Niemiecki koszmar nie taki straszny
Trwający kryzys w dużej mierze dotyka naszego zachodniego sąsiada - spada eksport Niemiec. Widać jednak światełko w tunelu - nieco lepiej ma się branża motoryzacyjna, koło zamachowe tamtej gospodarki.
Lutowy eksport był o 23,1 proc. mniejszy niż w analogicznym miesiącu 2008 r. Licząc już jednak luty do stycznia br. spadek wyniósł już tylko 0,7 proc. (piąty kolejny miesiąc zniżki) i był wydatnie mniejszy, niż oczekiwane 3,7 proc. Niemiecki GUS skorygował wartość spadku eksportu w styczniu br. do grudnia 2008 r. z 7,4 do 4,4 proc.
BMW i Daimler - lokomotywy niemieckiego eksportu - ogłosiły, że w marcu r/r spadek sprzedaży był mniejszy niż dane za poprzednie miesiące r/r. BMW sprzedał w marcu 2009 r. o 17 proc. mniej niż w marcu 2008 r., Daimler o 16 proc. Od października do lutego włącznie comiesięczny spadek sprzedaży r/r był na poziomie 25 proc.
Optymizm budzi m.in. zachowanie odbiorców produktów tych firm - rynki w USA i Niemczech wyraźnie się ożywiają. Nadzieją wieje też od przedstawicieli Audi - tam też spadek sprzedaży jest już mniejszy niż wcześniej. A Porsche ogłosił nawet 3-procentowy wzrost sprzedaży w marcu r/r. Te sygnały to jeszcze nie przełamanie - w Daimlerze nadal myśli się o przerwach w produkcji i przymusowych urlopach, drastycznie tnie programy rozwoju.
Na poprawę sytuacji w niemieckim przemyśle motoryzacyjnym wielki wpływ miał rządowy "program złomowy" - klienci oddający stare, co najmniej 9-letnie auto na złom, dostają ulgę w wysokości 2,5 tys. euro przy zakupie nowego lub lekko używanego pojazdu. 1,5 mld euro rządowej pomocy zostało błyskawicznie zużyte przez nabywców samochodów i teraz kanclerz Angela Merkel pracuje już nad powiększeniem tej kwoty do 5 mld euro. Śladem Niemców w "programie złomowym" poszli Czesi i Słowacy, znacznie poprawiając sprzedaż pojazdów i być może ratując swoje fabryki.
Krzysztof Mrówka, INTERIA.PL