Nie obejdziemy się bez importu prądu?

Zużycie gazu ziemnego w Polsce będzie rosło, jeszcze długi czas będzie on pełnił rolę stabilizatora systemu energetycznego, zastępując węgiel. Z kolei zużycie paliw powinno być w miarę stabilne w ciągu najbliższej dekady. Niepokojące są natomiast zapowiedzi PSE o potrzebie importu energii elektrycznej, by zapewnić stabilność krajowego systemu energetycznego.

- Jesteśmy w okresie dramatycznych zmian i zwrotów w polityce. Rok temu przedstawiciele ministerstwa energii utrzymywali, że sektor paliw kopalnych jest filarem bezpieczeństwa energetycznego. Teraz widzimy, że paliwa kopalne zostają odstawiane z miksu energetycznego. W tej nowej sytuacji będziemy musieli się odnaleźć - mówił w Rzeszowie podczas konferencji "Bezpieczeństwo energetyczne - filary i perspektywy rozwoju" były prezes PGNiG, a wcześniej minister gospodarki i główny geolog kraju, Piotr Woźniak.

W najbliższych latach będzie postępowała likwidacja górnictwa węgla kamiennego. To samo czekać będzie w dalszej przyszłości sektor naftowo-gazowy. Kluczowe będzie to, jak szybko będą następować kolejne procesy.

Reklama

Rola gazu jeszcze wzrośnie

Woźniak przypomniał, że jeszcze pięć lat temu Międzynarodowa Agencja Energii ogłaszała, że gaz będzie paliwem przejściowym, sygnalizując jednak, że ten okres przejściowy będzie trwał bardzo długo. Zmiany przebiegają jednak w galopującym tempie. Unia Europejska zmierza do celu, jakim jest neutralność emisyjna w 2050 roku. Coraz ambitniejsze są zgłaszane w UE cele dotyczące ograniczenia emisji w 2030 roku. W efekcie również gaz znajdzie się docelowo na cenzurowanym.

Wszystko to wymaga od krajów takich jak Polska ogromnych wysiłków zmierzających do rewitalizacji regionów, które dotychczas oparte były o wydobycie węgla, ale przede wszystkim przestawienia systemu energetycznego na inne paliwa.

- Jeśli chodzi o gaz, spodziewam się, że zostanie w najbliższych latach na tej samej pozycji w miksie energetycznym, albo nawet zwiększy swój udział - mówił Woźniak. - Jestem wielkim zwolennikiem gazu. Paliwo to jest wygodniejsze niż inne paliwa, a jego emisyjność przy spalaniu jest znakomicie niższa niż węgla i ropy - dodał.

Także Sławomir Sieradzki z Gaz-Systemu podkreślał, że konsumpcja gazu w kraju będzie rosła. Od 2015 roku zwiększyła się ona o 30 proc. - Ta tendencja będzie się utrzymywać przez kilka lat. Widzimy to po rozmowach z uczestnikami rynku - informował. Podkreślał, że rola gazu będzie kluczowa w stabilizowaniu systemu energetycznego, w którym coraz większy udział będą miały źródła odnawialne, trochę bardziej niepewne, bo oparte o słońce czy gaz.

Przed ropą dekada względnego spokoju

PERN, spółka działająca w obszarze logistyki naftowej, również myśli o przyszłości. - Mamy świadomość zmian, które zachodzą. Przy czym one nie będą następowały nagle i skokowo. W przypadku odejścia od węgla podany został harmonogram, podobnie będzie i w przypadku ropy - mówił Igor Wasilewski, prezes PERN. - Zużycie paliw w Polsce mniej więcej do 10 lat będzie na stabilnym poziomie, plus minus 1-2 proc. - oceniał.

Wasilewski zwracał uwagę, że z ropy w procesie rafinacji powstają nie tylko paliwa, ale też smary, asfalty, woski czy produkty petrochemiczne. - Wykorzystanie plastiku się gwałtownie nie zmniejszy, widzimy potencjał dla ropy w tym 10-leciu - mówił.

Może zabraknąć prądu?

Piotr Woźniak wyraził natomiast obawy w związku z opublikowanym niedawno komunikatem Polskich Sieci Elektroenergetycznych, z którego wynika, że by utrzymać stabilność krajowego systemu energetycznego, PSE będą musiały importować energię. Będą potrzebować dodatkowych mocy przesyłowych na interkonektorach, czyli połączeniach międzygranicznych, w ilości 2100 MW, czyli ponad 2 GW. - To tyle, ile jest mocy zainstalowanej w elektrowniach przemysłowych obsługujących zakłady przemysłowe - alarmował były szef PGNiG.

- Po pięciu latach uprawiania polityki energetycznej PSE, które regulują rynek, uznały, że nie będzie możliwe utrzymanie stabilności systemu bez źródeł zagranicznych. Ja chcę wiedzieć, co stanie się, gdy prądu zabraknie w Niemczech, czy w Czechach? To w polityce energetycznej powinno być ujęte - mówił Woźniak.

Prof. Leszek Jesień, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej PSE, uspokajał, że import jest czymś naturalnym w przypadku połączonych systemów energetycznych. Mamy jako Polska połączenia ze Słowacją, Niemcami, Czechami, Szwecją i Litwą. - Import to relacja handlową powiązana z cenami. Jeśli mamy cenę wysoką - importujemy. Jeśli natomiast mamy niższą niż sąsiedzi, eksportujemy - informował.

Zdradził, że we wrześniu pojawiły się kłopoty z bilansowaniem systemu, ale pozostały one niewidoczne dla rynku i jego uczestników, bo spółka wsparła się awaryjnym importem. Oczywiście zaznaczył, że konieczna jest budowa nowych źródeł wytwórczych, które zagwarantowałyby tanią produkcję prądu. W przyszłości rozwiązaniem mogłaby być również energetyka jądrowa. Jesień liczy także na rozwój systemów magazynowania energii, które umożliwią przechowywanie nadmiaru energii elektrycznej.

Przyznał jednocześnie, że przyzwyczailiśmy się, by myśleć, że import będzie zawsze dostępny, tymczasem wcale tak być nie musi, szczególnie w sytuacjach krytycznych. Jak zauważył, transformacja ujednolica systemy energetyczne poszczególnych państw. W efekcie pewne zjawiska mogą wpływać negatywnie w jednym czasie na systemy wielu krajów. To rodzi pewne ryzyka i wyzwania dla sektora.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »