Najgorsze jeszcze przed Słowacją
Kryzys potężnie uderzył w Słowację. Stopa bezrobocia w kwietniu br. wyniosła tam 10,92 proc. (zwyżka rok do roku 3,54 proc., miesiąc do miesiąca 0,59 proc.). Jest najwyższa od trzech lat. Ludzi bez zatrudnienia jest tyle (325 tys.) ile było przed wyborami, które wyniosły Roberta Fico na fotel premiera.
Rząd i opozycja przerzucają się argumentami kto zawinił tej sytuacji. Ci, którzy są przy władzy radują się, iż ostatnio nie było zwolnień grupowych. Opozycja ostrzega, że rok do roku przybyło 102 tys. bezrobotnych (miesiąc do miesiąca 13 tys.) i na rynek pracy wejdzie jesienią 30 tys. absolwentów. W związku z tym przybędzie ok. 18 tys. nowych bezrobotnych. Analitycy rynku pracy twierdzą - najgorsze przed Słowacją. Na koniec tego roku bezrobotnych będzie 390 tys., na początku 2010 r. aż 410 tys. ludzi. Poprawa sytuacji gospodarczej kraju naszych południowych sąsiadów nastąpić ma dopiero w drugiej połowie przyszłego roku.
Być może do tej pory zmieni się kodeks pracy. Państwo ma płacić każdej firmie 830 euro za każdego przyjętego do pracy z gwarancją, że nie zostanie zwolniony przez 12 miesięcy. Jeszcze w 2002 r. na Słowacji stopa bezrobocia wynosiła 18,07 proc. Systematycznie spadała do najniższego poziomu w ub. roku (7,38 proc.). Teraz najwięcej ludzi bez pracy jest w okręgu Rimavska Sobota (31,45 proc.), najmniej w Bratysławie (2,51 proc.).
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL