Najlepsze uczelnie świata... za darmo!
Podczas gdy w Polsce nie cichnie dyskusja na temat niskiej jakości szkolnictwa wyższego, na świecie rozpoczęła się cicha rewolucja w edukacji. Obecnie każdy, kto ma dostęp do internetu, może uczestniczyć w kursach organizowanych przez Stanford czy Princeton, inwestując w to jedynie swój czas.
Czy wiedza zdobywana przed komputerem różni się od tej ze szkolnej ławki? Analiza kilkudziesięciu niezależnych badań pokazała, że uczestnicząc w kursach online uczymy się przynajmniej tak efektywnie, jak w trakcie tradycyjnych zajęć. Jeżeli uwzględnić motywację i zaangażowanie osób dokształcających się na własną rękę, to wszystko wskazuje na to, że samemu uczymy się lepiej.
Ilu z nas po ukończeniu studiów czuje, że te pięć lat wcale nie zmieniło tak wiele? To praca najczęściej jest miejscem, w którym zdobywamy praktyczne umiejętności i podnosimy swoje kwalifikacje.
Z perspektywy kariery uczelnia wydaje się dopiero rozgrzewką na drodze do samorozwoju, mimo że wyższe wykształcenie jest nadal przepustką do lepszych stanowisk i awansów.
Twórcy Coursera.org, platformy oferującej setki darmowych kursów na prestiżowych uczelniach, odpowiedzieli na realną potrzebę powszechnego dostępu do szkolnictwa wyższego. Jest to duża szansa dla tych, którzy chcą podwyższyć standard swojego życia poprzez lepsze wykształcenie, a z wielu względów nie mogą wybrać się na studia. Już kilka tygodni po uruchomieniu pierwszych kierunków stało się jasne, że mamy do czynienia z przełomem.
Kilka miesięcy po uruchomieniu platformy każdy, kto ma dostęp do internetu, może wybierać spośród 200 kursów prowadzonych przez wykładowców tak renomowanych uczelni, jak Stanford, Princeton, Brown, MiT czy Univeristy of London. Łącznie w projekcie uczestniczą już 33 uczelnie z całego świata. Niemal co miesiąc dołączają kolejne.
Według danych dostępnych na stronie głównej, już ponad 1,5 mln osób uczestniczyło lub uczestniczy w kursach na platformie Coursera. W czym tkwi tajemnica sukcesu? Jak to możliwe, że to, co najlepsze w edukacji, staje się dostępne za darmo, dla każdego?
Największa zmiana zaszła w sposobie myślenia o nauczaniu. Zaczynamy oddzielać dostęp do wiedzy od dostępu do uczelni. Wykładowcy akademiccy, którzy wierzą w to, co robią i oddają się temu całym sercem, chętnie dzielą się doświadczeniem z każdym, kto jest wystarczająco zmotywowany, by z tego korzystać. Internetowe platformy edukacyjne umożliwiają im efektywne działanie na dużą skalę.
Przykładowo: na kurs "Maszyn uczących się", realizowany przez Stanford, standardowo zapisuje się ok. 400 osób. Są to zajęcia cieszące się dużym zainteresowaniem. Kiedy udostępniono je za pośrednictwem Coursera, zapisało się na nie ponad 100 tys. osób. Gdyby prowadzący, Andrew Ng, chciał dotrzeć ze swoim programem do takiej liczby studentów tradycyjnymi metodami, zajęłoby mu to ok. 250 lat!
Nie oznacza to, że dotychczasowy system ulegnie diametralnej zmianie. Uczelnie będą istniały tak długo, jak długo ktoś będzie chciał płacić za bycie nauczanym - niezależnie od tego, czy finansowanie odbywa się z pieniędzy publicznych czy prywatnych.
Czy więc wiedza zdobywana w internecie jest gorsza od nauki na uniwersytecie?
Badania opublikowane przez Departament Edukacji USA dowodzą, że nauczanie online jest przynajmniej tak samo efektywne, jak nauka w kontakcie bezpośrednim z wykładowcą.
Twórcy Coursera zastosowali w praktyce powszechnie znane narzędzia edukacyjne. Proste quizy, stanowiące element każdego wykładu wideo, motywują do aktywnego uczestnictwa. Regularne testy i prace domowe w trakcie trwania kursu zmuszają do praktycznego stosowania nowo zdobytej wiedzy na bieżąco.
Dostęp do pełnych materiałów z wykładów online pomaga dobrze przygotować się do egzaminu końcowego. Te proste wydawałoby się zasady - regularność, zaangażowanie, dostęp do materiałów - leżą u podstaw skuteczności Coursera.
Polskie uczelnie powinny ponownie zadać sobie pytanie, czym jest produkt, który oferują. Dyplom szkoły wyższej wydaje się ulegać dewaluacji, a praktyczną wiedzę każdy może już zdobyć za darmo online. Czemu więc ma służyć studiowanie?
Już wkrótce może się okazać, że studia to droga przygoda towarzyska dla ludzi, którzy opóźniają start w dorosłe życie. Wszyscy ci, którzy będą chcieli przekuć swoją ambicję i przedsiębiorczość w sukces, będą mogli z powodzeniem łączyć zdobywanie doświadczenia w pracy z korzystaniem z wyśmienitej oferty edukacji online.
"Kiedyś przekonasz się, że największym błędem było wydanie pięćdziesięciu tysięcy na wiedzę, dostępną za półtora dolara w bibliotece publicznej" - te kultowe już słowa z filmu "Buntownik z wyboru" nabierają dziś nowego sensu. Tym bardziej, że nie dotyczą już tylko garstki genialnych umysłów, ale każdego, kto poświęci dwie godziny tygodniowo, by uczyć się na najlepszych uczelniach świata.
Roman Łoziński