Nie ruszać "puszki Pandory"

Polska nie potrzebuje żadnej dodatkowej regulacji spraw roszczeń niemieckich, bo stanowisko niemieckie w tej sprawie jest "krystalicznie jasne" i odpowiada oczekiwaniom Polski - ocenił poniedziałek w Poznaniu były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Klaus Haensch.

Polska nie potrzebuje żadnej dodatkowej  regulacji spraw roszczeń niemieckich, bo stanowisko niemieckie w  tej sprawie jest "krystalicznie jasne" i odpowiada oczekiwaniom  Polski - ocenił poniedziałek w Poznaniu były przewodniczący  Parlamentu Europejskiego Klaus Haensch.

Był on gościem na inauguracji roku akademickiego Wyższej Szkoły Zawodowej "Kadry dla Europy. Odnosząc się do pozwów niemieckich obywateli w sprawie odszkodowań za mienie pozostawione w Polsce, Haensch w rozmowie powiedział, że klarowne stanowisko Niemiec zostało wyrażone m.in. przez b. kanclerza Gerharda Schroedera oraz obecną kanclerz Angelę Merkel, więc Polska nie może mieć w tej sprawie żadnych wątpliwości.

Niemcy potwierdzają wynik II wojny światowej. Nikt nie może kwestionować granic Polski. Władze Niemiec nie będą w żaden sposób wspierać żadnych roszczeń ani pozwów przed Trybunałem Praw Człowieka - powiedział. Jego zdaniem, polskie stanowisko w tej sprawie i dyskusja na temat roszczeń są "trochę zbyt nerwowe".

Reklama

Gdyby stanowisko Niemiec było inne i Niemcy dążyłyby do zmiany status quo, nie byłoby kraju, rządu, partii, który w tym względzie wspierałby Niemcy. Nasz kraj byłby zupełnie odizolowany. Możecie państwo wiele rzeczy Niemcom przypisać, ale nie to, że są tak głupie, żeby się na to decydować - stwierdził.

Haensch zaznaczył, że ewentualne próby zmiany status quo w Europie "otworzyłoby puszkę Pandory" - żądań między wieloma innymi krajami na kontynencie. Jak czytamy w greckiej mitologii, otwarcie tej puszki nigdy nie kończy się dobrze - podsumował. Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego (w latach 1994-1997 z ramienia Partii Europejskich Socjalistów) skrytykował wizytę obecnego przewodniczącego PE Hansa Gerta Poetteringa na sierpniowym zjeździe Ziomkostw Niemieckich. Jego zdaniem, po wczytaniu się w to, co powiedział Poettering, można stwierdzić, że jego zdanie jest zgodne z oficjalnym stanowiskiem Niemiec. Przyznał jednak, że sam nie wybrałby się na to spotkanie. "Jego uczestnictwo w zjeździe mogło być mylącym sygnałem - powinien tego uniknąć" - powiedział Haensch.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »