Nieład w MG?
Sejmowa Komisja Gospodarki pozytywnie zaopiniuje Sejmowi wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra gospodarki Piotra Woźniaka. Podczas wtorkowego posiedzenia komisji za przyjęciem wniosku głosowało 14 posłów, 12 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu.
10 lipca PO złożyła wnioski o wotum nieufności wobec 19 ministrów rządu Jarosława Kaczyńskiego. Zgodnie z sejmową procedurą, wniosek dotyczący każdego ministra wcześniej opiniuje właściwa sejmowa komisja.
Adam Szejnfeld (PO) uzasadniając wniosek powiedział, że uwagi i zarzuty wobec Woźniaka można ująć w jednym - "nieład w funkcjonowaniu ministerstwa i instytucji mu podległych".
Dla ministra gospodarki opinia przedstawiona przez Szejnfelda była "dużym zawodem w kategoriach osobistego żalu". "Uważam, że ocenia była niesprawiedliwa" - powiedział Woźniak.
"Skupił się pan na instrumentach i narzędziach, a nie na celach. Przyszliśmy do rządu Jarosława Kaczyńskiego, aby spełnić kilka celów i w połowie konstytucyjnej kadencji w zasadzie 3/4 celów jest spełnione" - ocenił minister gospodarki, zwracając się do Szejnfelda.
Według posła, ciągłe zmiany zakresów zadań wiceministrów burzyły ład i porządek w resorcie. To - jak podkreślił - dotyczyło także agencji podległych ministrowi gospodarki.
Wśród zarzutów Szejnfeld wymienił brak tworzenia dobrych przepisów prawa oraz uchwalanie złych. Jako przykład złych podał ustawę o wielkopowierzchniowych obiektach handlowych, ustawę o rzemiośle oraz ustawę o karaniu przedsiębiorców. Zarzucił też zaniechania w tworzeniu i realizowaniu prawa, m.in. brak ustawy o działalności gospodarczej oraz przesunięcie terminu utworzenia "jednego okienka" na październik 2008 roku.
Poseł wskazał też pozytywne działania ministra gospodarki. Był to projekt ustawy o specjalnych strefach ekonomicznych. Jednak - jak zaznaczył - powstał on zbyt późno.
Odpierając zarzuty Woźniak mówił: "na mojej głowie było obniżenie bezrobocia z 15,7 proc. na 12,2 proc., a także zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju".
Zdaniem Szejnfelda, ministerstwo, którego szefem jest Woźniak, "nie powinno nazywać się +gospodarki+, tylko +energetyki+; mamy do czynienia z kompletnym przeniesieniem punktu ciężkości zainteresowania tego resortu na tę dziedzinę, z zaniechaniem zainteresowania innymi" - dodał poseł. Ale - jak podkreślił - w tej dziedzinie także nie widzi sukcesów.
Woźniak uważa, że sektor energetyczny jest zdolny do poniesienia dowolnych wydatków na inwestycje. "Sektor nie był zdolny do żadnej inwestycji, a w 2010 roku, najpóźniej w 2011 roku, przy obecnym umiarkowanym tempie wzrostu popytu na energię elektryczną, zrówna się możliwość generacji z chłonnością rynku - co oznacza, że będziemy musieli tą energię importować albo dostarczyć nowe moce produkcyjne" - powiedział.
Podkreślił także, że Polska po raz pierwszy w historii stała się właścicielem, za pośrednictwem spółki PGNiG, złoża gazowego na Morzu Północnym.
Szejnfeld zarzucił Woźniakowi również kryzys w polskim górnictwie. Szef resortu podkreślał natomiast, że tzw. ustawa węglowa po raz pierwszy zakłada prywatyzację kopalń.
Minister przyznał, że ogromnym problemem są stocznie. "Z trzech, które były pod okiem Komisji Europejskiej, dwie wyszły na prostą: Szczecin i Gdynia. Gdańsk jest jeszcze problematyczny, ale i ta pozycja nie jest stracona" - powiedział Woźniak. Dodał jednocześnie, że dokonał kilku zmian kadrowych i zapowiedział kolejne.
"Ostatnio zmieniliśmy kilka osób w Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości; potrzebne są zmiany po to, aby agencje wypełniały swoje funkcje" - powiedział. Dodał, że zmian kadrowych dokonuje na własną odpowiedzialność. "Ja za to odpowiadam i tak będzie. Jeśli uznam, że zarządy lub pojedyncze osoby nie spełniają wymagań, będą zmieniane" - zaznaczył.