Nieruchomości: Ceny galopują
Zdolność kredytowa Polaków spada, podczas gdy ceny nieruchomości rosną. Przeciętny mieszkaniec Warszawy stracił w ten sposób od początku roku ponad 10 m kw, a w Gdańsku nawet 20 metrów.
Firma doradcza A-Z wyliczyła, że przeciętny warszawiak zarabiający 3 tys. zł brutto miesięcznie i nie posiadający żadnych zobowiązań wobec banku, może liczyć na uzyskanie kredytu w maksymalnej wysokości 180 tys. zł. Jeszcze na początku roku mógł za taką kwotę kupić dwupokojowe, 36 metrowe mieszkanie. Dzisiaj starczy mu zaledwie na malutką kawalerkę (24 m kw.). Chyba, że zdecyduje się na znacznie gorszą lokalizację.
Jeszcze więcej stracił mieszkaniec Gdańska. W styczniu za 180 tys. zł mógł kupić 3-pokojowe mieszkanie (60 m kw). Dzisiaj jego możliwości są już o 20 m kw mniejsze. Podobnie sytuacja wygląda w większości dużych miast w Polsce.
- Gwałtowny wzrost cen na rynku mieszkaniowym sprawia, że z dnia na dzień stać nas na coraz mniejsze mieszkanie - twierdzą eksperci firmy.
Aby temu zapobiec, trzeba dbać o swoją zdolność i historię kredytową. Wszystkie pożyczki i rachunki spłacać w terminie i unikać zadłużania się, jeśli nie jest to konieczne.
- Każda pożyczka zmniejsza nasze możliwości kredytowe - przestrzega Mariusz Kacała, prezes zarządu A-Z Finanse.
Jeśli spłacamy już kilka kredytów, to dobrym rozwiązaniem może być skorzystanie z kredytu konsolidacyjnego. Łączna wartość pożyczek nie zmniejszy się, ale dzięki rozłożeniu w czasie zmniejszą się nasze miesięczne zobowiązania i dzięki temu wzrośnie zdolność kredytowa.
Do października br. banki udzieliły kredytów hipotecznych na łączną kwotę powyżej 26 mld zł. Dla porównania w 2005 r. było to 24 mld zł.
W 2002 r. wysokość średniego kredytu wynosła 60 tys. zł, w styczniu 2006 roku 120 tys. zł, a obecnie ponad 144 tys. zł - wynika z danych Związków Banków Polskich.