NFZ rusza z kontrolami w Polskę
Winny jest zły system pomocy medycznej w Polsce. Tak prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz skomentował sprawę śmierci 2,5 letniej dziewczynki ze Skierniewic, której nie udzielono na czas pomocy.
Hamankiewicz powiedział w Jedynce, że system pomocy medycznej w Polsce nie działa tak jak powinien. Jest on bowiem oparty na podziale zakładającym zbyt liczne grupy mieszkańców, przez co wydłuża się czas dotarcia do chorego. Na taką grupę przypada też jeden lekarz nocnej pomocy medycznej, który jest przeciążony pracą. W dodatku do tych lekarzy napływają setki pacjentów, którzy nie znaleźli pomocy u lekarzy rodzinnych, bo jest ich za mało.
Dlatego, zdaniem gościa Jedynki, tragedia ze Skierniewic może się powtórzyć gdzie indziej. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej dodał, że samorząd lekarski zbada tę konkretną sprawę. Podkreslał jednak, że jesli mowa o tym, że zawiódł czynnik ludzki, to jest to minister zdrowia Bartosz Arłukowicz, do którego - jak dodał - Naczelna Rada Lekarska zwracała się o zmiany w systemie . Lekarze wielokrotnie informowali ministra o nieprawidłowościach, ale nie uzyskali odpowiedzi. Cały system ochrony zdrowia powinien być nastawiony na ratowanie życia w pierwszej kolejności- mówił Hamankiewicz.
Tymczasem lekarze są obarczeni zbyt wieloma czynnościami biurokratycznymi. Prezes mówił, że zmiany są konieczne, a minister zdrowia powinien mieć wizję i odwagę do ich przeprowadzenia, bo obecny sytem utrudnia działanie służbie zdrowia. Tak jest między innymi z systemem elektronicznej rejestracji medycznej EWUś.
Komentując informacje prasowe o wzrastającej liczbie fałszerstw w placówkach ochrony zdrowia, Hamankiewicz powiedział, że ostatnio wzrosła aktywność kontrolerów z Narodowego Funduszu Zdrowia. Najmniejsze pomyłki w receptach i dokumentach uważają za oszustwo, tak więc podawana przez policję liczba takich przypadków jest zawyżona. Zdaniem prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, polityka NFZ-u prowadzi do sytuacji, w której lekarze starają się wypisywać jak najmniej leków na receptach. Hamankiewicz podkreślił, że lekarz nie jest od taryfikowania medykamentów, a ustawa o refundacji leków jest zła.
Narodowy Fundusz Zdrowia zmienia zakres funkcjonowania leków dostępnych w ramach chemioterapii niestandardowej w leczeniu nowotworów krwi. Jeśli cena leku wynegocjowana z dostawcą będzie wyższa niż założył NFZ, to koszty zakupu poniesie szpital. O sprawie pisze "Nasz Dziennik".
Azacytydyna to podstawowy preparat podawany w terapii przewlekłej białaczki mielocytowej i ostrej białaczki szpikowej. Lek jest skuteczny i ma stosunkowo mało dolegliwe skutki uboczne. Podawana pacjentom pozwala uniknąć przetoczenia krwi i poprawia jakość życia pacjenta. Lekarze nie wyobrażają sobie sytuacji, że szpital będzie musiał dostawać o prawie 200 złotych mniej za ampułkę specyfiku - czytamy w gazecie. Będzie to jednak konieczne, gdy NFZ obniży refundację leku do poziomu efektywności kosztowej.
Szpitale przy kilkunastu chorych, w trakcie kilku miesięcy, będą musiały dopłacać do ich leczenia nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Narodowy Fundusz Zdrowia tłumaczy, że konieczność przeprowadzenia zmian w wycenie świadczeń wymusza nowa, warunkowa rekomendacja Agencji Oceny Technologii Medycznych. NFZ powołuje się też na nowelizację rozporządzenia ministra zdrowia z 2010 roku w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu programów zdrowotnych.
Więcej - w "Naszym Dzienniku".