Na tym polega szukanie pracy

Jeśli ktoś nie wie, jak szukać posady, powinien brać przykład z Kazimierza Marcinkiewicza. Bezrobotny były premier intensywnie rozgląda się za nowym zajęciem i w tym celu nieustannie spotyka się z ludźmi. "Na tym polega szukanie pracy" - wyjaśnia.

Kazimierz Marcinkiewicz jest w tej dobrej sytuacji, że może przebierać w ofertach. Wiadomo, że szykowana jest dla niego posada w jednej z dużych spółek skarbu państwa. We wtorek Jarosław Kaczyński poinformował, że Marcinkiewicz nie wejdzie do jego rządu i że "jest bardziej zainteresowany jakimś eksponowanym miejscem w sferze gospodarki państwowej, w przedsiębiorstwach".

Sam Marcinkiewicz oświadczył, że "będzie starał się znaleźć takie miejsce, aby mieć wpływ na polską gospodarkę i na wykorzystanie tej wielkiej szansy, która przed Polską stoi". Nie chciał jednak mówić o szczegółach swojej przyszłości zawodowej; zapewnił jedynie, że nie wchodzi w rachubę objęcie przez niego stanowiska szefa NBP.

Reklama

Co zatem wchodzi? Mówi się o szefostwie PKN Orlen, PKO BP lub KGHM.

Na wieść o tym w dół poleciały akcje wszystkich spółek, którymi potencjalnie mógłby się zainteresować były premier. Wbrew temu co twierdzi on sam oraz PiS, że jest świetnym fachowcem, analitycy i inwestorzy nie mają tak dobrego zdania o jego kwalifikacjach.

Kazimierz Marcinkiewicz wciąż nie może się zdecydować, którą firmą się zająć.

- Jeszcze nie podjąłem decyzji, jak tylko będzie ona podjęta poinformuję o niej - powiedział Marcinkiewicz. - Chciałbym (aby nastąpiło to) jak najszybciej, dziś, jutro, pojutrze.

Były premier pytany, czy rozmawia o swojej przyszłości z premierem Jarosławem Kaczyńskim, powiedział, że obecnie "nieustannie spotyka się z różnymi ludźmi", z którymi prowadzi rozmowy na temat swojej pracy. "Na tym polega szukanie pracy" - podsumował.

Pytany o wynik opublikowanego w czwartek przez "Rzeczpospolitą" sondażu, w którym 20 proc. respondentów opowiedziało się za założeniem przez byłego premiera własnej partii politycznej, Marcinkiewicz odpowiedział, że "nie widzi takiej potrzeby". - Jestem członkiem PiS - podkreślił.

Były premier, były komisarz, obecnie bezrobotny

Marcinkiewicz był premierem przez 9 miesięcy. Objął tę funkcję po zwycięskich dla PiS wyborach parlamentarnych w 2005 roku. Dymisję na ręce prezydenta złożył 10 lipca 2006 roku.

Losy Kazimierza Marcinkiewicza zostały przesądzone dwa dni wcześniej, kiedy Rada Polityczna PiS rekomendowała prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego na premiera, a Marcinkiewicza wskazała jako kandydata PiS na prezydenta Warszawy. Po złożeniu dymisji, Marcinkiewicz - decyzją nowego premiera - objął obowiązki prezydenta stolicy, zrzekając się jednocześnie mandatu poselskiego.

Oficjalnie PiS tłumaczyło, że Marcinkiewicz jako kandydat na prezydenta stolicy zagwarantuje partii sukces wyborczy, a na czele rządu koalicyjnego - z wicepremierami Andrzejem Lepperem i Romanem Giertychem - musi stać lider polityczny, który będzie dyktował warunki pracy rządu. Według nieoficjalnych informacji, przyczyną dymisji Marcinkiewicza była jego zbyt duża samodzielność.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »