Naimski: Umowa z Rosją to wyższe ceny gazu dla Polaków
Członek zespołu bezpieczeństwa w Kancelarii Prezydenta Piotr Naimski uważa, że umowa z Rosją ws. zwiększenia dostaw gazu do Polski oraz przedłużenie jej do 2037 r. przyniesie wzrost cen gazu dla polskich konsumentów.
PGNiG odpiera zarzuty; zapowiada jednocześnie renegocjowanien cen gazu z Gazpromem.
W piątek w Belwederze odbyło się seminarium poświęcone polsko-rosyjskiej umowie gazowej, zorganizowane przez szefa Kancelarii Prezydenta Władysława Stasiaka. Po wystąpieniu Piotra Naimskiego i serii pytań do jego prezentacji strona rządowa opuściła seminarium, ponieważ ich zdaniem nie była to dyskusja.
W swojej prezentacji Piotr Naimski wypunktował postanowienia porozumienia gazowego Polski z Rosją podsumowując "Polska-Rosja: 0:7". Jego zdaniem w negocjacjach strona polska przegrała m.in.: wpływy w zarządzie i radzie nadzorczej spółki tranzytowej EuRoPol Gaz poprzez niekorzystne zapisy w jej statucie oraz wyeliminowanie Gas-Tradingu z akcjonariatu; zasądzone 25 mln dolarów od Gazpromu za tranzyt w 2006 roku oraz niedopłatę w kolejnych trzech latach w wysokości ok. 180 mln dol.; zaniżenie dochodów z tranzytu i rocznego zysku netto EuRoPol Gazu do 21 mln zł rocznie oraz formułę cenową.
"Utrzymując całkowitą indeksację ceny gazu do cen ropy do 2037 r. utrzymujemy wysokie ceny gazu dla Polaków" - powiedział podczas seminarium Naimski. Jego zdaniem na rynkach światowych nastąpiło przełamanie dotychczasowej formuły liczenia ceny gazu i powiązania jej z cenami ropy. Obecnie częściowo powiązuje się cenę gazu z niżej wycenianym gazem skroplonym. Ponadto nadwyżki gazu w Europie oraz rosnący w siłę gaz niekonwencjonalny w USA zmieniają sytuację rynkową na korzyść nabywców Gazpromu.
"To Waldemar Pawlak, nie Rosja uznał, że korzystne jest dla Polski utrzymanie tego stanu o 15 lat dłużej" - podkreślił Naimski. Umowa jest parafowana, ale jeszcze nie podpisana. "W interesie Polski było podpisanie w tym roku kontraktu na brakujące 2 mld m sześc. gazu rocznie do czasu uruchomienia terminalu LNG w 2014 roku" - dodał.
Pierwotny kontrakt jamalski obowiązuje do 2022 r. W efekcie negocjacji umowa została przedłużona do 2037 r. a dostawy zwiększone do 10,3 mld m sześc. rocznie. Podpisanie dokumentu międzyrządowego, a także aneksu do kontraktu z Gazpromem zwieńczy blisko roczne rozmowy na temat uzupełniania dostaw - po tym, gdy na początku ubiegłego roku gaz przestał nam dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. Spółka przesyłała Polsce 2,3 mld m sześc. surowca rocznie. Zawarty w 2006 roku kontrakt PGNiG ze spółką RosUkrEnergo miał obowiązywać do 31 grudnia 2009 roku.
Ponadto w latach 2006 - 2009 Gazprom uiszczał mniejszą stawkę przesyłową niż wynikało to z taryfy zatwierdzonej przez polski Urząd Regulacji Energetyki, powołując się na umowę międzyrządową. Na podstawie nowej umowy, zaległości mają być rekompensowane upustem na najbliższe pięć lat, który PGNiG wynegocjował w lutym z Gazpromem. Jak ocenił resort skarbu, upust może oznaczać około 200 mln USD oszczędności w zakupie gazu. W trakcie negocjacji ustalono także, że taryfa tranzytowa dla rosyjskiego gazu będzie obliczana tak, by zapewnić roczny zysk netto EuRoPol Gazu na poziomie 21 mln zł.
"To nie jest seminarium, to jest wypowiedź. Gdybym ja zorganizowała coś takiego w ministerstwie: wyjdę i przez godzinę mówię, a potem zapytam, czy ktoś ma do mnie pytanie, może ma - to odpowiem. To jest seminarium?" - powiedziała dziennikarzom opuszczając seminarium wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. "Nie mogę zadawać pytań, bo musiałabym przez godzinę mówić o każdym punkcie i polemizować, ale chyba nie o to chodzi. Było już tyle okazji żeby mówić, jakie są warunki kontraktu" - dodała.
"Przedstawiciele PGNiG-u i strony rządowej zapraszani do zabrania głosu - nie zabrali go. Stworzyłem analizę na podstawie otwartych źródeł (...) i została ona przedstawiona. Kiedy poprosiłem o pytania dotyczące tej analizy, to poprosiłem o krytykę i uwagi, które będą prowadziły do poszerzenia naszego zakresu informacji. Strona rządowa wzbrania się przed udziałem w takiej rozmowie - trudno" - skomentował wyjście strony rządowej Naimski.
Strzelec-Łobodzińska pytana przez PAP o zarzuty dotyczące formuły cenowej, odparła: "porozumienie międzyrządowe nigdy nie mówiło o poziomie cen w kontrakcie. Te uwagi dotyczyły dwóch porozumień: rządowego oraz gospodarczego między PGNiG i Gazpromem. Takiego porozumienia rządowego, które by stanowiło o cenach nie było i mam nadzieję - nie będzie".
Prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Michał Szubski wyraził oburzenie, że "po raz kolejny temat gazu zamiast być dyskutowany jako sprawa merytorycznie ważna dla Polski, stał się po prostu polem doraźnej walki politycznej; to jest smutne, zwłaszcza, że odbywa się w Belwederze". Jego zdaniem formuła spotkania nie dała możliwości przedstawienia kontrargumentów. "Przedstawiono tylko jedną wersję wydarzeń i to dość obłudnie i nieprawdziwie" - ocenił. Zapowiedział, że PGNiG wyda w piątek oświadczenie, w którym odniesie się do punktów poruszanych w trakcie seminarium.
Odnosząc się do kwestii indeksacji cen, Szubski ocenił, że "powiedziano tylko kawałek prawdy".
"Rzeczywiście Ruhrgas (zarejestrowana w Niemczech spółka gazowa E.ON Ruhrgas - PAP) ok. 10 proc. swoich zakupów postanowiło oprzeć o formuły indeksowane do SPOT-ów (krótkoterminowych kontraktów gazowych, w tym LNG - PAP)" - przyznał Szubski. "Pamiętajmy jednak, że jest to rynek bardzo płynny i niepewny, gdzie można zyskać, ale można też bardzo dużo stracić, a w swoim wystąpieniu prezes E.ON Ruhrgas podkreślił, że podstawą zaopatrzenia firmy pozostają kontrakty długoterminowe i że nie zamierza tego zmieniać" - dodał.
Jednocześnie szef PGNiG zapowiedział rozmowy z Gazpromem na temat formuły cenowej, na co kontrakt jamalski pozwala co trzy lata, a ostatnia zmiana formuły - niekorzystna dla Polski - miała miejsce w 2006 roku. "W tej chwili mamy końcówkę tury rozmów, w której powinniśmy podpisać porozumienie międzyrządowe i stosowne aneksy do kontraktu jamalskiego i wtedy, kiedy ten etap będzie zamknięty możemy otworzyć kolejną turę, czyli renegocjację ceny" - wyjaśnił. "Nie powiedziałbym, że jest 1:0 dla Rosjan, ale że mecz jeszcze ciągle trwa" - podsumował Szubski.
Gazociąg Nabucco, który miałby zmniejszyć zależność krajów europejskich od dostaw gazu z Rosji, może zostać uruchomiony najwcześniej w 2018 roku - uważa komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger w rozmowie z niemieckim dziennikiem "Sueddeutsche Zeitung".
Początkowo planowano, że eksploatacja gazociągu rozpocznie się w 2014 roku. Według Oettingera Nabucco to "prestiżowy projekt Unii Europejskiej", która inwestuje w niego 200 mln euro. Na razie nie zamknięto jednak jeszcze planów dotyczących budowy. "- Mam nadzieję, że w 2010 roku podejmiemy ostateczną decyzję o budowie gazociągu" - powiedział komisarz. Szanse, że tak się stanie, Oettinger ocenił na 65 proc. Zanim jednak przesył gazu będzie możliwy, "będzie pewnie rok 2018 - dodał.
Na lipiec planowana jest konferencja partnerów, uczestniczących w projekcie Nabucco.
Koszty budowy gazociągu, który miałby transportować gaz z rejonu Morza Kaspijskiego, Bliskiego Wschodu oraz Azji Środkowej do Europy, szacowane są na 7,9 mld euro. Planowana długość magistrali to 3,3 tys. kilometrów.
Oettinger przyznał też, że rozmowy na temat Gazociągu Północnego przebiegały "bardzo niedyplomatycznie", gdyż państwa nadbałtyckie czuły się niedostatecznie poinformowane przez Rosję i Niemcy o projekcie.
Teraz jednak Gazociąg Północny "jest na dobrej drodze" i nawet Polska porzuciła swe wątpliwości - powiedział. Według Oettingera, w nadchodzących trzech latach przeprowadzone zostaną remonty dotychczasowej głównej trasy przesyłu rosyjskiego gazu do Europy. "W przeciwnym razie czekają nas problemy techniczne, które mogą być poważniejsze niż problemy polityczne, jakie mieliśmy dotąd z Rosją i Ukrainą" - powiedział Oettinger gazecie "Sueddeutsche Zeitung".