. Nie posiada się tylko prawa do głosowania. Innym obostrzeniem jest zakaz wyjazdu ze Stanów Zjednoczonych na dłużej niż sześć miesięcy. Wtedy karta traci swą ważność. Jednak dzięki niej automatycznie nabywa się prawo do ubezpieczenia społecznego oraz do legalnej pracy..
Aby ją znaleźć warto skorzystać z internetu (www. craigslist.com i www. monster.com, www.bazarynka.com) lub agencji pośrednictwa pracy. Są one prowadzone zarówno przez Polaków jak i Amerykanów. - Polska agencja znajduje prace, za którą pracodawca płaci np. 400 dolarów tygodniowo. Jako rekompensatę za znalezienie zatrudnienia pośrednik zabiera pierwszą tygodniówkę. Dodatkowo, zanim zacznie szukać czegokolwiek, pobierana jest oplata rzędu 30-40 dolarów. Natomiast agencje amerykańskie działają troszkę inaczej.
Oni szukają pracy, a opłatę pobierają od pracodawcy. Np. znaleziony pracodawca płaci za godzinę 30 dolarów, to agencja wypłaca połowę tej kwoty. Taki układ może trwać dwa tygodnie, a niekiedy nawet kilka miesięcy - zauważa Iwona.
Wypłaty za tak zwaną pierwszą, legalną pracę, w zależności od tego co się robi, wahają się od 25000-50000 dolarów rocznie.
Polacy znajdują zatrudnienie najczęściej jako: informatycy, księgowi, ewentualnie ekonomiści, lub pielęgniarki. Z kolei nie mając "papierów" można co najwyżej pracować na budowie, zostać nianią lub pomocą domową. - Jeżeli ukończy się tu studia i dostanie dobrą pracę, to zarobki są dużo wyższe niż w Polsce. Niestety kryzys dał się we znaki wszystkim, nie tylko Polakom.
W ciągu kilku miesięcy przestało istnieć bardzo dużo firm, a tysiące ludzi straciło pracę. Mimo wszystko warto przyjechać do Stanów, chociażby ze względu na to, że Ameryka jest zupełnie innym krajem niż Polska. Wszystko jest dużo większe, a ludzie wydają się być przyjaźnie nastawienie - dodaje na koniec Iwona.
Alicja Badetko