Niemiecka prasa: Niezależne polskie media umierają w ciszy

Planowany przez PiS podatek od reklam w mediach to część efektywnej taktyki salami, a na skuteczny opór się nie zanosi - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

Taz: Wspomnienie ze stanu wojennego

Niemiecki dziennik  "Sueddeutsche Zeitung" ("SZ") komentuje projekt PiS dotyczący wprowadzenia podatku od reklam, emitowanych w telewizji radiu i internecie, które określa "diabelskim planem". Jak pisze warszawski korespondent gazety Florian Hassel, akcja ponad 40 polskich mediów, które w zeszłym tygodniu na cały dzień wstrzymały nadawanie i publikację, była "spektakularna". Dodaje, że był to protest przeciwko planowanemu specjalnemu podatkowi, "którym polski rząd chce jeszcze bardziej osłabić niezależne polskie media", będące już i tak w nienajlepszej sytuacji finansowej.

Reklama

Zaniedbania Brukseli, Berlina i Paryża

"Narodowo-populistyczny rząd robił to już wcześniej, wykorzystując bogate instrumentarium. I tak polskie firmy państwowe, od koncernu paliwowego Orlen po banki i towarzystwa ubezpieczeniowe, stanowią dużą część rynku reklam. Kto jest krytyczny, ten nie dostaje ogłoszeń i nie będzie już sprzedawany na licznych stacjach benzynowych Orlenu" - pisze Hassel.

Dodaje, że "faktyczny szef polskiego rządu Jarosław Kaczyński od lat realizuje swój cel, jakim jest eliminacja niezależnych mediów" i już w 2015 i 2016 roku oddał telewizję państwową TVP partyjnemu dziennikarzowi. "Jednym z zaniedbań Brukseli, Paryża i Berlina było to, że nie zadziałały natychmiast energicznie przeciwko Polsce" - ocenia dziennikarz "SZ".

"Planowany specjalny podatek jest częścią bardzo efektywnej taktyki salami. Na skuteczny opór się nie zanosi. Niezależne polskie media, tak jak już wcześniej na Węgrzech, umierają cichą śmiercią" - konkluduje Hassel.

"Taz": Wspomnienie ze stanu wojennego

O planowanym w Polsce podatku od reklam informuje też lewicowy berliński dziennik "Die Tageszeitung" ("taz").  Pisze o zamiarze wprowadzenia "kontroli na wzór węgierski". Korespondentka gazety opisuje zeszłotygodniowy protest prywatnych mediów, które przerwały nadawanie i publlikację informacji. "Wielu starszym Polkom i Polakom przypomniało to o stanie wojennym, który generał Jaruzelski wprowadził w Polsce w nocy na 13 grudnia 1981 roku" - pisze Gabriele Lesser, opisując reakcje ludzi na czarne strony tytułowe gazet przed kioskiem na warszawskim Mokotowie. 

Według Lesser niezależne prywatne media w Polsce uznały planowany podatek od reklam za śmiertelny cios. "Inaczej niż kontrolowani przez PiS państwowi nadawcy i katolickie imperium medialne ojca Tadeusza Rydzyka nie otrzymują one rocznych państwowych dotacji sięgających milionów a nawet miliardów złotych. Potrzebują wpływów z reklam i boją się o swoją egzystencję" - relacjonuje Lesser. I cytuje list otwarty przedstawicieli prywatnych mediów, ostrzegający, że planowany podatek ograniczy wolność informacji dla widzów, słuchaczy, czytelników i użytkowników internetu.

"Polityczne zamierzone osłabienie mediów"


Lesser ocenia, że obciążenie "składką solidarnościową" na służbę zdrowia, ochronę zabytków i mniejsze media, które służą kulturze i dziedzictwu narodowemu, akurat prywatnych mediów, które ucierpiały gospodarczo w czasie koronakryzysu, zamiast sektorów osiągających zyski mimo kryzysu, przypomina "politycznie zamierzone osłabienie mediów". Dziennikarka pisze też o obawach, że poprzez planowany nowy fundusz "niezależne media faktycznie musiałyby wpsierać finansowo media bliskie PiS".

Do czasu następnych wyborów parlamentarnych rządzący absolutną większością PiS "chce najwyraźniej podporządkować swojej kontroli - po ostatnich niezawisłych jeszcze sądach - także większą część mediów prywatnych" - pisze Lesser.    

"FAZ": Co zrobi Gowin


Z kolei dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" relacjonuje spór w polskiej koalicji o plany PiS. Korespondent gazety Gerhard Gnauck cytuje krytyczne wobec tych planów stanowisko koalicjanta PiS, partii Porozumienie wizepremiera Jarosława Gowina, który - jak zauważa "FAZ" - "już nie raz sprawiał (koalicji) kłopoty w imię zasad i wartości, jak zawsze mówił". Według Gnaucka, 13 posłów należących teraz "do wiernych żołnierzy Porozumienia" ma coraz większe trudności ze zrozumieniem i poparciem zamiarów Kaczyńskiego. 

"Krytyka planowanego podatku od reklam dla mediów i mediów społecznościowych dotyczy przede wszystkim tego, że rodzime prywatne wydawnictwa są już i tak finansowo poobijane przez pandemię, podczas gdy bliska rządowi TVP może liczyć na fnansowanie z Warszawy i to szczególnie dzięki nowemu podatkowi. Z kolei globalne koncerny, jak Facebook nawet nie odczułyby tego podatku" - pisze Gnauck.

Cytuje też oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego, który w weekend - akurat na Facebooku - bronił rządowych planów, zapewniając m.in. że projekt w żadnym razie nie ograniczy wolności mediów ani nie wpłynie niekorzystnie na pluralizm mediów. Wręcz przeciwnie. Ma on przełamać oligopol międzynarodowych molochów, które dominują na polskim rynku mediów i "histerycznie" zareagowały na projekt.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze


Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »