Nawet pan z kiosku ma więcej...

Ponad stu sędziów odeszło do innych zawodów tylko w ostatnim czasie. Kolejni zamierzają pójść w ich ślady albo zastanawiają się nad formą protestu - informuje "Dziennik Polski".

Sędziowie ostrzegają: "Grozi nam zapaść podobna do tej, która dopadła sądownictwo w latach 90. Zapłacą za to wszyscy obywatele, czekając latami na wyroki". Dlatego chcą negocjować z rządem plan podwyżek - tak, by średnia pensja sędziego wyniosła 10 tys. zł. Obecnie zarabiają niemal dwa razy mniej.

"Doszło do tego, że w sądach, w których trwają obecnie remonty, najlepiej opłacanymi fachowcami nie są bynajmniej sędziowie, lecz członkowie ekip remontowych" - napisali w liście liderzy tarnobrzeskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Wyrazili głośno to, o czym w środowisku mówi się od dawna. Zaapelowali "do wszystkich sędziów o bezzwłoczne podjęcie skutecznych działań mogących doprowadzić do zmiany upokarzającej sytuacji" - cytuje gazeta.

Reklama

Przed świętami poparli ich oficjalnie sędziowie z Poznania i Gdańska, a nieoficjalnie - wszyscy (kolejne uchwały są gotowe). Czarę goryczy przelali posłowie, obcinając środki na podwyżki dla sędziów zaplanowane w budżecie przez poprzedni rząd. - Jesteśmy jedyną grupą zawodową opłacaną z kasy państwa, która nie dostała w tym roku żadnych podwyżek. I jedyną grupą prawniczą, w której płace realne zmalały. A np. dochody kancelarii prawnych wzrosły w ostatnim czasie o 30-40 proc. - mówi Waldemar Żurek, rzecznik krakowskiego Sądu Okręgowego i "Iustitii". Tylko z jego wydziału odeszło w ostatnim czasie trzech sędziów.

Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Maja Rymar potwierdza: "W ostatnich miesiącach odeszła z wydziału cywilnego dwójka sędziów, do tego po jednym z gospodarczego i pracy. Dwóch poszło do notariatu i dwóch do kancelarii radcowskich. Po każdej rozmowie czułam zażenowanie. Bardzo dobrzy sędziowie przychodzili do mnie i prawie płakali, że muszą odejść; że kochają tę pracę, ale nie mają jak utrzymać rodzin. Rodzice, którzy im dotychczas pomagali przechodzą na emerytury i w zasadzie trzeba by im teraz pomagać, a nie ma z czego" - opowiada.

- To, że pan prowadzący kiosk w sądzie zarabia więcej niż sędzia, jest na pewno korupcjogenne. Jak i to, że sędziowie muszą dorabiać np. wykładami dla przedsiębiorców. Nawiązują tam kontakty, które niekoniecznie powinni utrzymywać - mówi "Dziennikowi Polskiemu" Żurek.

PAP/Dziennik Polski
Dowiedz się więcej na temat: sędziowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »