Niemcy naciskają na hamulec w sprawie nadzoru bankowego w UE
Niemcy nie spodziewają się, by na najbliższym szczycie UE w czwartek i piątek zapadły konkretne decyzje dotyczące wspólnego nadzoru bankowego - poinformowały w środę źródła rządowe w Berlinie. Wątpliwe jest, by nadzór zaczął funkcjonować z początkiem 2013 r.
"Jesteśmy dopiero na początku prac nad wspólnym nadzorem bankowym. Nie jest to jeszcze ten moment, w którym szefowie rządów mogą podjąć decyzje" - powiedział dziennikarzom wysoki rangą niemiecki urzędnik. Dodał, że na czwartkowo-piątkowym szczycie UE w Brukseli przywódcy zapewne "potwierdzą wolę" ustanowienia wspólnego nadzoru bankowego, ale prace nad szczegółowymi rozwiązaniami muszą być kontynuowane przez ministrów finansów.
Zdaniem rządu w Berlinie na poprzednim, czerwcowym szczycie UE, na którym zapowiedziano utworzenie nadzoru bankowego, nie podjęto żadnych ustaleń, że nadzór ma zacząć funkcjonować już z początkiem 2013 r., jak proponuje Komisja Europejska. "To nie nasz problem, że inni inaczej zinterpretowali postanowienia Rady Europejskiej" - powiedział niemiecki urzędnik.
Kanclerz Angela Merkel wielokrotnie w minionych tygodniach przestrzegała przed zbytnim pośpiechem w pracach nad nadzorem bankowym. Jej zdaniem najważniejsza jest jakość, a nie tempo prac. "To nie oznacza, że nie chcemy pracować szybko, ale musimy doprowadzić do tego, by na końcu powstał lepszy nadzór bankowy niż ten, który mamy obecnie" - powiedziała we wtorek wieczorem.
Zgodnie z decyzjami czerwcowego szczytu UE stworzenie skutecznego nadzoru bankowego jest warunkiem bezpośredniej rekapitalizacji banków ze środków Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego. Dlatego niektórym krajom eurolandu, zwłaszcza Hiszpanii, która musi wspierać swój sektor bankowy, zależy na jak najszybszym uruchomieniu nadzoru.
Tematem najbliższego szczytu UE będą też inne propozycje zacieśniania unii walutowej, w tym proponowany nowy instrument finansowy dla strefy euro, nazywany budżetem eurolandu. Według niemieckich źródeł rządowych Berlin chciałby, aby ten nowy instrument tworzył "system zachęt" dla krajów wdrażających reformy.
"Możemy sobie wyobrazić stworzenie mechanizmu wsparcia finansowego dla krajów eurolandu, które przeprowadzają reformy" - powiedział przedstawiciel niemieckiego rządu. "Byłby to system zachęt do realizacji wymaganych reform gospodarczych. Nie nazywamy tego rozwiązania +budżetem+ strefy euro" - zaznaczył.
Dodał też, że mechanizm ten dysponowałby "ograniczonymi środkami", pozyskanymi ze składek albo podatku od transakcji finansowych, i byłby rozwiązaniem tymczasowym.
Tematem dyskusji na szczycie mogą być też pomysły na reformy instytucji UE, które przedstawił we wtorek niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Opowiedział się on m.in. za nadaniem komisarzowi UE ds. walutowych większych kompetencji, w tym prawa do wetowania projektów budżetów krajów członkowskich, jeśli nie spełniają one zasad dyscypliny finansowej. Zdaniem Schaeublego należałoby też uelastycznić zasady głosowania w Parlamencie Europejskim, tak by w sprawach dotyczących tylko określonych grup krajów, jak strefa euro czy obszar Schengen, mogli wypowiadać się tylko eurodeputowani z krajów, których te decyzje bezpośrednio dotyczą.
Według źródeł rządowych Merkel "podziela analizę" swego ministra finansów. Berlin uważa, że na grudniowym szczycie UE powinny zapaść decyzje, czy reformy instytucjonalne, służące ustabilizowaniu strefy euro, powinny zostać przeprowadzone w drodze zmiany unijnych traktatów i czy w tym celu zwołany zostanie Konwent.