Nie wierz metce!

Nie można ufać oznaczeniom na metkach ubrań - wynika z kontroli produktów włókienniczych przeprowadzonej przez Inspekcję Handlową.

Kupujesz bawełniane spodnie dla dziecka? Może okazać się, że materiał, z którego je uszyto, składa się w 53 proc. z poliestru.

Poliester zamiast bawełny

To tylko jeden z przykładów tego, jak producenci ubrań wprowadzają nas w błąd. Okazało się, że aż 33,7 proc. zbadanych wyrobów tekstylnych (a skontrolowano ich aż 3377 partii) ma nieprawidłowe oznakowanie. To znaczy, że ich producenci podają na przykład inny skład surowcowy spodni czy bluzki, które kupujemy, niż ten, który faktycznie nam oferują.

Ale na błędnym oznakowaniu nie kończą się problemy konsumentów robiących zakupy w sklepach odzieżowych. Bywa, że jakość ubrań również pozostawia wiele do życzenia. Okazało się bowiem, że blisko 6 proc. skontrolowanych ubrań miało wady jakościowe.

Reklama

Co wypadło najgorzej?

Bluzki, koszule, sukienki, swetry, spodnie, skarpetki, kostiumy kąpielowe, bluzy sportowe, kurtki, szale, apaszki - to wszystko i wiele innych części garderoby sprzedawanych w polskich sklepach trafiło do laboratoriów Inspekcji Handlowej. Kontrolerzy przyjrzeli się ubraniom zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych; dla kobiet, jak i dla mężczyzn, i w końcu - także strojom sportowym.

Która grupa ubrań wypadła w badaniach najgorzej? Raport z kontroli rozwiewa wszelkie wątpliwości: produkty pończosznicze to te, w których niedociągnięć możemy spodziewać się częściej niż w pozostałych wyrobach włókienniczych. Okazało się, że ich producenci często deklarują na etykietach lepsze jakościowo materiały niż te, z których są one rzeczywiście wykonane.

Natura czy syntetyk?

Kiedy kupujemy nowy ciuch, mamy wybór: albo będzie on uszyty z włókien naturalnych (np. bawełny, wełny, lnu, jedwabiu naturalnego), albo chemicznych. Ten drugi rodzaj tkanin dzielimy na włókna sztuczne - wytwarzane ze związków, które występują w przyrodzie (np. wiskoza, jedwab sztuczny, włókna szklane) i syntetyczne - wytwarzane ze związków, które nie występują w przyrodzie (np. poliester, poliamid, akryl, elastan).

Niestety wyniki kontroli pokazują, że często producenci ubrań odbierają nam prawo wyboru materiału, jaki chcemy nosić. Tymczasem obowiązkiem każdego producenta jest umieszczenie na etykiecie lub metce informacji o tym, z jakich rodzajów włókien uszyto dany produkt. Innymi słowy na każdym ubraniu musi znajdować się skład surowcowy. To dla konsumentów bardzo ważna informacja, ponieważ na jej podstawie możemy wybrać, czy chcemy kupić rzecz wykonaną na przykład z poliestru, czy z naturalnego materiału.

Najczęstsze wady

Oto przykłady najczęściej kwestionowanych wad ubrań:

  • Używanie innego materiału niż podany przez producenta na metce

    Przykładowo: rajstopy zamiast deklarowanej dwudziestoprocentowej domieszki elastanu zawierały jedynie 2 proc. Nazwami handlowymi elastanu (włókno syntetyczne) są na przykład lycra, spandex, dorlastan. Im większy dodatek tego włókna, tym rajstopy są bardziej wytrzymałe, rozciągliwe, ale i nie tracą swojego kształtu.

    Zgodnie z inną deklaracją producenta, francuski szal damski miał zostać wyprodukowany w 100 proc. z kaszmiru - w rzeczywistości zawierał 100 proc. wiskozy. Wiskoza jest włóknem sztucznym wytwarzanym z celulozy. Materiał z niej jest delikatny, miękki, błyszczący, przypomina tkaniny naturalne, dlatego na pierwszy rzut oka łatwo ją pomylić z bawełną czy kaszmirem. Nazwa handlowa wiskozy to na przykład rayon.

    Inspektorzy zakwestionowali także spodnie, które zamiast mieszkanki 65 proc. bawełny oraz 35 proc. poliestru zawierały tylko poliester. Poliester to włókno syntetyczne, które nie pochłania wilgoci, dlatego ubrania z tej tkaniny szybko wysychają. Nie gniecie się, ale elektryzuje. Włókna poliestru są bardzo wytrzymałe, w dotyku szorstkie w porównaniu z tkaniną naturalną.

  • Naruszenie ustawy o języku polskim przez używanie nazw obcojęzycznych

    Zgodnie z informacjami na metce klienci mogli kupić ubrania wykonane z między innymi: elany, polyestre, elastanhe baumwolle, polynosic, dorlastanu, mamutu, elastiku w kolorach: bronzo, cappuccino, blumarine.

    Warto przypomnieć, że na metce lub wszywce musimy znaleźć informacje o składzie surowcowym w języku polskim wraz z polskimi nazwami włókien, muszą być one napisane wyraźnym i czytelnym drukiem, wskazane procentowo w kolejności malejącej (np. bawełna 80 proc., poliester 20 proc.).

    Trzeba tu zaznaczyć, że od maja 2012 roku producenci nie mają obowiązku podawania sposobu konserwacji (czyli np. sposobu prania) - obecnie zależy to od ich dobrej woli.

  • Nieprawidłowe oznakowanie ceną

    Brak wywieszek cenowych, brak cen bezpośrednio na towarach, jak i na witrynach sklepowych, nieinformowanie o okresie obowiązywania przeceny czy przyczynie przecenienia towarów, rozbieżności między ceną na wieszaku a wyświetloną w kasie, brak czytników cen w dużych sklepach - to główne nieprawidłowości w tym zakresie. Z tych powodów nieprawidłowości stwierdzono w 25 placówkach (9,6 proc.) spośród sprawdzonych pod tym względem 261 sklepów. Cieszy fakt, że informacje zostały uzupełnione.

    Inspekcja Handlowa przeprowadziła kontrolę produktów włókienniczych w 2011 i 2012 roku Łącznie zbadano 481 przedsiębiorców i 3377 partii różnego rodzaju wyrobów włókienniczych.

Tekst pochodzi z

Pro-Test
Dowiedz się więcej na temat: wierzenia | metki | ubrania | inspekcja handlowa | niewierzący
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »