Niemcy samodzielnie nie uratują europejskiej gospodarki
Niemcy samodzielnie nie uratują europejskiej gospodarki ani nie będą lokomotywą ciągnącą Polskę.
O ile w latach 2003-2007 dynamika wzrostu polskiego PKB wynosiła tyle, ile wzrost niemieckiej gospodarki plus 3-4%, o tyle po kryzysowym roku 2008 ta zależność znacząco się zmniejszyła i wynosi 1-2%. Oznacza to, że przywrócenie ścieżki szybkiego wzrostu gospodarczego zależy od nas samych - od decyzji polskiego rządu i parlamentu.
Niemcy są największym partnerem handlowym Polski. Ich udział w polskim eksporcie wynosi 26%, a w imporcie - 22%. Wzajemne obroty handlowe wyniosły w 2011 r. 69 mld euro. Jednocześnie dla Niemiec nasz kraj jest zaledwie 13. partnerem handlowym. Niemieckie inwestycje w Polsce wynoszą ponad 20 mld euro, a polskie w Niemczech - 1 mld euro.
- Powyższe statystyki jednoznacznie wskazują na stopień zależności polskiej gospodarki od sytuacji ekonomicznej po zachodniej stronie Odry. Gdy gorzej dzieje się w Niemczech, z kilkumiesięcznym opóźnieniem odczuwamy to w Polsce. Potrzebne są więc: dywersyfikacja handlowa, znalezienie nowych rynków zbytu i skierowanie uwagi przez przedsiębiorców na inne państwa, nie tylko z Unii Europejskiej. W procesie internacjonalizacji powinien pomagać rząd, gdyż leży ona w interesie państwa - mówi ekspert Pracodawców RP Piotr Wołejko.
Ekspert wskazuje, że rząd nie może liczyć na to, że Niemcy pociągną polski wagon, o czym pisał ostatnio "Dziennik Gazeta Prawna". Oprócz wsparcia przedsiębiorców we wchodzeniu na nowe rynki należy rozważyć szereg reform o charakterze strukturalnym: zmniejszenie długu publicznego, deregulację gospodarki, uelastycznienie prawa pracy oraz racjonalizację zatrudnienia w administracji publicznej. - Do tego potrzeba jednak woli politycznej i dialogu z partnerami społecznymi. Pracodawcy RP są do takiego dialogu zawsze gotowi - kończy ekspert.