Największa kompromitacja rządów RP

Na naszych oczach dokonuje się największa w historii migracja obywateli polskich poza granice kraju. Wyniki badań opinii społecznej przeprowadzone przez SMG/KRC są przerażające - co czwarty Polak rozważa chęć emigracji, natomiast wśród ludzi z wyższym wykształceniem co trzeci widzi swoją karierę u zagranicznego pracodawcy.

Ubywa nam młodych ludzi i znacznie przybliża się widmo katastrofy demograficznej w Polsce. Osłabiony został nasz system ubezpieczeń społecznych oparty na zasadzie solidarności międzypokoleniowej - jeśli jedno pokolenie nam zniknie, drugie będzie żyć w nędzy.

Strata i hańba

Migracja za granicę po chleb to wielka niepowetowana strata najcenniejszego dobra narodowego jakim jest kapitał ludzki. Szukanie pracy za granicą przez obywateli danego kraju to wielka hańba dla jego władz. Kompromitacją polskich elit rządzących odpowiedzialnych za stan państwa polskiego jest tak ostentacyjne marnotrawienie ogromnego potencjału kwalifikacji, doświadczenia i energii ludzi, którym skandalicznie wysokie bezrobocie uniemożliwia pracę i rozwój w kraju. Stąd ostentacyjne ogłaszanie jako sukces polityczny faktu otwarcia kolejnego rynku pracy jest dużym nieporozumieniem i pomieszaniem wartości.

Reklama

Najwyższy czas, aby Polacy przestali być pariasami bogatego Zachodu. Obecnie posiadamy dobrze wykształcone i pracowite społeczeństwo - istnieje więc potencjał dla rozwoju Polski. Niestety, jest on na naszych oczach marnotrawiony i degradowany. Wśród wyjeżdżających za granicę większość stanowią osoby wykształcone, kreatywne, ambitne i młode. Ubywa nam wysokiej klasy specjalistów. Już obecnie daje się odczuć niedobór fachowców wielu ważnych profesji.

Szacunki na temat liczby obywateli RP, którzy wyjechali po akcesji za granicę są rozbieżne. Znawca rynku pracy, Michał Boni ocenia, że w krajach Unii Europejskiej jest zatrudnionych 1,2 mln Polaków. Jak wielu pozostanie na stałe za granicą - pokaże przyszłość. Jednak Ci, którzy się tam zaczną urządzać będą ściągać rodziny i przyjaciół. Taka sytuacja jest wygodna dla naszych polityków: setki tysięcy ludzi wyjeżdża za granicę - spada więc stopa bezrobocia. Rząd może pochwalić się lepszymi wskaźnikami.

W wyniku wyjazdów młodych ludzi następuje proces ubożenia demograficznego narodu - to przyspieszone starzenie się polskiego społeczeństwa. Będzie on postępować tak długo, dopóki nie powstaną w naszym kraju warunki dla normalnej egzystencji i kreowania swojego losu zgodnie z własnymi możliwościami. A wszystko zależy od tego, czy polska gospodarka będzie się stabilnie rozwijać, czy będzie spadać bezrobocie, a wzrastać wynagrodzenia. Nie bez znaczenia jest niepewność, co do kierunku zmian demokratycznych w Polsce. Obserwacja sytuacji w Polsce nie napawa optymizmem.

Najważniejsze przyczyny

Według Jeremiego Mordasewicza, eksperta Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", główną przyczyną emigracji jest ogromna różnica wysokości zarobków w Polsce i krajach Zachodu. Praca tam daje lepsze warunki budowy bytu materialnego, nawet po uwzględnieniu znacznie wyższych kosztów utrzymania. Jedynie poprzez prowadzenie dobrej polityki gospodarczej możliwe byłoby zmniejszenie dystansu dzielącego nas od Zachodu. Niezbędne jest więc zwiększenie nakładów inwestycyjnych na modernizację gospodarki.

Znacznie więcej, niż inne kraje zachodnie, a nawet niż nasi geograficzni sąsiedzi, wydajemy na świadczenia społeczne. Dotychczasowa i obecna polityka gospodarcza rządu, nastawiona na bezpodstawne rozdawnictwo nie sprzyja inwestowaniu w rozwój. Na przykład Czesi przeznaczają półtora razy więcej na inwestycje. Wartość inwestycji zagranicznych w przeliczeniu na głowę jest trzykrotnie wyższa, niż u nas. Nic dziwnego, że budują autostrady i powstaje tam nowoczesny przemysł, co daje pracę wielu ludziom i nie zmusza ich do tułaczki za pracą - mówi ekspert Lewiatana.

Kolejna istotna przyczyna wyjazdów zagranicznych według Jeremiego Mordasewicza, to wysokie w stosunku do zarobków ceny mieszkań. Człowiek bez pracy lub zatrudniony na czarno nie uzyska kredytu w banku, a koszty wynajmu lokalu w dużych aglomeracjach dających możliwość uzyskania pracy mogą pochłonąć nawet całość zarobków. Stąd, zamiast drogę do Warszawy, Polacy wybierają lot do Londynu.

Znajomości i układy

Przy poszukiwaniu pracy, kwalifikacje wykształconych Polaków mają często drugorzędne znaczenie. Najpoważniejszym atutem są znajomości i układy - szczególnie w firmach państwowych i urzędach. Kiedy górę bierze nepotyzm czy korupcja, uczciwy człowiek może czuć się nieswojo.

Elity władzy pochłonięte waśniami i rozliczeniami z historią graniczącymi z histerią, nie zauważają umykającego świata. Kto nie chce na to patrzeć i jest odpowiednio zdeterminowany - wyjeżdża. Tak wielu ludzi opuszczających Polskę utraciło nadzieję na godziwe w nim życie, porzucając wiarę w odpowiedzialność i uczciwość polityków obecnej i przyszłych kadencji.

Błędna polityka społeczna nastawiona na bezpodstawne rozdawnictwo, tolerowanie procederu wyłudzania rent, nadanie przywilejów różnym grupom zawodowym czy obniżanie wieku emerytalnego na koszt uczciwie pracujących powoduje zmniejszenie środków na nakłady inwestycyjne, generujące nowe miejsca pracy. Efektem tego jest najniższy w Europie wskaźnik aktywności zawodowej.

- Zaledwie 52 proc. społeczeństwa polskiego w wieku produkcyjnym pracuje zawodowo. Dla porównania w Republice Czeskiej udział ten wynosi 65 proc. i jest zbliżony do średniej unijnej - mówi Mordasewicz. Zadłużenie sektora finansów publicznych realizowane na koszt przyszłych pokoleń rośnie z każdym miesiącem i przekroczyło już kwotę pół biliona złotych. Biorąc pod uwagę wiele skrajnie negatywnych czynników uważam, że szanse na trwały, a nie tylko koniunkturalny rozwój Polski i zdecydowaną poprawę bytu narodu są niewielkie. Znajdujemy się na przedostatnim miejscu wśród krajów UE pod względem dochodu narodowego na mieszkańca liczonego według siły nabywczej. Stanowi on 50 proc. średniej unijnej. Wyprzedziła nas Litwa, a za nami jest tylko Łotwa. W związku z tym, migracja zarobkowa Polaków za granicę jest nieunikniona i korzystniejsza, niż wegetacja w kraju.

Beznadziejność sytuacji

Dlatego uważam, że liczba wyjeżdżających za pracą będzie wzrastać. Ci, którzy tam się zaadaptują będą ściągać rodzinę i przyjaciół. Po Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji swe drzwi otwierają kolejne kraje, co może wzmóc ten proces. Nie bez znaczenia są wyjazdy do Stanów Zjednoczonych, w których zawsze istniały ogromne możliwości zarobkowania, a także osiedlania się na stałe. Za kilka lat swoje rynki otworzą wszystkie kraje unijne. Powstaje pytanie, kto wówczas zatrzyma ten exodus.

Znamienne są wypowiedzi na forach internetowych zamieszczane przez ludzi, którzy znaleźli się za granicą. Z wypowiedzi internautów wynika wielka gorycz wobec Polski, w której nie mogli znaleźć miejsca i wielka nadzieja na ułożenie sobie życia w nowej Ojczyźnie. Ewa z Anglii pisze: "Ja jestem w tej chwili w Anglii. To jest inny świat. Tutaj pracując za najniższą średnią krajową stać mnie na opłacenie mieszkania, wyżywienie, cotygodniowy wypad na dyskotekę, kupno drobiazgów typu lap-top, MP3 i najnowszy telefon. Tutaj żyje się po prostu inaczej. Życie jest dużo tańsze niż w Polsce w stosunku do zarobków, dlatego myślę, że większość Polaków zostanie w krajach UE na stałe. Anglia jest ich nową "Ziemią Obiecaną" - niestety. Większość mówi, że daje sobie 5 lat i wróci, ale wątpię, że będzie do czego".

Z większości wypowiedzi wynika, że nasi rodacy za granicą czują żal i wstydzą się zachowania polityków, którzy dość niefortunnie kreują markę Polski.

Nie tędy droga

Przedsiębiorcy za granicą bardzo chwalą sobie modelowych pracowników znad Wisły. W Wielkiej Brytanii aż 97 proc. nie korzysta z zasiłków. Przeważająca liczba Polaków za granicą podejmuje pracę poniżej swoich kwalifikacji. Na Wyspach, polski imigrant to zazwyczaj człowiek młody w wieku 18-40 lat, energiczny, pracujący ciężko w fabryce, na budowie, w magazynie, hipermarkecie, barze, na recepcji czy farmie.

Niejednokrotnie jest to człowiek z dyplomem wyższej polskiej uczelni. Mieszka często w zatłoczonych mieszkaniach o fatalnym standardzie. Ma również uzasadnione powody do narzekania na lokalną żywność, wysokie ceny, ruch lewostronny i ... pogodę. Jak widać mamy do czynienia ze zjawiskiem marnotrawienia wiedzy nabytej na koszt polskiego podatnika. Pragnę tu dodać, że bez żadnych inwestycji w kształcenie - kraje, które otworzyły rynki pracy uzyskały nie tylko cenną siłę napędową dla swych ekonomii, a także został tam rozwiązany problem wykonywania prac, którymi gardzili miejscowi.

Czy faktycznie emigracja zarobkowa przyczynia się do wzrostu gospodarczego kraju lub regionu? Przykład Hiszpanii i Irlandii nie jest adekwatny do Polski, gdyż dla osiągnięcia korzyści z emigracji sytuacja w kraju musi być przynajmniej normalna. Województwa podkarpackie, warmińsko-mazurskie, lubelskie i opolskie, charakteryzują się od dziesiątków lat najwyższymi wskaźnikami emigracji zarobkowej. Nie przełożyło się to jednak na sytuację ekonomiczną tych regionów.

Według klasyfikacji przeprowadzonej przez Eurostat, spośród 254 regionów w UE to właśnie te województwa znajdują się w grupie najbardziej zacofanych pod względem ekonomicznym, mimo licznych transferów dewiz z zagranicy. Wskaźnik mierzący dochód narodowy według siły nabywczej przypadający na jednego mieszkańca (Purchasing Power Standard - "PPS") jest tam trzykrotnie niższy niż średnia unijna i o jedną trzecią niższy niż średnia dla Polski.

Rachunek zysków i strat

Nie widzę podstaw do twierdzenia, jakoby emigracja zarobkowa sprzyjała gospodarce naszego kraju. Może ona powodować poprawę położenia poszczególnych rodzin, co niestety często jest sytuacją przejściową. W wielu przypadkach zarobione na saksach pieniądze służą utrzymaniu rodziny pozbawionej pracy w kraju i nie są przeznaczane na inwestycje trwałe. Tylko nieliczni organizują własne firmy.

Większość wyjeżdżających nie planuje osiedlić się w obcym kraju, jednak po trzech latach pobytu więzi z krajem mogą być tak osłabione, że decyzja zostaje zmieniona.

Osoby pracujące za granicą nie zasilają naszego systemu ubezpieczeń społecznych. Nowa umowa w sprawie unikania podwójnego opodatkowania podpisana z Wielką Brytanią skłoni większość do płacenia podatku w całości na Wyspach, ponieważ prawo podatkowe jest tam korzystniejsze (choćby ze względu na wyższe niż w Polsce progi podatkowe). Nasi rodacy stanowią obecnie około 60 proc. legalnych emigrantów w Wielkiej Brytanii, stąd podejmując legalnie pracę będą zasilać kasę brytyjskiego fiskusa i systemu ubezpieczeń społecznych.

Nie można zapominać, że w wyniku wyjazdów specjalistów i naukowców, których kariera była niejednokrotnie skutecznie blokowana w Polsce, zmniejszy się nasz potencjał intelektualny i naukowy. Obecnie pod względem nakładów na B+R znajdujemy się na jednym z ostatnich miejsc w Unii. W efekcie nastąpi obniżenie i tak już niskiej konkurencyjności naszej gospodarki.

Pozostawieni sobie Nie wszyscy, którzy chcieli poprawić swój byt materialny za granicą osiągnęli cel. Zdarzają się przypadki wykorzystywania naszych rodaków do niewolniczej pracy. Dramatyczne wieści płynęły ostatnio z Włoch. Wielu Polaków jest bezdomnych i koczuje razem z kloszardami, popada w nałogi, a także konflikty z prawem. Odpowiedzialność za ludzkie dramaty spada na polskie rządy.

Masowe wyjazdy do obcego państwa rodzą różne problemy natury administracyjnej i prawnej. Nie ulega wątpliwości, że państwo polskie musi w takiej sytuacji zwiększyć obsadę polskich placówek konsularnych - obecnie nie są one w stanie wykonywać obowiązków wynikających z artykułu 36 Konstytucji RP (należycie obsługiwać i pomagać naszym rodakom za granicą). Niestety urzędników konsularnych tam nie przybywa, za to tworzone są nowe super-urzędy w kraju.

Nie bez znaczenia jest także fakt, że duża część wyjazdów za granicę po chleb przyniesie negatywne skutki dla więzi rodzinnych. Za przywiezione tysiące dolarów niejednokrotnie nie można już odzyskać utraconego czasu, który winien być przeznaczony dla rodziny. Tak więc przy ocenie tego zjawiska należy wziąć pod uwagę szeroko rozumiane koszty społeczne.

Niezależnie od tego, jak byśmy oceniali zjawisko obecnej migracji zarobkowej Polaków, nie ulega wątpliwości, że jej pozytywne i negatywne skutki w znaczący sposób wpłyną na sytuację ekonomiczną i społeczną Polski.

Odpowiedzialność i jej brak

Dlatego - na zagrożenie poniesienia utraty najlepszych pokoleń - należy reagować odpowiednio wcześnie, tworząc ludziom warunki rozwoju w Ojczyźnie. Wobec wzrastającej niepewności co do kierunku zmian ustrojowych i demokracji, jedynym pewnym kapitałem Polski są obywatele.

Jeśli elity władzy nie będą zajmować się tworzeniem nowej rzeczywistości opartej na najlepszych standardach europejskich i światowych, tkwiąc w niekończących waśniach i sporach, to jeszcze setki tysięcy wykluczonych społecznie Polaków poszuka Ojczyzny poza krajem ojców.

Młodzi ludzie nie pozwolą się obecnie karmić ideologią, jak się to obecnie próbuje czynić, wzorem poprzedniego systemu. Przywiązują oni za to dużą wagę do swej rodziny i standardu jej życia. Stąd będą poszukiwać źródeł jej utrzymania i rozwoju na poziomie adekwatnym do współczesnego świata - także poza granicami kraju ojców, którzy są odpowiedzialni za ten karygodny proceder.

Jan Mazurek

Gazeta Małych i Średnich Przedsiębiorstw
Dowiedz się więcej na temat: kompromitacja | odpowiedzialność | rp. | rząd | ludzi | migracja | wyniki badań | rzad | rząd RP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »