Najniebezpieczniejsze wody świata
Pełne niebezpieczeństw uwolnienie kapitana Richarda Phillipsa to tylko jeden z epizodów związanych z ogólnoświatowym renesansem morskiego piractwa, który rozpoczął się przed dekadą.
Jeszcze przed tygodniem, przeciętnemu Amerykaninowi z piractwem morskim kojarzył się raczej Johnny Depp niż Somalia. Jednak pojmanie i pełne niebezpieczeństw uwolnienie kapitana Richarda Phillipsa to tylko najbardziej nagłośniony z epizodów związanych z ogólnoświatowym renesansem morskiego piractwa, który rozpoczął się przed dekadą.
Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze wody świata
Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze plaże świata
Na zdjęciach: Najniebezpieczniejsze kraje świata
Na zdjęciach: Najbardziej zdradliwe szczyty górskie
Na zdjęciach: 10 najniebezpieczniejszych plaż świata
U źródła problemu leży rozwój międzynarodowego handlu w poprzednich dwóch dekadach, który zapełnił wody oceanów kontenerowcami, masowcami oraz supertankowcami o ładowniach i pokładach wypełnionych dosłownie wszystkimi towarami świata. Aktualnie 80 proc. światowego transportu realizowane jest drogą morską. W każdej chwili na oceanach całego świata pływa ponad 10 milionów kontenerów.
Nowy rodzaj piratów
Wzmożony ruch na oceanach (i zawartość ładowni) dał początek fali piractwa morskiego i nowemu rodzajowi piratów, najkrwawszych w dziejach świata. Pomiędzy rokiem 2000 a 2006 zgłoszono ponad 2400 napaści na morzach, prawie dwa razy tyle, co w ciągu poprzednich sześciu lat. Pomimo, że nasilenie ataków ze strony piratów zwiększyło się w tym czasie przynajmniej trzykrotnie, ich rzeczywista liczba nie jest do końca znana. Kompanie frachtowe często nie zgłaszają napadów, obawiając się, że mogłoby to doprowadzić do zwiększenia wysokości składek ubezpieczeniowych.
Prawie wszystkie agencje rządowe monitorujące piractwo morskie uważają, że oficjalne dane są znacznie zaniżone. Rząd australijski szacuje, że faktyczna liczba napaści pirackich jest aż o 2000 proc. wyższa. Ocenia się, że każdego roku powodują one straty w wysokości od 13 do 16 miliardów dolarów i że liczby te w najbliższych latach jeszcze wzrosną.
- Piractwo nie zanika - mówi Peter Chalk, analityk do spraw bezpieczeństwa międzynarodowego w RAND Institute. - Wręcz przeciwnie, staje się ono coraz bardziej brutalne i stanowi istotny problem. Jest tylko kwestią czasu, kiedy trzeba się będzie nim poważnie zająć.
Stawianie tamy pladze
Pewne kroki zostały zresztą już poczynione. Niebezpieczeństwo niszczycielskiego dla środowiska wycieku z tankowca, jaki mógłby mieć miejsce w wyniku napaści, zmusiło w końcu społeczność międzynarodową do zajęcia się postawieniem tamy tej pladze. Prawo międzynarodowe zezwala okrętom rządowym dowolnego kraju na działania przeciwko wszelkim aktom piractwa, jakie mają miejsce na wodach międzynarodowych. 30 października 2007 roku dwa amerykańskie niszczyciele, USS Porter oraz USS Arleigh Burke, zaatakowały i zatopiły dwie jednostki używane przez somalijskich piratów, którzy wcześniej przejęli japoński tankowiec Golden Mori.
4 kwietnia 2008 roku, luksusowy francuski jacht Le Ponant przemierzał Zatokę Adeńską między Jemenem a Somalią, gdy rój łodzi motorowych otoczył tę 32-kabinową, trzymasztową jednostkę. Wkrótce na pokład wdarła się banda somalijskich piratów porywając jacht wraz z 30 osobami znajdującymi się na pokładzie.
Kolejny tydzień upłynął na negocjacjach zakończonych przekazaniem zakładników przedstawicielom francuskiej armii 11 kwietnia w zamian za okup, którego wysokość utajniono. Niedługo po zakończeniu wymiany, oddział francuskich komandosów wytropił piratów w odległej zbuntowanej prowincji Puntland, położonej na północy Somalii. Żołnierze zaatakowali z helikopterów na otwartym odcinku drogi pośród pustyni, by pojmać sześciu bandytów.
Można atakować piratów z Somalii
Spodziewajmy się kolejnych interwencji. W ubiegłym roku Rada Bezpieczeństwa ONZ zatwierdziła przepisy, które pozwoliły amerykańskiej armii atakować piratów z Somalii. Jednak Somalia nie jest jedynym krajem, gdzie piraci są tak świetnie zorganizowani. Właściwie, to Somalia niedawno dołączyła do grona współczesnych rejonów szczególnie zagrożonych piractwem morskim. Wody Azji południowo-wschodniej mają najgorszą sławę na świecie od roku 2000. Wtedy to Malezja i Indonezja zajęły czołowe miejsca w rankingu obszarów, które upodobali sobie morscy bandyci. Marynarze mogą mieć również kłopoty na wodach Nigerii i Iraku.
W odróżnieniu od dawnego piractwa, dzisiejsze często jest realizowane przez złożone organizacje przestępcze, w skład których wchodzą doświadczeni bojownicy, wyposażeni w ślizgacze, telefony satelitarne i nawigację GPS. Zatrzymani niedawno somalijscy piraci przyznali, że należeli do zorganizowanej bojówki, która praktyk pirackich używała do gromadzenia funduszy. Tego typu organizacje zaczęły przeprowadzać ataki z kilku statków na raz, wykorzystując taktyki wzorowane na wojskowych.
Cechą piractwa stała się przemoc
Zwłaszcza w okresie ostatnich 5-10 lat, nieodzowną cechą piractwa stała się przemoc. Zdaniem Chalka, nielegalny handel bronią, który narodził się po upadku Związku Radzieckiegow 1991 roku, wielu osobom znacznie ułatwił wejście na piracką ścieżkę. To właśnie handel bronią sprawił, że stała się ona tania i dostępna w wielu miejscach na świecie.
Pięć czy sześć lat temu, piraci atakowali, używając maczet, noży i pistoletów. - Dzisiaj są wyposażeni w karabiny maszynowe AK-47, M-16 i wyrzutnie granatów - mówi Noel Choong, obecny dyrektor komórki do spraw zwalczania piractwa przy International Maritime Bureau w Kuala Lumpur w Malezji.
Powoduje to ogromne zagrożenie nie tylko dla załóg atakowanych statków, ale również dla bezpieczeństwa morskiego w ogóle, porzucone statki dryfują bowiem samotnie po wodach. - W wielu cieśninach, gdzie często dochodzi do ataków, stwarza to poważne ryzyko kolizji - twierdzi Chalk.
Jayant Abhyankar, zastępca dyrektora International Maritime Bureau, na konferencji w Singapurze mówił między innymi: - Prawda jest taka, że dzisiejsze piractwo to brutalny, krwawy i bezwzględny proceder. Jeszcze bardziej przerażająca jest bezsilność ofiar, zdanych jedynie na siebie, które nie mogą liczyć na rychły ratunek.