Niemcy nadal przeciwne embargu na ropę i gaz z Rosji

Nawet po wstrząsających informacjach z ukraińskiej Buczy niemiecki minister gospodarki i wicekanclerz Robert Habeck jest przeciwny natychmiastowemu embargu na ropę i gaz z Rosji.

Po ujawnieniu w miniony weekend wstrząsających zdjęć z ukraińskiego miasta Bucza pod Kijowem niemiecki rząd zapowiada zaostrzenie sankcji wobec Rosji, ale nadal sprzeciwia się wprowadzeniu natychmiastowego embarga na import rosyjskiego gazu, węgla i ropy.

- Realizujemy strategię, by uniezależnić się od rosyjskiego gazu, węgla i ropy, ale nie natychmiast - powiedział minister gospodarki i wicekanclerz Niemiec Robert Habeck w niedzielę wieczorem (03.04.2022) w telewizji ZDF.

Stanowisko to potwierdził w poniedziałek na konferencji prasowej w Berlinie, wskazując, że ograniczając zależność Niemiec od energii z Rosji "każdego dnia wykonywane są kroki w kierunku embarga".

Reklama

Habeck zapowiedział jednocześnie poparcie dla kolejnych dostaw broni dla Ukrainy, jak również dla nowego pakietu sankcji wobec Rosji. - Dostawy broni i sprzętu wojskowego powinny być, w mojej ocenie, kontynuowane bez ograniczeń i w dużej skali - powiedział Habeck, zastrzegając, że jedynym ograniczeniem jest to, "byśmy sami nie stali się stroną wojny". Według wicekanclerza Niemiec jeszcze w tym tygodniu przyjęty ma zostać "piąty, duży pakiet sankcji" wobec Rosji, który mocniej zdestabilizuje i osłabi rosyjską gospodarkę.

"Jednomyślna decyzja"

Zdjęcia z Buczy, gdzie po wycofaniu się wojsk rosyjskich odkryto masowe groby i kilkaset ciał cywilów, wstrząsnęły opinią publiczną na Zachodzie i nasiliły żądania wysuwane m.in. przez Polskę i kraje bałtyckie, by UE wprowadziła embargo na rosyjski gaz i ropę. Dochody ze sprzedaży tych surowców finansują rosyjską wojnę w Ukrainie - argumentują zwolennicy embarga. Berlin tymczasem wskazuje, że natychmiastowe embargo groziłoby głęboką recesją w Niemczech. Także niemiecki przemysł sprzeciwia się tego rodzaju sankcjom.

O tym, że po informacjach o rosyjskich zbrodniach wojennych w Buczy stanowisko rządu w Berlinie w sprawie embarga jednak drgnęło, świadczyć może wypowiedź niemieckiej minister obrony Christine Lambrecht. W niedzielę w rozmowie z telewizją ARD oceniła ona, że temat dostaw energii musi być przedmiotem rozmów na temat konsekwencji wydarzeń w Buczy. Dodała, że w gronie ministrów państw UE należy także rozmawiać o wstrzymaniu dostaw gazu z Rosji.

W poniedziałek rzecznik niemieckiego rządu zaprzeczał, że jest różnica zdań między minister obrony a ministrem gospodarki. - Nie widzę żadnej różnicy w sprawie sankcji. O sankcjach decyduje wspólnie rząd i są one także uzgadniane z sojusznikami. Każda decyzja zapada jednomyślnie - oświadczył zastępca rzecznika rządu w Berlinie, Wolfgang Buechner.

Nie chciał on też odnieść się do wypowiedzi polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, który w poniedziałek ocenił, że to Niemcy są głównym hamulcowym bardzo zdecydowanych sankcji wobec Rosji. - Nie chciałbym tego komentować w imieniu rządu federalnego - oświadczył Buechner.

(DPA, ARD/widz)

***

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »