Można krytykować lekarza

Zakaz publicznego krytykowania lekarza jest niezgodny z konstytucją. Krajowy Zjazd Lekarski powinien zmienić kodeks etyki lekarskiej. Trybunał wskazał sądom lekarskim sposób interpretacji przepisów.

Zakaz publicznego krytykowania lekarza jest niezgodny z konstytucją. Krajowy Zjazd Lekarski powinien zmienić kodeks etyki lekarskiej. Trybunał wskazał sądom lekarskim sposób interpretacji przepisów.



ORZECZENIE

Trybunał Konstytucyjny uznał wczoraj, że art. 52 ust. 2 kodeksu etyki lekarskiej, zakazujący lekarzom publicznej krytyki działalności zawodowej innego medyka, jest niezgodny z konstytucją. W konsekwencji będzie on musiał być zmieniony przez Krajowy Zjazd Lekarzy, który jest wyłącznie uprawniony do ustanawiania zasad etyki i deontologii zawodowej - twierdzi prof. Eleonora Zielińska z Uniwersytetu Warszawskiego.

Do czasu takiej zmiany jedyną konsekwencją uznania zakwestionowanego przepisu za niezgodny z konstytucją będzie to, że sądy lekarskie będą badać intencję, w jakiej wystąpił lekarz z krytyką.

Sędzia TK Teresa Liszcz stwierdziła w uzasadnieniu, że krytyka lekarza jest dopuszczalna, jeżeli służyć ma budowaniu zaufania do lekarza i służby zdrowia.

Czy etyka to prawo

Trybunał stwierdził także, że normy etyczne podlegają ocenie prawnej przez Trybunał. Już w orzeczeniu z 7 października 1992 r. TK stwierdził, że przedmiotem oceny nie może być sama norma etyczna, a jedynie norma prawna, która normę etyczną dookreśla. Normy etyczne mogą być przez akt prawny inkorporowane do systemu prawa. Taką funkcję pełni ustawa o izbach lekarskich, a normy kodeksu etyki dookreśliły treść norm zawartych w tej ustawie.

- Przepisy KEL nie mieszczą się w zakresie źródeł prawa i po wejściu w życie ustawy zasadniczej stały się niekonstytucyjne. Kodeks etyki powstał wcześniej niż konstytucja - mówi prof. Leszek Kubicki z Państwa i Prawa.

- Powinniśmy działać jak we Francji, gdzie izba lekarska ustala normy deontologiczne, a Rada Ministrów wydaje przepisy prawne w porozumieniu z ministrem zdrowia i ministrem sprawiedliwości.

Dyskredytacja to krytyka

Kodeks etyki lekarskiej zakazuje publicznie dyskredytować lekarza w jakikolwiek sposób. Dyskredytować oznacza - zdaniem prof. Zbigniewa Hołdy, występującego w sprawie rozpatrywanej przez TK w imieniu skarżącej - krytykę, ale też ignorowanie kogoś, lekceważenie. Oznacza to, że lekarz powinien ostrożnie wyrażać opinie o pracy innego lekarza, w szczególności nie powinien go dyskredytować, czyli także krytykować.

Zasady etyki leżą w interesie społecznym, ale tylko w zakresie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu lekarza i dla ochrony tego interesu ogólnego.

- Sądy lekarskie nie badają ani prawdziwości wypowiedzi lekarza, ani też tego, czy jest ona sformułowana w interesie publicznym - mówi dr Anna Maria Niżankowska, drugi przedstawiciel skarżącej.

- Sam fakt krytycznej wypowiedzi przesądza o uznaniu winy i zasądzeniu kary dyscyplinarnej, co jest ograniczeniem konstytucyjnej wolności słowa - dodaje Anna Niżankowska.

Artykuł 54 ust. 1 konstytucji mówi, że: każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, twierdził podczas rozprawy, że samorząd lekarski nigdy nie kwestionował konstytucyjnych zasad wolności słowa. Nie można więc zarzucić środowisku, że w jakimkolwiek zakresie ogranicza swobodę dyskusji.

Sygn. akt SK 16/07

Reklama

Katarzyna Żaczkiewicz-Zborska

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »