Neapol nie chce oszczędności
Wyjazdowe posiedzenie władz Europejskiego Banku Centralnego wywołało w czwartek burzliwą reakcję. Na ulicach Neapolu (stolica regionu Kampania) demonstrowano przeciw oszczędnościowej polityce banku.
W mieście, gdzie obradują prezesi narodowych banków emisyjnych krajów strefy euro, doszło do zamieszek. Z policją starła się grupa kilkuset antyglobalistów.
Pierwsze dwa kilometry pochód protestujących przeciwko obradom przeszedł spokojnie. Gdy zbliżył się do pałacu Capodimonte, gdzie prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi rozmawiał z szefami banków krajowych, trzystuosobowa grupa z długą drabiną próbowała dostać się do środka. Policja użyła najpierw armatek wodnych, potem gazów łzawiących. Atak został odparty.
Już wcześniej atmosfera w Neapolu była gorąca z powodu zawieszenia w czynnościach burmistrza miasta. Były prokurator Luigi De Magistris skazany został kilka dni temu na 15 miesięcy za nadużycie, jakiego dopuścił się, gdy był sędzią śledczym w Kalabrii. Bez zezwolenia kazał założyć podsłuch telefoniczny kilku miejscowym politykom. Nakłaniany do ustąpienia De Magistris zapewnił, że tego nie zrobi. Uważa się wciąż za burmistrza i zamierza urzędować na trawniku przed neapolitańskim ratuszem.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze