"Na to nigdy się nie zgodzimy"

Stu kilkudziesięciu polskich stoczniowców z Gdańska, Gdyni i Szczecina apelowało w środę do Komisji Europejskiej przed jej siedzibą w Brukseli, by wstrzymała nakaz oddania środków, jakie stocznie dostały od 2004 roku. W Warszawie politycy PiS i PO spierali się o przyczyny trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się stocznie.

Stu kilkudziesięciu polskich stoczniowców z Gdańska, Gdyni i Szczecina apelowało w środę do Komisji Europejskiej przed jej siedzibą w Brukseli, by wstrzymała nakaz oddania środków, jakie stocznie dostały od 2004 roku. W Warszawie politycy PiS i PO spierali się o przyczyny trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się stocznie.

Zwrot szacowanej przez KE na 5 mld zł pomocy może oznaczać upadłość stoczni. Protestujący z Brukseli stoczniowcy domagali się również, by KE przesunęła wyznaczony na 15 lipca termin prywatyzacji stoczni Gdynia i Szczecin (stocznia Gdańsk jest już sprywatyzowana).

- Pomimo naszej krytycznej oceny działań rządu, dzisiaj z rządem gramy w jednej drużynie. Prosimy, żeby KE zaakceptowała plany rządu, a jeśli nie chce tego robić, to żeby dała jeszcze trochę czasu - tłumaczył Marek Lewandowski, rzecznik prasowy Sekcji Krajowej Przemysłu Okrętowego NSZZ "Solidarność".

Reklama

Przed południem delegacja "S" z przewodniczącym Januszem Śniadkiem została przyjęta przez unijną komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, która jednak nie złagodziła swojego stanowiska. Przypomniała, że KE od trzech lat domaga się od polskiego rządu wiarygodnych planów restrukturyzacji stoczni, od których uzależnia zatwierdzenie pomocy. Ostateczny termin przekazania planów upływa w czwartek.

Kroes jasno wskazała, że jeśli plany przedstawione przez polskie władze nie będą zgodne z jej wymaganiami, KE nie będzie miała wyboru i wyda negatywną decyzję.

Warunki, jakie mają spełnić przedstawione przez Polskę plany restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie, to: zapewnienie długoterminowej rentowności stoczni, redukcja mocy produkcyjnych, która będzie rekompensatą za udzieloną pomoc oraz sfinansowanie restrukturyzacji "w znacznym stopniu" ze środków prywatnych inwestorów, a nie budżetu państwa.

- Znalezienie wiarygodnego i solidnego inwestora wymaga czasu. Naszym atutem jest wykwalifikowana kadra specjalistów, nowoczesne technologie, specjalistyczne konstrukcje. Jedna decyzja wystarczy, aby to wszystko zostało zlikwidowane, aby znikło 80 tysięcy miejsc pracy (...). Na to nigdy się nie zgodzimy! - napisali stoczniowcy w petycji przekazanej Kroes.

"Solidarność" grozi eskalacją protestu w przypadku fiaska rozmów polskiego rządu w Komisji Europejskiej.

Politycy PiS zarzucili w środę PO i premierowi, że "zawalili" sprawę polskich stoczni. Zdaniem posłów PiS, to z winy obecnego rządu stocznie znalazły się w "kryzysowej sytuacji". Rząd nie potrafił w tej sprawie nic załatwić - ocenił w środę w Sejmie prezes PiS Jarosław Kaczyński.

PiS domaga się także dokończenia prywatyzacji stoczni "jako osobnych podmiotów gospodarczych". Chce również, aby rząd doprowadził do wydania przez KE pozytywnej decyzji w sprawie "zatwierdzenia pomocy publicznej".

Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, konferencja prezesa PiS była "wydarzeniem skandalicznym" i może zaszkodzić toczącym się negocjacjom w sprawie stoczni w Szczecinie i Gdyni. Chlebowski zarzucił J.Kaczyńskiemu, że ponosi "absolutną odpowiedzialność" za sytuację w polskich stoczniach, "a dzisiaj swoimi wypowiedziami działa na szkodę stoczni i państwa polskiego".

Przypomniał także, że NIK zbada przekształcenia w stoczniach w latach 2005-2007. Kontrolowane będą nie tylko stocznie, ale również ministerstwo gospodarki i Agencja Rozwoju Przemysłu. "Już dzisiaj mamy bardzo wiele poważnych zarzutów (...) jeżeli one potwierdzą się wynikami kontroli NIK, to już dziś zapowiadamy, że b. minister SP Wojciech Jasiński będzie pierwszym, który stanie przed Trybunałem Stanu" - zapowiedział Chlebowski.

Klub Lewicy chce, by Sejm w specjalnej uchwale wsparł stoczniowców z Gdańska, Gdyni i Szczecina, którzy we wtorek demonstrowali przed siedzibą KE w Bruskeli. Lewica ma zamiar jeszcze w środę złożyć w Sejmie projekt uchwały w tej sprawie.

W miniony piątek minister skarbu Aleksander Grad deklarował, że po zatwierdzeniu przez KE programów restrukturyzacyjnych, MSP będzie w stanie zakończyć negocjacje prywatyzacyjne z inwestorami stoczni Szczecin i Gdynia.

W środę wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak zapewnił, że wspiera działania resortu skarbu ws. prywatyzacji stoczni. "Wspieramy w pełnym zakresie starania pana ministra Aleksandra Grada, by skutecznie do 26 czerwca przedstawił Komisji Europejskiej propozycje prywatyzacji stoczni" - powiedział na konferencji prasowej. Podkreślił, że problem stoczni nie został skutecznie rozwiązany za rządów PiS, co jego zdaniem obniżyło atrakcyjność i stan ekonomiczny zakładów.

Rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór potwierdził w środę PAP, że MSP prześle w czwartek do KE wymagane dokumenty w sprawie stoczni. Wcześniej mówił PAP, że w dokumentach tych znajdzie się m.in. ukraiński inwestor ISD (właściciel stoczni Gdańsk) - zainteresowany prywatyzacją stoczni Gdynia oraz firma z Pomorza - Mostostal Chojnice, która chce kupić stocznię Szczecin. Wśród potencjalnych inwestorów stoczni Szczecin wymienia się również norweską stocznię ULSTEIN VERFT AS.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »